Pia Skrzyszowska została w Monachium mistrzynią Europy w biegu na 100 przez płotki. Kilkadziesiąt minut później ponownie stanęła w blokach i pobiegła na pierwszej zmianie polskiej sztafety 4x100 m, która zdobyła srebrny medal i poprawiła rekord kraju. Biegły w niej także Anna Kiełbasińska, która wcześniej w Monachium zdobyła brąz indywidualnie na 400 m i srebro w biegu rozstawnym 4x400 m, a także Marika Popowicz-Drapała i Ewa Swoboda.
Trener Jarosław Skrzyszowski jest głównym szkoleniowcem swojej córki Pii i trenerem wspomagającym Kiełbasińskiej, której głównym szkoleniowcem jest Laurent Meuwly.
"Nie liczyłem na to, że będę wracał z tych mistrzostw jako trener, który ma udział w pięciu medalach, bo Pia ma dwa, a Ania trzy. W Pii ten udział trenerski jest stuprocentowy, w przypadku Ani mniejszy, ale cieszę się, że jestem jakąś częścią jej sukcesów. Liczba tych krążków jest dla mnie bardzo miłą niespodzianką" - powiedział PAP wyraźnie wzruszony Skrzyszowski.
Skrzyszowska w finale biegu na 100 m ppł uzyskała wynik 12,53, gorszy jedynie o 0,02 sekundy od jej rekordu życiowego.
"Po półfinale wiedziałem, że jest dobrze. Nie pobiegła wtedy na swoje 100 procent możliwości. Główny argument z torby sportowej chciała wyciągnąć w walce o medale i tak właśnie zrobiła. Wiedziałem, że jest przygotowana na wynik w okolicach 12,50, co oczywiście niczego nie gwarantuje, bo musi być on lepszy od innych startujących zawodniczek. Pia była takim +Leonem Zawodowcem+ w finale, który wykonał egzekucję. Bieg nie wyszedł jedynej, która mogła jej zagrozić, czyli Brytyjce Cindy Sember, więc moja córka wzięła swoje" - podkreślił jej szkoleniowiec.
Skrzyszowska, mając 21 lat i 4 miesiące, jest najmłodszą w historii mistrzynią Starego Kontynentu na 100 metrów przez płotki. "To bez wątpienia najszczęśliwszy dzień w mojej karierze trenerskiej, bo Pia nie miała jeszcze do dziś medali w dorosłej lekkiej atletyce. Byłoby niedorzecznością, gdybym sądził inaczej" - wskazał Skrzyszowski.
Zupełnie inną drogę ma już za sobą 32-letnia Kiełbasińska, która trenuje od 18 lat i miała na swojej sportowej drodze ogrom przeciwności.
"Ania jest przykładem na tych mistrzostwach dla adeptów lekkiej atletyki, w ogóle sportu, jak można być nieustępliwym, czekać na swój moment i gdy on się pojawi - wykorzystać go w 100 procentach. To nie jest łatwe. Ania bardzo ciężko pracowała, ale miała też kłopoty zdrowotne, bo wiadomo, że odzywają się lata treningu. Jej determinacja jest ogromna. To, co ona zrobiła w sztafecie 4x100 m, to jest profesura. One z Pią nie zmieniały - jak się wszyscy domyślacie - więc odległość miedzy nimi przy podawaniu pałeczki była na wyczucie. Tu zaowocowało doświadczenie Ani. Ona zaczynała swoją karierę zawodniczą, gdy Pia miała cztery lata. Znają się już długo, trenują teraz razem, więc zaufały sobie. Ania wiedziała, co trzeba zrobić i do tego świetnie pobiegła na dystansie. Czapki z głów. Nie powiem, że mi zaimponowała, bo spodziewałem się tego po niej" - powiedział Skrzyszowski.
Biało-czerwone poprawiły w sztafecie 4x100 m rekord Polski - 42,61. Wygrały Niemki. Na pomysł tak niecodziennego zestawienia sztafety - jak przekazał PAP trener Skrzyszowski - już wczoraj wpadli opiekun krótkiej sztafety Jacek Lewandowski i trenerka Ewy Swobody - Iwona Krupa. "Ania i Pia od razu powiedziały, że chcą biegać. To było wielkie ryzyko, ale w sporcie często jest tak, że trzeba odwagi, bezczelności, fantazji. Pomysł wypalił świetnie" - ocenił trener Skrzyszowski. (PAP)
Autor: Tomasz Więcławski
mar/