Premier: jeden z nurtów elity niemieckiej uznaje zasadność naszego wniosku o reparacje

2022-09-06 12:38 aktualizacja: 2022-09-06, 22:04
Mateusz Morawiecki. Fot. PAP/Radek Pietruszka
Mateusz Morawiecki. Fot. PAP/Radek Pietruszka
W niemieckiej elicie są dwa nurty: jeden wskazuje "pełną zasadność" naszego wniosku o reparacje, drugi próbuje "zamazać rzeczywistość" - powiedział PAP premier Mateusz Morawiecki. Podkreślił, że Polska chce jak najszybciej skierować do Niemiec notę dyplomatyczną ws. reparacji. Premier pytany był również o przyszłość KPO oraz o kwestie dostępności węgla. "W całym sezonie grzewczym dostępność będzie bardzo wysoka, ale warto zamawiać węgiel z pewnym odroczeniem, z dostawą na grudzień lub styczeń" - skomentował.

1 września w Warszawie zaprezentowano raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej. Podano, że ogólna kwota strat Polski to ponad 6 bilionów 220 miliardów zł. Dzień później wiceszef MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk przekazał raport niemieckiemu koordynatorowi do spraw współpracy z Polską Dietmarowi Nietanowi.

PAP spytała premiera, jaki jest odzew strony niemieckiej na raport. Jak odpowiedział, o sprawie słychać w niemieckich mediach i w wypowiedziach polityków tego kraju, którzy - jak zauważył Morawiecki - "z niezrozumiałych względów wyglądają na skonsternowanych".

Według premiera widać jednak "dwa nurty wyraźnie kształtujące się w ramach elity niemieckiej". "Ten pierwszy, który na razie zapewne jest słabszy, wskazuje na zasadność naszego wniosku, a ten drugi - próbuje zamazać rzeczywistość, używając wręcz niekiedy tak absurdalnych argumentów, jak ten, o którym przeczytałem, że nasze żądania dotyczące reparacji, odszkodowań są moralnie nieuprawnione" - powiedział premier.

"Naprawdę, niech Niemcy nie uczą nas moralności, bo wojna i niemieckie zbrodnie wojenne to ostatni krąg piekła. Powinni za swoje bestialstwo i swoje wyłączne winy odpowiedzieć" - stwierdził szef rządu.

Pytany, kiedy nota dyplomatyczna ws. reparacji trafi do niemieckiego rządu, premier odparł, że Polska chce ją złożyć "jak najszybciej".

Raport ws. reparacji był przygotowywany przez działający w poprzedniej kadencji parlamentu - od września 2017 r. - Parlamentarny Zespół ds. Oszacowania Wysokości Odszkodowań Należnych Polsce od Niemiec za Szkody Wyrządzone w trakcie II wojny światowej. Zespół, którym kierował poseł PiS Arkadiusz Mularczyk, przygotowywał raport dotyczący strat Polski poniesionych w wyniku II wojny światowej i wysokości odszkodowania dla Polski od Niemiec. Nad raportem pracowało ok. 30 naukowców - historyków, ekonomistów, rzeczoznawców majątkowych - oraz 10 recenzentów.

Premier: warto zamawiać węgiel z dostawą na grudzień lub na styczeń

W całym sezonie grzewczym dostępność węgla będzie "niewątpliwie bardzo wysoka", ale na początku warto zamawiać węgiel z pewnym odroczeniem, z dostawą na grudzień lub styczeń - powiedział Mateusz Morawiecki.

"Problem dostępności węgla spędza mi sen z powiek od kilku miesięcy, dlatego organizujemy regularne spotkania kilku ministrów kluczowych dla tematu energii. Ściągamy węgiel z całego świata, staramy się go dostarczać do różnych miejsc w Polsce, eliminujemy wąskie gardła" - powiedział premier zapytany przez PAP, czy zimą nie zabraknie w Polsce węgla.

Dodał, że proces dystrybucji w dużym stopniu zależy od prywatnych przedsiębiorców - składów węglowych. "Chcemy w związku z tym zwiększyć ilość zakontraktowanego i dostarczonego do Polski węgla, w porównaniu z tym zużytym podczas poprzedniego sezonu, aby jego wysoka podaż skłaniała składy celne do sprzedaży po przyzwoitych cenach" - dodał Morawiecki. "Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by tego węgla nie zabrakło" - zapewnił.

Podkreślił, że Polska już dziś ma zakontraktowany do kwietnia węgiel na poziomie przewyższającym zużycie z poprzedniej zimy. "To też o czymś świadczy, że węgiel miedzy wrześniem a kwietniem przypłynie w ilości większej niż zużyliśmy to mijającej zimy" - zaznaczył premier.

"Jednak niepokój może wiązać się z tym, że każdy - na skutek tej pewnej psychozy wzbudzonej w naszej ojczyźnie, nie bez udziału opozycji - uznaje, że wzorem poprzednich lat, kiedy tych problemów nie było, musi zaopatrzyć się w węgiel jak najszybciej" - powiedział premier dodając, że "to jest poniekąd zrozumiałe, wielu ludzi tak robiło do tej pory, że na początku sezonu zaopatrywało się w cały węgiel".

"Wskazujemy na to, że o ile w całym sezonie grzewczym dostępność węgla będzie niewątpliwie bardzo wysoka, o tyle na samym początku warto zamawiać węgiel z dostawą na grudzień lub na styczeń, bardziej na styczeń, czyli z pewnym odroczeniem" - mówił Morawiecki.

Mateusz Morawiecki: błędna polityka energetyczna i klimatyczna UE jest współwinną dzisiejszej sytuacji

Premier pytany był również o wysokie ceny energii, gazu. Pytany, czy te ceny dalej będą rosły, odparł, że "w ogromnym stopniu zależy to od cen gazu na rynkach międzynarodowych, a także od odpowiedzi KE na nasze wezwanie do zmiany zasad kalkulacji cen".

"Jest jeszcze jeden sposób na szybką obniżkę cen. (...) To jest mianowicie administracyjne obniżenie ceny ETS, czyli urzędowe obniżenie ceny uprawnień do emisji CO2. Na przykład do poziomu 20 lub 30 euro za tonę na najbliższy rok lub nawet dwa lata" - powiedział Morawiecki. Jak zauważył, "doprowadziłoby to w bardzo krótkim czasie do spadku cen energii".

Szef rządu uważa, że "błędna polityka energetyczna i klimatyczna UE jest współwinną dzisiejszej sytuacji". "Tych winnych jest dwóch. Jeden - to zbrodniczy system rosyjski i oczywiście w tę stronę trzeba przede wszystkim kierować ostrze oskarżeń. Ale i nie możemy udawać, że polityka UE, polityka KE nie przyczyniła się do tych bardzo wysokich cen. Jak najbardziej się przyczyniła" - ocenił Morawiecki.

Premier podkreślił, że UE "ma dziś część instrumentów po to, by doprowadzić do obniżek tych cen". "Stąd w Kopenhadze (spotkanie Bornholm Summit 30 sierpnia - PAP), a także wcześniej - na Radzie Europejskiej w Brukseli bardzo głośno dopominałem się o użycie tych instrumentów" - zaznaczył premier.

Morawiecki zapytany przez PAP o rosnącą inflację ocenił: "Wiele osób przyglądało się kształtowi naszego budżetu. I, proszę zwrócić uwagę, że o ile ten budżet ujmuje wszystkie skutki o charakterze złagodzenia wpływu inflacji na portfele wszystkich Polaków, o tyle ten budżet nie jest budżetem rozrzutnym, jest to więc współgranie polityki fiskalnej wraz z polityką monetarną i polityką regulacyjną przy zadaniu obniżenia inflacji" - opowiedział.

"Wierzę, że - o ile nie nastąpią gwałtowne ruchy na rynku energii w kolejnych kilku miesiącach - to inflacja w kolejnych kilku miesiącach powinna znaleźć się w trendzie spadkowym" - podkreślił Morawiecki.

"Choć trzeba w odniesieniu do tej sprawy zaznaczyć również, że pierwszy kwartał przyszłego roku to będzie ponowne, mam nadzieje że krótkotrwałe, odbicie inflacji ze względu na to, że mierzy się ją w odniesieniu do pierwszego kwartału tego roku. A pierwszy kwartał tego roku był kwartałem relatywnie niższej inflacji. W związku z tym, z takim odbiciem z pierwszym kwartale przyszłego roku trzeba by się liczyć" - powiedział Morawiecki.

Premier: nasze porozumienie z Komisją Europejską ws. KPO nie zostało zerwane

Premier pytany, co dalej ze środkami dla Polski z Krajowego Planu Odbudowy oraz o to, czy porozumienie z Komisją Europejską w tej sprawie zostało zerwane, odparł: "Z naszej strony porozumienie nie tylko nie jest zerwane, ale zostało zrealizowane, teraz ruch jest po stronie KE".

"Jeśli KE chce być bezustannie zakładnikiem sił radykalnych i wrogich Polsce, to jest problem Komisji Europejskiej" - dodał szef rządu.

"Ja mogę tylko powiedzieć, że my - nie czekając na jakiekolwiek decyzje - ruszamy z projektami ujętymi w programie Next Generation EU, czyli tym potocznie nazwanym KPO" - podkreślił Morawiecki.

Dopytywany, czy planuje jakieś kolejne rozmowy z przewodniczącą KE Ursulą von der Leyen na temat Krajowego Planu Odbudowy, premier odparł: "My bardzo często ze sobą rozmawiamy, jednak teraz generalnie koncentrujemy się na sprawach wsparcia Ukrainy. I tu, muszę podkreślić, że pani przewodnicząca jest pomocna. To ważne dla naszego bezpieczeństwa".

Premier o zapowiadanym projekcie PO ws. aborcji: oczywiście, że bym go nie poparł

"Wiele postulatów, które stara się realizować PO, jest po prostu lewackich" - powiedział premier, pytany o propozycję szefa PO Donalda Tuska, że jeśli Platforma wygra wybory, złoży projekt dopuszczający aborcję do 12. tygodnia ciąży. Oczywiście, że bym tego nie poparł - zastrzegł szef rządu.

Szef PO Donald Tusk zapowiedział podczas Campusu Polska Przyszłości, że "pierwszego dnia po wygranych wyborach" zaproponowana zostanie Sejmowi ustawa zakładająca, że aborcja do 12. tygodnia ciąży będzie wyłącznie decyzją kobiety.

O tę zapowiedź lidera Platformy PAP spytała premiera Mateusza Morawieckiego. "My stoimy niezmiennie na stanowisku z jednej strony dotychczasowego kompromisu, a z drugiej strony pamiętajmy, że głosowanie w Sejmie w temacie aborcji jest sprawą sumienia. Donald Tusk chce to głosowanie narzucić" - odparł Morawiecki.

Przerwanie ciąży może być obecnie dokonane tylko, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej lub zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego.

Premier: Platforma Obywatelska stała się partią czysto lewicową

"Jednak takie postawienie sprawy przez Donalda Tuska wymaga pewnego komentarza i ten komentarz może być bardzo prosty: otóż Platforma Obywatelska stała się partią czysto lewicową, a wiele postulatów, które stara się realizować, to postulaty po prostu lewackie" - ocenił premier.

Dopytywany, czy nie poparłby zatem takiego rozwiązania, odparł: "Broń Boże, oczywiście że bym nie poparł".

Do stycznia 2021 na mocy przepisów tzw. ustawy antyaborcyjnej z 1993 r. przerywanie ciąży w Polsce była dopuszczalne w trzech przypadkach: gdy ciąża stanowiła zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej; gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazywały na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu; gdy zachodziło uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego (np. kazirodztwo, gwałt). Przepis mówiący o możliwości aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej życiu płodu utracił moc wraz z publikacją orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w styczniu 2021 r., co wywołało falę protestów w całym kraju.(PAP)

Autorki: Edyta Roś, Sylwia Dąbkowska-Pożyczka

dsk/