Ocenił, że pół roku od agresji Rosji na Ukrainę, Europa wciąż nie zareagowała "adekwatnie" na ten fakt. Jego zdaniem wynika to z polityki europejskiej prowadzonej przed rosyjską napaścią.
"Jeżeli nie pomożemy Ukraińcom, którzy w tej chwili walczą nie tylko za Polskę czy Litwę, ale walczą za Europę, za cały świat cywilizowany, to następni w kolejce będziemy my – mówiąc +my+ mam na myśli także kraje zachodnioeuropejskie" – powiedział minister kultury i dziedzictwa narodowego podczas debaty "Europa w obliczu wojny i jej konsekwencji", która zainaugurowała 31. Forum Ekonomiczne w Karpaczu.
Zaznaczył też, że "problem wojny i jej konsekwencji versus Europa jest przede wszystkim problemem tego, że Europa nie była przygotowana do tej wojny, do agresji rosyjskiej na europejskie państwo". Europa "jest bezradna i nie potrafi właściwie zareagować" – ocenił wicepremier.
Uczestniczący w dyskusji mer Lwowa Andrij Sadowy ocenił natomiast, że tocząca się w Ukrainie wojna nie jest jedynie wojną Rosji przeciwko temu krajowi, ale wojną cywilizacyjną – "wojną o przyszłość i wolność". "Chcą odebrać nam prawo bycia wolnymi ludźmi w wolnym świecie" – mówił mer Lwowa, wyrażając przekonanie, że Ukraina zwycięży, i dziękując Polakom za wsparcie udzielane Ukraińcom.
"Kłaniam się nisko wszystkim Polakom, którzy podczas tej wojny pomagają Ukrainie i Ukraińcom. Pamiętajcie: zwycięstwo nadejdzie, kiedy my będziemy razem - na zawsze" – powiedział Sadowy.
Wicepremier Piotr Gliński, tłumacząc nieadekwatną – jego zdaniem – reakcję Europy na wojnę, ocenił, iż przyczyna tego tkwi w starych schematach mentalnych oraz założeniach politycznych i ideologicznych, realizowanych w Europie przed rosyjską agresją.
Jak mówił, Polska już wcześniej wskazywała, że np. europejskie założenia odnoszące się do bezpieczeństwa energetycznego czy polityki gospodarczej "są naiwne i niewłaściwe". Efektem – w ocenie ministra – jest niewystarczająca reakcja struktur europejskich.
"Komisja Europejska nie podjęła do tej pory, po pół roku wojny, żadnych decyzji dotyczących specjalnego funduszu dla Ukrainy (...); żadnej decyzji o wsparciu krajów granicznych, które angażują się w sposób niebywały w pomoc dla Ukrainy - i tam na miejscu, bo to jest priorytet – pomoc w sprzęcie wojskowym, w odparciu agresji – i także pomoc w przyjmowaniu uchodźców. To są fakty bezsporne" – wyliczał prof. Gliński.
"Mamy do czynienia z kolejnymi pakietami sankcji, natomiast w tej chwili, po pół roku wojny, wciąż nie mamy sankcji skutecznych" – dodał wicepremier, upatrując przyczyn takiego stanu we wcześniejszej polityce europejskiej, m.in. uzależnieniu Europy nie tylko np. od rosyjskiego gazu, ale też uzależnieniu gospodarczym w szerszym zakresie. Jak ocenił, przynosiło to wówczas olbrzymie profity, było to jednak – jak mówił – spojrzenie krótkookresowe.
Szef resortu kultury i dziedzictwa narodowego mówił również o "nieprzygotowaniu ideologicznym" Europy, gdzie wiele decyzji – np. te związane z polityką klimatyczną – wynikało "bezpośrednio z ideologii". "Te wszystkie założenia nie tylko w tej chwili pozbawiają nas adekwatnej reakcji, ale także w jakimś sensie przecież doprowadziły do tej wojny" – ocenił prof. Gliński, wskazując, iż taka polityka finansowała reżim Putina.
Wśród przyczyn takiej a nie innej europejskiej polityki, wicepremier wymienił również m.in. kryzys mediów europejskich, które – jego zdaniem - nie pełniły należycie swoich funkcji kontrolnych, a także "deficyt demokracji w Europie".
"Europa – mówię przede wszystkim o Komisji Europejskiej, o całej biurokracji europejskiej - jest na bakier z demokracją. Deficyt demokracji m.in. polega na tym, że mamy tam hipertrofię znaczenia sądownictwa europejskiego (...), hipertrofię tzw. ekspertów czy ciał eksperckich, czy też tej wielkiej, olbrzymiej masy biurokracji europejskiej, która w dużej mierze decyduje tam, gdzie powinni decydować obywatele i politycy - co także doprowadza do łamania traktatów europejskich, już nie mówiąc o odejściu od wartości, na których budowana była Europa" – wyjaśnił prof. Gliński.
"Te wszystkie (...) wymiary rzutują na to, co mamy w tej chwili – Europa jest nieprzygotowana przede wszystkim do tego, żeby adekwatnie pomagać Ukrainie. Europa nie była też w stanie zbudować swojej polityki bezpieczeństwa" – mówił Gliński, wskazując, iż w minionych latach nie było odpowiedniej reakcji Europy m.in. na aneksję Krymu czy wojnę w obwodach donieckim i ługańskim.
"Europa na te fakty nie reagowała i - niestety - obawiam się, że w tej chwili nie jest w stanie zareagować adekwatnie. Oczywiście mówię to po to, żeby zareagowała (...). Jako polski rząd jasno wyrażamy swoje oczekiwania, a wydaje się, że one są koniecznością; inaczej nie zwalczymy inflacji, nie zwalczymy recesji wojennej, kryzysu energetycznego, żywnościowego (...), ale przede wszystkim (...) nie zabezpieczymy bezpieczeństwa europejskiego" – powiedział Gliński.
Wicepremier przypomniał, iż po wybuchu wojny niektórzy oceniali, że Ukraina podda się najdalej za tydzień. "Tak się nie stało dzięki bohaterstwu Ukraińców; dzięki temu, że Ukraińcy dowiedli raz jeszcze, że losy narodu zależą od gotowości ich obywateli do poświęcenia własnego życia za swój naród. Czy przeciętny Europejczyk zdaje sobie z tego sprawę – nie jestem o tym przekonany” – podsumował wicepremier.
"Szczególną wartością powinna być jedność europejska"
Marszałek sejmu Litwy Viktorija Cmilyte-Nielsen oceniła w dyskusji, iż w obecnej sytuacji szczególną wartością powinna być jedność europejska. Jej zdaniem Rosja z pewnością będzie wykorzystywać wszystkie podziały i słabości. "Musimy uniknąć wewnętrznych sporów; powinniśmy działać w sposób zjednoczony w ramach Unii" – podkreśliła.
W ocenie Viktoriji Cmilyte-Nielsen, Rosja liczy na to, iż z czasem Europa nie będzie już tak zdecydowana we wsparciu Ukrainy, a kolejne kryzysy sprawią, że Zachód przestanie wspierać Ukrainę tak, jak czyni to obecnie. Jak mówiła, zadaniem państw Unii jest niedopuszczenie do tego, a jednocześnie wykorzystanie obecnego kryzysu do gospodarczego (w tym przede wszystkim energetycznego) uniezależnienia się od Rosji. Należy też konsekwentnie wspierać – mówiła litewska marszałek – europejskie aspiracje Ukrainy i Mołdawii.
"Najbliższa jesień i zima nie będą łatwe dla obywateli naszych krajów, ale trzeba pamiętać, że to są problemy tylko czasowe i znacznie mniej dokuczliwe o tego, czego doświadczają mieszkańcy Ukrainy" – powiedziała w Karpaczu Viktorija Cmilyte-Nielsen.(PAP)