Śmierć Izabeli z Pszczyny. Bliscy nie wykluczają domagania się zadośćuczynienia

2022-09-07 16:37 aktualizacja: 2022-09-07, 22:04
Według prokuratury lekarze opiekujący się Izabelą postępowali niezgodnie z wiedzą i sztuką medyczną w zakresie diagnostyki i terapii. Fot. PAP/Leszek Szymański
Według prokuratury lekarze opiekujący się Izabelą postępowali niezgodnie z wiedzą i sztuką medyczną w zakresie diagnostyki i terapii. Fot. PAP/Leszek Szymański
Śledztwo, które ma wyjaśnić okoliczności śmierci Izabeli z Pszczyny w tamtejszym szpitalu jest prowadzone bardzo sprawnie – oceniła pełnomocniczka rodziny zmarłej mec. Jolanta Budzowska. Bliscy Izabeli biorą pod uwagę domaganie się zadośćuczynienia za doznaną krzywdę – dodała.

30-letnia Izabela zmarła blisko rok temu w Szpitalu Powiatowym w Pszczynie, do którego zgłosiła się o tym jak odeszły jej wody płodowe. Kobieta zmarła w wyniku wstrząsu septycznego. Rodzina zmarłej stoi na stanowisku, że lekarze zbyt długo zwlekali z zakończeniem ciąży, co przyczyniło się do śmierci 30-latki.

Prokuratura Regionalna w Katowicach we wtorek i w środę przedstawiła zarzuty trzem lekarzom, pod których opieką była Izabela. Dotyczą one nieumyślnego spowodowania śmierci i narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Podejrzani nie przyznają się do winy.

Reprezentująca bliskich Izabeli - pokrzywdzonych w tym postępowaniu - radca prawny Jolanta Budzowska, która od lat specjalizuje się w sprawach dotyczących błędów medycznych, oceniła w rozmowie z PAP, że śledztwo toczy się bardzo sprawnie – nie minął jeszcze rok od tragedii, a w sprawie są już przedstawione zarzuty.

"To świadczy samo w sobie, że śledztwo jest prowadzone bardzo sprawnie. Prokuratura według mnie zebrała kompletne dowody i pozwoliło to na potwierdzenie zarzutów, które od początku stawiała rodzina pani Izabeli pod adresem lekarzy i szpitala" - wskazała i wyraziła nadzieję, że do sądu zostanie skierowany akt oskarżenia.

Pytana o ewentualne powództwo cywilne, prawniczka zaznaczyła, że dla rodziny najważniejsze było ustalenie przebiegu wydarzeń w pszczyńskim szpitalu oraz potwierdzenie tego, że ich ocena była trafna – że byli uprawnieni do tego, by winić za śmierć bliskiej im osoby lekarzy z tej placówki.

"Bliscy pani Izabeli oczywiście biorą pod uwagę domaganie się zadośćuczynienia za krzywdę, jakiej doznali członkowie rodziny, przede wszystkim 10-letnia Maja, córka pani Izabeli. Natomiast nie zapadły jeszcze decyzje, czy z dochodzeniem roszczeń cywilnych będą czekać do końca postępowania karnego. W mojej ocenie nie jest to konieczne, bo przesłanki odpowiedzialności cywilnej na tym etapie nie budzą wątpliwości" - wskazała prawniczka.

Jak przypomniała, w sprawach dotyczących błędu medycznego odpowiada zarówno podmiot leczniczy - przede wszystkim jego ubezpieczyciel - jak i dodatkowo lekarze zatrudnieni w nim w ramach umowy cywilnoprawnej, którzy mogą być uznani za współwinnych danego błędu. Także oni są ubezpieczeni od takich zdarzeń.

Śmierć 30-letniej Izabeli, która osierociła kilkuletnią córkę, wywołała w ubiegłym roku w całym kraju protesty przeciw obecnie obowiązującym przepisom dotyczącym aborcji pod hasłem "Ani jednej więcej" i odnoszona była do wyroku Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie.

Mec. Budzowska powiedziała, że celem śledztwa prokuratury nie jest ustalenie motywów działania lekarzy, czy przesłanek podejmowanych przez nich decyzji. "Rodzina od początku tego postępowania ma głębokie przekonanie, że ma wiedzę, informacje i dowody świadczące o tym, że wyrok TK nie pozostał bez wpływu na tę sytuację, natomiast dopóki trwa śledztwo, nie będę tego bliżej komentować z uwagi na tajemnicę śledztwa" - oświadczyła pełnomocniczka.

Izabela we wrześniu ubiegłego roku zgłosiła się do Szpitala Powiatowego w Pszczynie po tym, jak odeszły jej wody płodowe. U płodu już wcześniej podejrzewano wady rozwojowe. Kobieta zmarła w szpitalu w wyniku wstrząsu septycznego. Rodzina zmarłej stoi na stanowisku, że lekarze zbyt długo zwlekali z zakończeniem ciąży, co przyczyniło się do śmierci 30-latki.

Kontrola przeprowadzona wcześniej w szpitalu przez Narodowy Fundusz Zdrowia potwierdziła liczne nieprawidłowości w organizacji, sposobie realizacji i w jakości świadczeń udzielonych pacjentce. NFZ nałożył w związku z tym na szpital karę w wysokości blisko 650 tys. zł.

Na podstawie zgromadzonej dokumentacji i opinii ekspertów rzecznik praw pacjenta uznał, że w tej sprawie doszło do naruszenia praw pacjenta, przygotował też zalecenia dla szpitala w Pszczynie. Wśród nich znalazło się m.in. opracowanie i wdrożenie procedur dotyczących zasad postępowania personelu w razie wystąpienia wstrząsu septycznego, a także wdrożenie zasad postępowania w sytuacjach zagrażających życiu lub zdrowiu kobiety. Szpital przeprowadził już dodatkowe szkolenia personelu i rozszerzył procedury bezpieczeństwa.

Wcześniej zarząd szpitala zapewniał wielokrotnie, że jego personel zrobił wszystko, by uratować pacjentkę i jej dziecko, a wszystkie decyzje lekarskie zostały podjęte z uwzględnieniem obowiązujących w Polsce przepisów prawa oraz standardów postępowania. Zawiesił jednak realizację kontraktów dwóch lekarzy, którzy pełnili dyżur w czasie pobytu kobiety w szpitalu.

Trzeci lekarz podejrzany w związku ze śmiercią Izabeli z Pszczyny

Trzeci lekarz usłyszał w środę w Prokuraturze Regionalnej w Katowicach zarzuty związane ze śmiercią 30-letniej Izabeli z Pszczyny, która będąc w ciąży przed rokiem trafiła do tamtejszego szpitala po odejściu wód płodowych.

Dzień wcześniej śledczy przedstawili w tej sprawie zarzuty dwóm innym lekarzom.

"Dwóch lekarzy, z którymi wykonywano w ostatnich dniach czynności, ma zarzuty z art. 155 i 160 Kodeksu karnego (odpowiednio: nieumyślnego spowodowania śmierci i narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu – PAP), a jeden tylko z art. 160" – powiedziała PAP rzeczniczka Prokuratury Regionalnej w Katowicach Agnieszka Wichary. Może za to grozić kara do 5 lat więzienia.

Podejrzani to lekarze, pod których opieką była ciężarna Izabela, gdy trafiła do szpitala. Jak dowiedziała się PAP, żaden z nich nie przyznał się do winy. Jeden z podejrzanych złożył obszerne wyjaśnienia, ich treści prokuratura nie zdradza, tłumacząc to dobrem śledztwa. Wobec podejrzanych nie stosowano żadnych środków zapobiegawczych.

Jak zaznacza prokuratura, procedura karna nie zabrania podejrzanym złożenia wyjaśnień na późniejszym etapie śledztwa. Przesłuchani lekarze złożyli wnioski o zapoznanie się z opinią biegłych, która jest jednym z najważniejszych dowodów w śledztwie i być może później zdecydują się składać wyjaśnienia. Na początkowym etapie śledztwa, jeszcze przed uzyskaniem opinii, byli przesłuchiwani w charakterze świadków.

Według prokuratury lekarze opiekujący się Izabelą postępowali niezgodnie z wiedzą i sztuką medyczną w zakresie diagnostyki i terapii.

Śmierć 30-letniej Izabeli, która osierociła kilkuletnią córkę, wywołała w ubiegłym roku w całym kraju protesty przeciw obecnie obowiązującym przepisom dotyczącym aborcji pod hasłem "Ani jednej więcej".

Izabela we wrześniu ubiegłego roku zgłosiła się do Szpitala Powiatowego w Pszczynie po tym, jak odeszły jej wody płodowe. U płodu już wcześniej stwierdzono wady rozwojowe. Kobieta zmarła w szpitalu w wyniku wstrząsu septycznego. Rodzina zmarłej stoi na stanowisku, że lekarze zbyt długo zwlekali z zakończeniem ciąży, co przyczyniło się do śmierci 30-latki.

Kontrola przeprowadzona wcześniej w szpitalu przez Narodowy Fundusz Zdrowia potwierdziła liczne nieprawidłowości w organizacji, sposobie realizacji i w jakości świadczeń udzielonych pacjentce. NFZ nałożył w związku z tym na szpital karę w wysokości blisko 650 tys. zł.

Na podstawie zgromadzonej dokumentacji i opinii ekspertów rzecznik praw pacjenta uznał, że w tej sprawie doszło do naruszenia praw pacjenta, przygotował też zalecenia dla szpitala w Pszczynie. Wśród nich znalazło się m.in. opracowanie i wdrożenie procedur dotyczących zasad postępowania personelu w razie wystąpienia wstrząsu septycznego, a także wdrożenie zasad postępowania w sytuacjach zagrażających życiu lub zdrowiu kobiety. Szpital przeprowadził już dodatkowe szkolenia personelu i rozszerzył procedury bezpieczeństwa.

Wcześniej zarząd szpitala zapewniał wielokrotnie, że jego personel zrobił wszystko, by uratować pacjentkę i jej dziecko, a wszystkie decyzje lekarskie zostały podjęte z uwzględnieniem obowiązujących w Polsce przepisów prawa oraz standardów postępowania. Zawiesił jednak realizację kontraktów dwóch lekarzy, którzy pełnili dyżur w czasie pobytu kobiety w szpitalu.(PAP)

Autorzy: Krzysztof Konopka, Anna Gumułka

mmi/ gn/