Jak powiedział Price podczas konferencji prasowej, rozmowy dotyczą "analogicznych środków" do sankcji, które przewidziane są dla państw będących na liście sponsorów terroryzmu.
Rzecznik odniósł się w ten sposób do presji ze strony polityków obydwu partii - a także prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego - by dodać Rosję do listy, na której znajdują się na razie Korea Północna, Syria, Iran i Kuba.
Price powtórzył wcześniejsze argumenty administracji, że taki ruch mógłby przynieść niezamierzone negatywne konsekwencje, m.in. odstraszając prywatne firmy i organizacje od uczestnictwa w korytarzu umożliwiającym eksport zboża z Ukrainy.
Tłumaczenia te nie przekonały dotąd wielu kongresmenów. W środę dwaj senatorzy - Demokrata Richard Blumenthal i Republikanin Lindsey Graham, złożyli projekt ustawy, która uznałaby Rosję za sponsora terroryzmu, omijając w ten sposób Departament Stanu. Wcześniej podobny projekt złożono w Izbie Reprezentantów.
"Jesteśmy w pełni świadomi, że administracja ma inny pogląd na tę sprawę. Z szacunkiem, nie zgadzam się z nim" - powiedział Demokrata cytowany przez Politico. "Uważamy, że Rosja zdecydowanie zasłużyła na prawo, by być w klubie pariasów z Iranem, Koreą Północną, Kubą i Syrią" - dodał.
Według źródła PAP w Izbie Reprezentantów, mimo nacisku administracji wielu kongresmenów pozostaje nieprzekonanych i uważa, że negatywne skutki umieszczenia Rosji na liście da się zminimalizować. Dodaje, że parlamentarzyści mają zamiar posunąć naprzód projekt ustawy, być może jeszcze we wrześniu.
"Jest w tej sprawie duże parcie. Oczywiście, nie jest wykluczone, że skończy się jakimś kompromisem" - zaznacza.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński
mar/