Oba kraje wyraziły swoje obawy konsekwencjami wycieków dla środowiska morskiego. Wydostający się na powierzchnię wody metan spowoduje także wzrost emisji gazów cieplarnianych. "Skutki klimatyczne będą prawdopodobnie bardzo znaczące" - podkreślono w dokumencie cytowanym przez duńską telewizję TV2.
W piątek wieczorem sprawą możliwego sabotażu na Morzu Bałtyckim w pobliżu Bornholmu mają zająć się członkowie Rady Bezpieczeństwa, wśród których nie ma duńskich ani szwedzkich przedstawicieli. Stałymi członkami są: Chiny, Francja, Wielka Brytania, USA oraz Rosja, pozostałe kraje, wśród których jest m.in. Norwegia, wybierane są na dwuletnie kadencje. Posiedzenie zostało zwołane na wniosek Rosji.
Dania nie wnosiła o udział w obradach. Jak podkreślił szef duńskiej dyplomacji Jeppe Kofod "sprawa sabotażu ma charakter międzynarodowy". "Jest to atak na europejską infrastrukturę energetyczną" - podkreślił. (PAP)
gn/