Były ambasador USA: Putin to przywódca faszystowski, nie możemy wykluczyć użycia broni jądrowej

2022-10-04 07:15 aktualizacja: 2022-10-04, 12:11
Władimir Putin Fot. MIKHAIL METZEL / KREMLIN / SPUTNIK / POOLPAP/EPA
Władimir Putin Fot. MIKHAIL METZEL / KREMLIN / SPUTNIK / POOLPAP/EPA
Przemówienie Putina, w którym ogłosił on rzekomą aneksję części Ukrainy pokazuje, że mamy do czynienia z faszystowskim przywódcą - mówi w rozmowie z PAP były ambasador USA w Polsce Daniel Fried. Jak dodał, zwiastuje to trudne czasy przed światem i nie wykluczył użycia broni jądrowej przez Putina.

"Przez lata używaliśmy na Zachodzie słowa 'faszyzm'. Ale teraz mamy do czynienia z rzeczywistym faszystowskim przywódcą" - mówi Fried, komentując przemówienie Putina na Kremlu, którego większość poświęcona była krytyce Zachodu.

"Mamy kult przywódcy, gloryfikację przemocy, fantastyczne pretensje i roszczenia oparte o jakieś poczucie narodowego przeznaczenia, poczucie krzywdy, nawet skrajnie prawicowe tyrady na temat wojny kulturowej" - wylicza.

Jak dodał, diatryby Putina "przypominają utyskiwania [cara] Mikołaja I na Oświecenie", tyle, że w wydaniu skorumpowanego watażki.

Ekspert Atlantic Council i były asystent sekretarza stanu USA zauważył jednocześnie, że Putin posłużył się w swym przemówieniu retoryką z lewicowymi antyamerykańskimi i antykolonialnymi motywami.

"To prawda, że wciąż jest dość dużo antyamerykańskich resentymentów na globalnym Południu, a Moskwa ma historię wspierania lewicowych ruchów i na to liczy Putin. Ale nie sądzę, by to zadziałało" - powiedział.

Fried: przemówienie Putina skupiało się na Zachodzie

Dyplomata ocenił, że przemówienie Putina - choć teoretycznie miało być poświęcone aneksji ukraińskich terytoriów - skupiało się na Zachodzie, bo Putin zdaje sobie sprawę, że przegrywa wojnę na Ukrainie.

"Im więcej będzie mówił o Ukrainie, tym gorzej będzie to dla niego wyglądało" - mówi.

Według Frieda, wezwanie Putina do rozmów dyplomatycznych - przy jednoczesnym wykluczeniu zwrotu zagrabionych terytoriów - nie zwiastują szans na rychłe rozwiązanie konfliktu.

"Mamy przed sobą trudne czasy, wraz z groźbami nuklearnymi"

"Wiele zależy od pola bitwy. Armia Putina nie wygrywa i nie ma zbyt wiele dowodów, które świadczyłyby, że mobilizacja to zmieni. Więc mamy przed sobą trudne czasy, wraz z groźbami nuklearnymi. Nie możemy wykluczyć użycia broni jądrowej, choć byłoby to dla Rosji bardzo kosztowne" - analizuje Fried. Jak dodał, taki ruch spotkałby się z niezadowoleniem Chin i gniewem Indii.

Zdaniem eksperta, odpowiedź administracji Joe Bidena była dotąd prawidłowa.

"Mamy stanowczą odpowiedź, spokojną i bez histerii: zapowiedź dalszego wysyłania broni i wsparcia dla Ukrainy, bez żadnych oznak wycofywania się" - powiedział Fried.

Komentując złożenie przez prezydenta Zełenskiego wniosku o przyspieszone wstąpienie do NATO, były ambasador stwierdził, że ta kwestia będzie musiała zostać rozstrzygnięta dopiero po wojnie. Ocenił jednak, że perspektywa członkostwa Ukrainy się przybliżyła.

"Myślę, że kiedy ta wojna się skończy, będzie to znacznie bardziej prawdopodobne, niż przed wojną. NATO dobrze by zrobiło, gdyby zaczęło o tym myśleć i o wyobrażać sobie świat, jaki będzie po zakończeniu wojny" - powiedział Fried. "Pamiętam czasy, kiedy perspektywa członkostwa Polski była uważane za niedorzeczną, kiedy członkostwo państw bałtyckich nieodpowiedzialne. Więc zobaczymy, jak to się potoczy" - powiedział.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)

mj/