Nowy serial Netfliksa trafił do Księgi Rekordów Guinnessa. Wyróżnił się liczbą scen straszących widzów

2022-10-07 10:34 aktualizacja: 2022-10-07, 10:54
Plakat serialu, materiały prasowe
Plakat serialu, materiały prasowe
W piątek 7 października na platformie streamingowej Netflix zadebiutował nowy serial Mike’a Flanagana zatytułowany „Klub Północny”. Produkcja ta od razu trafiła do Księgi Rekordów Guinnessa dzięki tzw. jumpscare’om, czyli okraszonym głośnym dźwiękiem zaskakującym scenom mającym na celu przestraszenie widza. W jednym odcinku tego serialu znalazło się aż 21 takich scen!

Jumpscare’y to najbardziej efektywny sposób na wystraszenie widza. Pojawiają się nagle i w najmniej spodziewanych momentach. Twórcy horrorów bardzo chętnie z nich korzystają, choć widzowie za nimi nie przepadają. Nie brakuje zdań, że taki sposób ich wystraszenia wynika z lenistwa filmowców, którzy zamiast budować klimat grozy, stawiają na nagły huk.

Mike Flanagan, twórca tak popularnych filmowych i serialowych horrorów Netfliksa jak „Nawiedzony dom na wzgórzu” czy „Gra Geralda”, nie poskąpił widzom jumpscare’ów w swoim najnowszym serialu zatytułowanym „Klub Północny”. Można go oglądać od piątku 7 października. Produkcja opowiada o grupie śmiertelnie chorych nastolatków, którzy zawierają pakt - który z nich pierwszy umrze, da pozostałym znak z zaświatów. W jednym odcinku tej produkcji opartej na motywach powieści Christophera Pike’a, Mike Flanagan wystrasza widzów jumpscare’m aż 21 razy.

W czwartek 7 października Mike Flanagan pojawił się w nowojorskiej siedzibie Guinnessa, by odebrać specjalny certyfikat potwierdzający posiadanie rekordu. Co ciekawe, twórca „Klubu Północnego” nie przepada za jumpscare’ami.

„Pomyślałem, że damy je wszystkie do jednego odcinka i jeśli zrobimy to dobrze, to jumpscare’y nie będą już miały żadnego znaczenia dla reszty serialu. Same się zniszczą. Zabiją, aż same będą martwe. Tak się jednak nie stało i spodobały nam się na tyle, że chcieliśmy więcej!” – powiedział reżyser i scenarzysta serialu cytowany przez portal „Deadline”.

Flanagan nie jest szczególnie dumny z tego wyczynu.

„Przez całą moją karierę sr…m na jumpscare’y. Teraz mam swoje nazwisko w Księdze Rekordów Guinnessa, więc następnym razem, gdy pojawi się pomysł użycia jumpscare’ów, będę mógł powiedzieć: 'Wiesz, jako aktualny rekordzista świata w liczbie jumpscare’ów uważam, że tu ich nie potrzebujemy'” – stwierdził. (PAP Life)

kw/