„W sobotę też grałam długo (trzysetowy półfinał - PAP) i zostało niewiele czasu na regenerację. Ale obie byłyśmy w podobnej sytuacji” – dodała liderka światowego rankingu. Bardzo chwaliła doping w Ostravar Arenie. „Kibice stworzyli fantastyczną atmosferę, szczególnie w niedzielę. To był mecz marzeń dla nas, dla kibiców i organizatorów” – zauważyła Polka.
Przyznała, że kiedyś każdy mecz był dla niej wyzwaniem fizycznym, ale od kilku lat jej przygotowanie pozwala wygrywać większość tego typu wyczerpujących pojedynków.
„Zazwyczaj jestem tą zawodniczką, która wytrzymuje do końca. W tym tygodniu, w końcówce wymagającego sezonu, przy przeziębieniu, było ciężko. Ale jestem z siebie dumna, że mogłam zagrać na takim poziomie. Nie przeszkadza mi to, że przegrałam, żeby, mimo wszystko, czuć satysfakcję” – stwierdziła.
Bezpośrednio po meczu zadeklarowała, że pieniądze wygrane w Ostrawie przekaże polskiej organizacji non-profit zajmującą się zdrowiem psychicznym. W poniedziałek przypada Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego.
„Nie widziałam, na jakim etapie turnieju zakończy się moja przygoda i czy będzie to kwota, którą warto przekazać. Fajnie, że wygrałam tu kilka meczów, doszłam do finału. Dla mnie to rzecz, w jaką prywatnie chcę się zaangażować. Jest też śmieszne powiązanie, bo jutro są urodziny mojego psychologa i w drodze do San Diego będziemy świętować” – wyjaśniła.
Podkreśliła, że stan zdrowia na razie nie wpływa na start w turnieju w USA.
„Jak coś się zmieni, to będę dawać znać, ale na razie planujemy normalną grę” – podsumowała Świątek.
Autor: Piotr Girczys