Jak poinformował ratownik dyżurny TOPR, w poniedziałek pod wieczór do centrali TOPR dotarło zgłoszenie od turysty, który schodząc z Rysów w dolnej części Grzędy stracił z oczu swoją partnerkę, która prawdopodobnie obsunęła się po twardym, zlodowaciałym śniegu.
Próby nawiązania kontaktu głosowego nie powiodły się, a mężczyzna sam nie będąc w stanie kontynuować zejścia poprosił o udzielenie pomocy.
"Z Morskiego Oka na ratunek ruszył ratownik pełniący tam dyżur, a z centrali TOPR wyruszyła wieloosobowa wyprawa z potrzebnym sprzętem. O godz. 20.30 ratownik odnalazł poszkodowaną w okolicy szlaku na Rysy. Kobieta po 350-metrowym upadku z wysokości leżała nieprzytomna z poważnymi obrażeniami, m.in. czaszki, klatki piersiowej i kończyn z wyczuwalnym tętnem. Niestety w trakcie opatrywania krwotoków, tętno turystki przestało być wyczuwalne, wobec czego rozpoczęto zabiegi resuscytacyjne. Mimo wysiłków turystki nie udało się uratować" – relacjonował ratownik dyżurny.
Kolejni ratownicy dotarli do partnera turystki i przy pomocy technik linowych sprowadzili go do schroniska przy Morskim Oku i dalej do Zakopanego.
To kolejny tragiczny wypadek w Tatrach w ciągu ostatnich dni. Od piątku to już trzecia śmiertelna ofiara gór. Mimo panującej w ostatnich dniach słonecznej pogody zachęcającej do górskich wędrówek, wyższych partiach Tatr jest niebezpiecznie obowiązuje pierwszy stopień zagrożenia lawinowego.
Tatry słowackie. Polscy wspinacze ewakuowani z Baranich Rogów
Słowaccy ratownicy tatrzańscy z Horskiej Zachrannej Służby w nocy z poniedziałku na wtorek ewakuowali parę polskich wspinaczy, która utknęła na południowej ścianie Baranich Rogów w słowackiej części Tatr Wysokich.
Ratownicy dotarli do wzywających pomocy Polaków za pomocą technik linowych w późnych godzinach nocnych. Jak informują słowaccy ratownicy na swojej stronie internetowej, polscy wspinacze po rozgrzaniu, przy asekuracji ratowników wspięli się na szczyt i dalej przy asekuracji linowej zjechali razem przez Baranią Przełęcz do doliny. Dalej ratownicy doprowadzili poszkodowanych do schroniska Teryego.
W schronisku para polskich wspinaczy przeczekała do świtu, a następnie zostali oni przetransportowani na pokładzie śmigłowca do Tatrzańskiej Łomnicy. 47-latek i jego 36-letnia towarzyszka nie wymagali pomocy medycznej.(PAP)
Autor: Szymon Bafia
mar/