Jarosław Kaczyński: Unia Europejska nie może być szczudłami dla Niemiec

2022-10-15 18:42 aktualizacja: 2022-10-16, 08:45
Prezes PiS Jarosław Kaczyński. Fot. PAP/ Waldemar Deska
Prezes PiS Jarosław Kaczyński. Fot. PAP/ Waldemar Deska
Unia Europejska nie może być szczudłami dla Niemiec, żeby odgrywały światową rolę, bo są na to za małe – przekonywał w sobotę w Częstochowie (Śląskie) prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Zaznaczył, że historycznie Unia Europejska - wtedy jako EWG - przyniosła naszemu kontynentowi bardzo wiele dobrego.

Wiele dobrego stało się dzięki niej także w Polsce w ciągu - już dzisiaj - 18 lat - zaznaczył prezes PiS na spotkaniu w Częstochowie.

"Ale to w żadnym razie nie oznacza, że my chcemy się zgadzać - tak jak nasi przeciwnicy - na to, żeby w tej organizacji obowiązywała (...) dominacja dwóch państw, a z naszego punktu widzenia, punktu widzenia tej części Europy, jednego - Niemiec" - powiedział lider radzącej partii.

"Dla nas Unia Europejska, to jest maska Niemiec. Bruksela jest maską Berlina" - dodał.

Zaznaczył, że Niemcy rzadko atakowały nas wprost - robiły to zwykle za pomocą Unii Europejskiej.

"Uważamy, że nas obowiązują te traktaty, które podpisywaliśmy i ratyfikowaliśmy w ich literalnej treści, a nie zasada, że kto silniejszy ten lepszy" - podkreślił Kaczyński.

"My chcemy Unii, opartej na zasadach, które ją zrodziły, bo taka Unia właśnie jest potrzebna. My w pewnych sprawach gotowi bylibyśmy pójść nawet dalej - nie będę tego teraz rozwijał" - powiedział.

"Ale my w żadnym wypadku nie godzimy się na Unię pod przywództwem Niemiec. Unia nie może być szczudłami dla Niemiec, żeby odgrywały światową rolę, bo są za małe, za słabe na tę światową rolę, a chcą ją bardzo odgrywać" - wskazał.

Przypomniał, że już dwa razy we współczesnej historii tego próbowały - raz podczas pierwszej, a drugi raz - podczas drugiej wojny światowej.

"Jedna skończyła się klęską, druga pogromem, teraz próbują inną metodą" - mówił, zaznaczając, że nie myśli o sprawach militarnych.

Kaczyński na spotkaniu z wyborcami w Częstochowie w innym wątku wypowiedzi ocenił, że opozycja i PO wszelkimi sposobami będzie próbowała wygrać przyszłoroczne wybory.

Podkreślił, że dlatego obywatelskim obowiązkiem jest to, by pilnować ich przebiegu - wskazał, że w każdym lokalu wyborczym od początku do końca głosowania powinny być dwie osoby ze strony PiS.

 

Jarosław Kaczyński: Polska nie chce być niemiecką strefą wpływów

Kaczyński na spotkaniu z wyborcami w Częstochowie podkreślił, że państwo polskie jest w stanie podejmować wielkie zadania, zarówno te zaplanowane, jak i niespodziewane, wynikające z kryzysów.

"Będziemy Polskę zbroić, będziemy prowadzili politykę międzynarodową, która nie będzie się opierała na zasadzie +białej flagi+" - zapewniał prezes PiS.

Tłumaczył, że Polska musi się dzisiaj "rozpychać", bo w latach 90 zgadzała się na trzeciorzędność (zastrzegł, że z przerwą w latach 2005-7 i za rządów Jana Olszewskiego).

"Wedle ówczesnej karykaturalnej ideologii państwo było złe, co najwyżej samorząd mógł być dobry. Słowo naród było co najmniej traktowane z wielkim dystansem. My tego dystansu nie mamy. My chcemy, by naród polski miał silne państwo i doskonale się rozwijał. I by Polska na arenie międzynarodowej zajęła należne jej miejsce" - podkreślał Jarosław Kaczyński.

Powiedział, że "nie zostaniemy supermocarstwem, ale chcemy być poważnym państwem, z którym inni się liczą". Podkreślił, że Polska nie chce być kondominium rosyjsko-niemieckim, nie chce być też niemiecką strefą wpływów.

"My chcemy Polski podmiotowej, sprawczej" - mówił. "W wielkiej mierze teraz, w czasie tej wojny takim się staliśmy, dzięki polityce wsparcia Ukrainy i umacniania własnych sił".

Prezes PiS: Platforma Obywatelska była formacją, która przejęła rolę SLD

Prezes PiS, podczas spotkania z mieszkańcami Częstochowy wskazywał, że warto zadać pytanie, czego potrzebuje dzisiaj Polska, a czego nie potrzebuje.

"Mamy dzisiaj dwie oferty. Jedną ofertę prezentuje Zjednoczona Prawica, czyli głównie Prawo i Sprawiedliwość, drugą niezjednoczona, przynajmniej na razie, opozycja. Jeżeli chodzi o ofertę strony, którą ja reprezentuję, to najlepiej ją oceniać, wedle tego, co zostało uczynione w ciągu ostatnich siedmiu lat. Sądzę, że podobną metodę można zastosować także wobec tej drugiej oferty, którą prezentuje opozycja" - powiedział Jarosław Kaczyński.

Jak dodał, osiem lat rządów PO-PSL były podobne do tych wcześniejszych, z "podobnym modus operandi". "To modus operandi opierało się niby na koncepcjach liberalnych. Mówię +niby+, bo liberalizm to potężny nurt, przynajmniej począwszy od XVIII w., od myśli filozoficznej i społecznej, a jeśli chodzi o praktykę, która była stosowana w Polsce, to mieliśmy do czynienia z pewnego rodzaju karykaturą. Żeby było jasne, nie jestem liberałem, jestem najdalszy od tego, ale nawet skromna znajomość historii pozwala traktować to co było robione w Polsce, jako karykaturę liberalizmu" - powiedział.

Jak stwierdził, "karykatura ta doprowadziła do stworzenia mechanizmu ogromnych nadużyć". Zwrócił uwagę, że "już w 1989 r., a może nawet wcześniej, trzeba było postawić pytanie, co dalej z polską gospodarką, co dalej ze wspólnym majątkiem, który wcześniej był w rękach komunistów". "To pytanie łączyło się z taką ogromną pokusą, żeby ten majątek rozdzielić między pewną grupę, która zdobyła swoje pozycje społeczne jeszcze w poprzednim systemie. I rzeczywiście tak się stało" - powiedział Kaczyński.

Dodał, że to, co nastąpiło można nazwać "zwykłym rabunkiem", a patologii - jak mówił prezes - było bardzo dużo, włącznie z przestępczością zorganizowaną.

"Powstała potężna pula patologiczna, która miała swoje źródła w PRL (...) i która później znalazła znakomite warunki do tego, żeby się rozbudowywać. Reprezentantem tej puli i całego tego systemu w sensie politycznym, było początkowo głównie SLD" - dodał prezes PiS.

Zaznaczył, że było to państwo słabe, które nie było w stanie przeprowadzić żadnego projektu społecznego. "Dlaczego o tym mówię? Mówię o tym dlatego, że Platforma Obywatelska przejęła rolę SLD" - powiedział prezes PiS. Jak dodał, "uzupełnieniem poprzednio stosowanych metod politycznych było ograniczanie wolności", "łamano prawo i wolności obywatelskie".

"Pytanie, czy można zakładać, że nasi przeciwnicy polityczni zmienią to, co robili wtedy, staną się inną partią. Najłagodniej mówiąc, nic na to nie wskazuje, wręcz przeciwnie, z ich zapowiedzi wynika, że będzie jeszcze dużo gorzej niż wtedy, dużo bardziej opresyjnie" - stwierdził prezes PiS.

"Przejęcie władzy przez PO stawia nowe polityki pod znakiem zapytania"

Kaczyński ocenił, że po powrocie PO do władzy pieniądze na sprawy społeczne, czy służbę zdrowia, które PiS powiększyła, będą zmniejszone.

"To wszystko zacznie się po prostu cofać. Tą, czy inną drogą, pod różnymi pozorami, ale zacznie się cofać, a pieniądze będą płynęły tam, gdzie płynęły w latach 2007-15" - mówił w Częstochowie polityk PiS.

Wskazał, że część pieniędzy wówczas szła do prywatnych kieszeni - często za granicę - a nie w interesie obywateli.

"Nasi przeciwnicy lubią mówić o nas, a nawet krzyczeć - +złodzieje, złodzieje+. U nas też się różne rzeczy zdarzały, ja nie twierdze, że my jesteśmy formacją świętych - takiej formacji niestety na całej kuli ziemskiej nie ma" - powiedział Kaczyński.

"Ale my po pierwsze za to karzemy i z tym walczymy, a po drugie w porównaniu z tym, co oni wykonali to jest proszę państwa tyle i tyle" - powiedział pokazując gest palcami i rozkładając szeroko ręce.

"To, co u nas się zdarza jest karygodne w wymiarze indywidualnym, tamto było karygodne w wymiarze społecznym, bo to ogromnie raniło (...) czyniło chorym polskie społeczeństwo" - ocenił szef partii.

"Myśmy się podjęli - można powiedzieć - leczenia" - dodał.

Ocenił, że po powrocie do władzy Tuska i PO będzie opresyjność systemu. "Tutaj można im wierzyć, bo rzeczywiście straszliwie się przestraszyli" - stwierdził prezes Prawa i Sprawiedliwości.

Kaczyński o problemach z węglem, opałem i cenami energii elektrycznej: daliśmy sobie z tym radę

Podczas spotkania z mieszkańcami Częstochowy Kaczyński sporo uwagi poświęcił bezrobociu, które było „największym nieszczęściem poprzedniego okresu”. „I nie pojawiło się. Polska oczywiście przyhamowała gospodarczo, ale w zeszłym roku już się odbiła. Ostateczne wyniki badań GUS to jest 6,8 proc. wzrostu” – powiedział prezes PiS. Dodał, że to jest jeden z największych wzrostów ostatniego 30-lecia.

Kaczyński mówił też o „wielkim światowym kryzysie gospodarczym” związanym z wojną na Ukrainie. „Jesteśmy w trakcie walki z tym kryzysem. Dzisiaj jest problem zimy, węgla, opału, problem cen energii elektrycznej” – podkreślił szef PiS, który zapewnił, że z „bardzo wysokim poziomem pewności, że daliśmy sobie z tym radę”.

Podkreślił, że partia rządząca będzie konsekwentnie dążyć do tego, żeby Polska dogoniła Zachód pod względem rozwoju gospodarczego. „W 1991 roku mieliśmy na głowę, licząc w sile nabywczej, czyli w tym, co jest realne, 27 proc. tego, co Niemcy, czyli jedną czwartą. Byli cztery razy bogatsi niż my. W 2021 roku to już było 66 proc., a tym roku będzie jeszcze prawdopodobnie trochę więcej” – podkreślił prezes partii rządzącej, który mówił także o „przeciętnym dochodzie w sile nabywczej w Unii Europejskiej”. Dodał, że jeśli chodzi o Polskę wynosi on już 77-78 proc. przeciętnego dochodu UE, a „niedługo będzie wynosił 80 proc.”

„Sądzę, że tutaj szybko, jeszcze szybciej niż w stosunku do Niemiec, pójdziemy do przodu. To się nam należy” – zaznaczył Kaczyński.

Prezes PiS: Chcemy się obronić przed rewolucją kulturową, która przetacza się przez świat

Jarosław Kaczyński wskazał, że przed Polską problemów jest wiele i "na obrazie optymistycznym są poważne rysy, chociażby sytuacja demograficzna, bardzo niewielka ilość dzieci - jest ich za mało".

"Nie bardzo wiadomo, co zrobić, bo 500 plus... No, myśli się o jakiś rewaloryzacjach, ale nie mogę teraz niczego teraz obiecywać. Natomiast wiadomo, że to samo nie zadziałało. Na pewno pewien postęp mogłyby przynieść tanie, łatwe do zdobycia mieszkania, ale to też nie wystarczy. Na pewno podnoszenie się pensji, jakieś inne zabezpieczenia o charakterze socjalnym, ale musimy tez pamiętać, że tu chodzi przede wszystkim o kwestie kulturowe, bo one decydują" - powiedział prezes PiS.

Przypomniał, że przed II wojną światową, w latach 20. w Polsce rodziło się rocznie milion dzieci, a w 1955 r., w roku, w którym gdy po II wojnie światowej urodziło się najwięcej dzieci, było to już niespełna 800 tys. "To, co jest dziś, to już nie daj Panie Boże, rzeczywiście bardzo mało. Musimy uczynić wszystko, żeby to przełamać i tutaj jest taki problem, o którym trzeba wspomnieć, bo to też jest jedna z linii podziału" - zaznaczył.

Jak mówił, na niektórych uczelniach pracownicy muszą zwracać do studentów zgodnie z płcią, jaką deklarują, a w przypadku nie stosowania się do tej zasady, są karani. "Tak proszę państwa jest już nawet w Polsce. Chyba na Uniwersytecie Jagiellońskim wprowadzono tego rodzaju przepisy" - podał.

"Można powiedzieć, że to wszystko jest sprzeczne i z biologią, bo wiadomo, że różnica już jest w genach między kobietami, a mężczyznami, i jest sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem i tym wszystkim, co było podstawą budowy naszej cywilizacji, tej jak to kiedyś mój brat świętej pamięci powiedział w Gnieźnie: najbardziej życzliwej człowiekowi cywilizacji w dziejach świata -cywilizacji chrześcijańskiej, opartej o chrześcijaństwo" - mówił prezes PiS.

"Ta cywilizacja musi być broniona" - podkreślił. "Musi być broniona, dlatego, że jest najbardziej życzliwa dla człowieka, ale żeby być broniona musi trwać, to musi być następstwo pokoleń i jednocześnie jej obrona jest obroną rodziny, a więc takiej normalnej rodziny, a więc także szansy na dzieci. I to chcemy robić, chcemy się twardo opierać temu przymusowi, który jest nam narzucany z zewnątrz, bo to nie jest żadna tendencja wewnątrz polska - zaznaczył Kaczyński.

Stwierdził, że zapowiadane przez PO wprowadzenie prawa do aborcji do 12. tygodnia ciąży, pod rządami obecnej konstytucji będzie jej złamaniem. "Z konstytucji, także według opinii dawnych szefów Trybunału Konstytucyjnego, wynika zupełnie wprost, że orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego nie mogło być inne, że Trybunał nie miał tutaj żadnego innego wyjścia. I chociaż oczywiście tutaj można dyskutować czy kompromis, ten zawarty w 1993 r. nie byłby lepszy z punktu widzenia stabilności politycznej w Polsce, to jednak konstytucja obowiązuje" - powiedział. "Jeśli on (Donald Tusk - PAP) sądzi, że będzie miał większość konstytucyjną... To marzyć można o wszystkim" - dodał.

"Ale wracając do rewolucji kulturowej, która przetacza się teraz przez świat: my chcemy się przed tym obronić" - mówił prezes PiS. "Chcemy się przed tym obronić nie dlatego, że nie jesteśmy tolerancyjni, tylko dlatego, że wiemy, że istnieje różnica miedzy tolerancją, a afirmacją. W Polsce nie ma tradycji prześladowania np. homoseksualistów. Polski Kodeks Karny, pierwszy po odzyskania niepodległości, tzw. Kodeks Makarewicza, znosił karę za tzw. stosunki przeciw naturze, tak się wtedy nazywało. Penalizacji u nas nie było. W pewnych środowiskach to zjawisko było dość częste i wszyscy o tym wiedzieli, niektórzy byli tak bezczelni, że się śmiali, ale nic poza tym się nie działo" - zauważył.

"To, czego się teraz od nas wymaga, no to nie jest tolerancja, bo w Polsce tolerancja jest pełna, są przecież kluby, wszyscy o tym wiecie (...). Ale tu chodzi o to, żeby to promować. Nie ma żadnego interesu społecznego w tym, żeby tego rodzaju zjawiska, były promowane, żeby się rozszerzały. Nikt w tym, poza może niewielką grupa bezpośrednio zainteresowanych, w tym żadnego interesu nie ma. Nie ma żadnego interesu społecznego, w tym żeby stwarzać taką sytuację, w której 12-letnie dziewczynki, no dzieci właśnie, ogłaszały się lesbijkami. Liczę na to, że powrócą czasy, ze 12-latka przeciętna nie wiedziałaby o co chodzi, bo takie czasy pamiętam. Ale wiem, że takie czasy w dzisiejszej sytuacji informacyjnej są nie do powtórzenia, ale to wszystko jest przeciwko interesowi społecznemu, przeciwko przyszłości naszego narodu, ale także innych narodów, narodów europejskich i poza europejskich" - zaznaczył.

"Tutaj musimy być tą wyspą zdrowego rozsądku i wyspą ochrony tej cywilizacji. Chcemy tę cywilizację chronić" - powiedział Kaczyński. Powtórzył, że chodzi o cywilizację, która wyrasta z chrześcijaństwa, prawa rzymskiego i filozofii greckiej. "Ale przede wszystkim z chrześcijaństwa" - podkreślił.

"Czy to oznacza, że my chcemy wprowadzić jakieś rozwiązania, które by narzucały komuś wiarę religijną, albo brak tej wiary? Oczywiście nie, jesteśmy pod tym względem całkowicie tolerancyjni, ale mówiłem już bardzo, bardzo dawno temu (...), że każdy rozsądny Polak, polski patriota, nawet wtedy, kiedy jest człowiekiem niewierzącym musi przyjąć znaczenie tego chrześcijańskiego systemu wartości dla naszego narodu, po porostu dlatego, czy choćby dla tego, że w Polsce innego systemu wartości, występującego w jakimś szerszym wymiarze, po prostu nie ma, albo jest ten system, albo i jest nihilizm (...)" - mówił.

"Powtarzam: my nie zamierzamy tutaj konstruować żadnego państwa religijnego, o niektórzy nam to zarzucają, mówią o ajatollahach, o Iranie. To całkowita bzdura, ale chcemy w interesie wszystkich, wszystkich rozsądnych ludzi, których nie opanowało jakieś szaleństwo podtrzymać to, co pozwoli trwać Polsce, pozwoli trwać Europie, pozwoli trwać tej cywilizacji, która zapewniła prawa człowieka, która zapewniła to wszystko co stworzyła nowoczesna technika, która zapewniła ten niebywały postęp, który pod wieloma względami dokonał się w ciągu ostatnich wieków, a dokonywał się i wcześniej. I dlatego ta postawa, którą przyjmujemy jest - można powiedzieć - postawą zasadniczą, twardą" - wskazał.

"Nie mamy tutaj zamiaru ustępować. Nie mamy zamiaru ustępować nie dlatego, że jesteśmy fanatykami, nie dlatego, że mamy jakieś idée fixe, tylko dlatego, że wiemy, do czego prowadzi to, co dziś w wielu miejscach na świecie się dzieje, a do Polski jest można powiedzieć nie tyle importowane, co wpychane siłą. Tu mówimy zdecydowane nie" - podkreślił Jarosław Kaczyński.

Kaczyński: przygotujemy ustawę umożliwiającą wykup mieszkań komunalnych

Jeden z uczestników spotkania zapytał, czy możliwe jest przyjęcie "odgórnej ustawy" umożliwiającej wykup mieszkań komunalnych na własność przez lokatorów, którzy niejednokrotnie zajmują je przez kilkadziesiąt lat. Pytający wskazywał, że samorządy "skutecznie utrudniają to finansowo".

"Jest taka możliwość" – zapewnił w odpowiedzi Jarosław Kaczyński. „Ona może być kwestionowana przez Trybunał Konstytucyjny, bo może być traktowana jako naruszenie własności, bo mieszkania komunalne są własnością instytucji samorządowych. To jest kłopot. Kiedyś TK był bardzo rygorystyczny, jeśli chodzi o ochronę własności, ale ja sądzę, że można przekonywać obecny trybunał, chociaż co z tego wyniknie nie jest dla mnie pewne, że jest coś takiego jak interes społeczny, a ten interes społeczny jest zupełnie oczywisty: ludzie powinni mieć prawo do wykupu mieszkań" – dodał.

"Ja to przyjmuję jako zadanie. Tutaj siedzi wielu parlamentarzystów i to zadanie powinno być wykonane, tzn. projekt przygotowany i uchwalony. Mamy wprawdzie w szeregach parlamentarnych wielu byłych samorządowców i oni mogą kręcić nosem, ale od tego władze partyjne" – powiedział Jarosław Kaczyński.

Prezes PiS odwiedził w sobotę Myszków i Częstochowę w woj. śląskim. Przed budynkiem Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego w Częstochowie, gdzie spotkał się z mieszkańcami, zebrała się spora grupa przeciwników PiS i jego lidera. Zgromadzenie zabezpieczała policja, w tym funkcjonariusze zespołu antykonfliktowego. Nie wszystkich zainteresowanych wpuszczono na spotkanie, głośno wyrażali swoje niezadowolenie. Problemy z wejściem mieli również dziennikarze.

Zebrani przed budynkiem uczelni gwizdali i skandowali "Złodzieje". Zwolennicy Konfederacji mieli ze sobą baner z napisaem "Stop ukrainizacji Polski", można było dostrzec także flagi Młodej Lewicy oraz w tęczowych barwach.

Szef PiS: pieniądze z KPO to "margines" środków na rozwój

Jeden z uczestników spotkania ocenił, że wszystko wskazuje na to, iż Polska "została oszukana" w sprawie wypłaty środków Krajowego Planu Odbudowy i pytał, czy Polska poradzi sobie bez tych środków i czy inne kraje Unii Europejskiej, wsparte tymi funduszami, nie pozostawią Polski w tyle.

"Oczywiście każde pieniądze się przydają, ale ja bym prosił, żeby państwo nie myśleli już dzisiaj w tych kategoriach, że Polska rozwija się głównie dzięki środkom europejskim. To jest ciągle dość znaczący, ale margines środków, które Polska przeznacza na rozwój, a KPO jest tylko marginesem całości, czyli ram finansowych głównych pieniędzy budżetowych" – oświadczył w odpowiedzi Jarosław Kaczyński.

"Inne państwa z powodu KPO nas cywilizacyjnie nie wyprzedzą; w stosunku do naszego dochodu narodowego, do naszego PKB, to sumy stosunkowo nie największe” – dodał.

Przywołał też głosy opinii publicznej w Niemczech wskazujące, że Polacy zmodernizowali swój kraj "za niemieckie pieniądze". "Nie chcę prowadzić wyliczeń, abstrahując już od wojny - to jest bajka. Pieniądze od Niemiec, które były częścią pieniędzy unijnych netto to 140 mld euro, przeliczając na złotówki, bo różny był kurs - 600 mld zł. Z tego jeszcze trzeba odliczyć marże, bo często to ich przedsiębiorstwa realizowały u nas przedsięwzięcia i miały wysokie marże, które wracały do Niemiec. W skali czasu, który w ciągu 7 lat minął i naszego zbiorczego PKB, to jest grubo poniżej 1 proc. Kto może zmodernizować kraj za grubo poniżej 1 proc. PKB? To są bajki, ale to w niemieckich głowach siedzi” – powiedział Jarosław Kaczyński.

Prezes PiS był też pytany, czy nadal będą wypłacane 13. i 14. emerytury i czy emeryci z najniższymi świadczeniami mogą liczyć na podwyżki. Prezes zapewnił, trzynastki i czternastki będą płynąć na konta emerytów, zapowiedział też "dość obfitą" rewaloryzację emerytur.

Kolejne pytanie dotyczyło służby zdrowia, która – w ocenie pytającego – nie wróciła do rytmu sprzed pandemii. J. Kaczyński zapowiedział, że wkrótce odbędzie się konferencja programowa PiS ws. służby zdrowia, podczas którego politycy tej partii przedstawią program zmian.

"Parę rzeczy wyszło, ale w wielu kwestiach jest niedobrze, a pandemia miała efekt dezintegrujący służbę zdrowia, to nieprzyjemne zaskoczenie. Będziemy działać. Na pewno nie jest tak, że nie zauważamy problemów – zauważamy" – zapewnił.

Ocenił, że środowisko lekarzy jest "skonsolidowane i bardzo wpływowe". "Jest w Polsce wiele postaw, które niełatwo zrozumieć, a jeszcze trudniej zaakceptować. Kiedy mówi się np. mówi studentom medycyny, którzy studiują za darmo – i mają do tego prawo – a są to drogie studia, żeby w zamian podjęli zobowiązanie pracy w Polsce słyszymy: Nie będziemy niewolnikami. To nie jest niewolnictwo, nie ma przymusu bycia lekarzem. Jeśli ktoś chce studiować i nie mieć zobowiązań, niech za to zapłaci 1,5 mln zł" – powiedział Jarosław Kaczyński. (PAP)

Autorzy: Karolina Kropiwiec, Anna Gumułka, Luiza Łuniewska, Aleksander Główczewski, Janusz Majewski, Danuta Starzyńska-Rosiecka

mj/