Jej kamienicę zaatakowały drony. 28-letnia Julia: nie mogę już tego wytrzymać, opuszczam Kijów

2022-10-17 13:59 aktualizacja: 2022-10-17, 18:30
Zniszczenia po rosyjskim ataku w Kijowie 17 października, fot. PAP/VADYM SARAKHAN
Zniszczenia po rosyjskim ataku w Kijowie 17 października, fot. PAP/VADYM SARAKHAN
Mieszkanka jednej z kijowskich kamienic, które w poniedziałek rano zostały zaatakowane dronami, powiedziała PAP, że nie może już tego wytrzymać i opuszcza miasto. 28-letnia Julia wróciła do stolicy Ukrainy w nadziei, że uda jej się znowu prowadzić normalne życie, po tym jak spędziła tydzień poza Kijowem po poprzednich atakach. Teraz uważa, że nie zamieszka z powrotem w mieście do końca wojny.

W rozmowie telefonicznej Julia powiedziała, że czuje się jak na piekielnej huśtawce, bo cztery tygodnie marca po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji spędziła w piwnicy u rodziny, która mieszka w obwodzie kijowskim. Wcale się nie kąpała, bała się wyjść na dwór, załatwiała naturalne potrzeby do wiadra i po tym wszystkim leczyła się u dermatologa. Dopiero w lecie wróciła do swojego mieszkania w Kijowie.

"Latem zmieniłam swoje nastawienie. Wróciłam do Kijowa i starałam się prowadzić normalne życie" - opowiada kobieta.

Gdy 10 października nieopodal jej kamienicy w kijowskim śródmieściu spadły pierwsze pociski, szykowała się do pracy, starając się utrzymać równowagę psychiczną.

"Jednak gdy przez otwarte okno wyczułam falę po kolejnej eksplozji, zrozumiałam, że nie dam rady i muszę opuścić Kijów. Szybko się spakowałam, przygotowaną torbę trzymam w przedpokoju już na stałe, i wyjechałam do rodziny, pod Kijów" - dodała Julia.

Jak powiedziała, w niedzielę wróciła z powrotem i "w ogóle nie spodziewała się tego, że drugi z kolei poniedziałkowy poranek będzie znów 'bombowy', w każdym tego słowa znaczeniu".

"Już naprawdę nie daję rady" - płacząc do słuchawki mówi Julia.

"Nie wrócę do Kijowa do końca wojny, przynajmniej tak teraz czuję. Nawet jeśli zwolnią mnie z pracy - nie wrócę. Najzwyczajniej w świecie się boję i nie wiem, kiedy ten strach minie. Chociaż mój dom nie drżał dziś tak mocno, jak tydzień temu, to nie ma teraz w nim wody i prądu, jak i w całej okolicy. Kiedy wojskowi zobaczyli mnie zapłakaną, pomogli mi dostać się do w miarę bezpiecznego miejsca i teraz już jestem w drodze do rodziny" - dodaje Julia.

Rankiem w poniedziałek wojska rosyjskie zaatakowały Kijów przy użyciu irańskich dronów. W wyniku ataku doszło do eksplozji w budynku mieszkalnym w rejonie szewczenkowskim w centrum miasta. Uratowano 18 osób, jedna kobieta zginęła, jeszcze jedna osoba znajduje się pod gruzami. Wciąż trwa operacja poszukiwawczo-ratunkowa.

Po porannych eksplozjach ruch na niektórych ulicach w kijowskim śródmieściu został całkowicie wstrzymany, a wokół miejsc, gdzie trafiły rosyjskie pociski ustawiono posterunki wojskowe i nie można podejść do nich bliżej. Pod gruzami jednego z dwóch uszkodzonych budynków są ludzie..

W centrum Kijowa został wstrzymany ruch komunikacji miejskiej, oprócz metra. Wszystkie szkoły i uczelnie wyższe przechodzą na nauczanie w trybie zdalnym.

Z Kijowa Tatiana Artuszewska (PAP)

js/