W wywiadzie dla drugiego programu telewizji RAI prezydent oświadczył: "Naszym stanowiskiem od samego początku jest wsparcie dla Ukrainy; to jest rzecz najistotniejsza, dla nas najważniejsza".
"Często mówi się o tym, że Polacy na wojnę na Ukrainie, na rosyjską napaść na Ukrainę reagują bardzo emocjonalnie"- zauważył.
Przypomniał, jak bardzo serdeczna była reakcja polskiego społeczeństwa; ludzi, którzy w pierwszych godzinach po rosyjskiej agresji pojechali na granicę i do swoich samochodów zabierali uchodźców z Ukrainy, zapraszali ich do swoich domów.
"Jeżeli Ukraińcy ulegną, następni być może będziemy my"
Andrzej Duda przypomniał we włoskiej telewizji, że od początku rosyjskiej napaści na Ukrainę 7 milionów uchodźców z tego kraju przekroczyło polską granicę, a obecnie przebywa ich w Polsce około dwóch milionów.
"My wiemy, co to znaczy rosyjska napaść, co to znaczy rosyjska okupacja. My wiemy, co to znaczy być w rosyjskiej niewoli"- podkreślił.
"Gdy Polacy zobaczyli, co się dzieje z Ukraińcami, ta pomoc była autentyczna, była emocjonalna, z serca. Natomiast my jako władze polskie patrzymy na to chłodno i racjonalnie. My wiemy o tym, że Rosjan trzeba zatrzymać, że to jest odrodzony rosyjski imperializm"- mówił prezydent.
"Wspieramy Ukraińców - dodał- bo wiemy, że opierają się rosyjskiemu imperializmowi". "Jeżeli Ukraińcy ulegną, następni być może będziemy my. Mamy tego świadomość"- oświadczył prezydent RP.
Następnie stwierdził: "Wiemy o tym, że dla bezpieczeństwa Europy, dla bezpieczeństwa świata rosyjski imperializm musi być zatrzymany. Dla mnie przede wszystkim oznacza to wyparcie Rosji z uznanych międzynarodowo granic Ukrainy".
Andrzej Duda oświadczył: "Sprawiedliwe rozwiązanie jest tylko jedno; Ukraina musi wrócić do swoich uznanych międzynarodowo granic". Zdaniem prezydenta "to jest fundament do zakończenia tej wojny".
"Ta wojna musi się skończyć na dwa sposoby; po pierwsze rosyjskie wojska muszą wycofać się z ziem ukraińskich, które okupują od 2014 roku. Ukraina musi wrócić do swoich uznanych międzynarodowo granic, a po drugie zbrodniarze wojenni muszą zostać ukarani, wspólnota międzynarodowa musi ich ścigać i ukarać, bo to jest wymóg tego, żeby pokój był zachowany na przyszłość"- wyjaśnił.
Prezydent: wyciągamy wnioski z tego, że nie dostaliśmy tej pomocy
Mówiąc o pomocy dla Polski wspierającej Ukraińców prezydent zaznaczył: "Ja nie mam żadnych wątpliwości, że powinniśmy pomagać Ukraińcom i Ukrainie nie oglądając się na to, czy Europa nam pomaga, czy nie pomaga, czy Komisja Europejska jest łaskawa nam pomóc, czy traktuje nas tak samo, jak potraktowała Turków i władze tureckie, którym przekazała miliardy euro po to, żeby zatrzymać migrantów , którzy szli do Niemiec, Francji, do Europy zachodniej".
"Oczywiście- zaznaczył- jest nam przykro i wyciągamy wnioski z tego, że nie dostaliśmy tej pomocy, która nam się należała obiektywnie i nam się należy. Powinniśmy otrzymać wsparcie z Unii. To są miliony ludzi, którzy przyszli do Polski i ludzi ci są obciążeniem dla naszego budżetu bo przecież są to w wielu przypadkach kobiety z dziećmi". Jak podkreślił, część z tych osób jest cały czas na utrzymaniu państwa.
"Szkoda, że Unia Europejska, że instytucje unijne, że lewicowo- liberalne środowiska polityczne, które dzisiaj rządzą w Komisji Europejskiej, w Parlamencie Europejskim nie potrafią uczciwie spojrzeć na tę kwestię i wesprzeć kraju, którego ludzie po prostu z sercem na dłoni niosą pomoc innym"- ocenił polski prezydent.
Pytany o to, czego boją się Polacy ze strony Rosji, odparł: "My się obawiamy tego, co dla nas jest oczywiste".
Przypomniał, że w 2008 roku ówczesny prezydent RP Lech Kaczyński mówił w Gruzji, że imperializm rosyjski odrodził się i trzeba go zatrzymać, bo Rosja może napaść na Ukrainę, na kraje bałtyckie, a potem być może na Polskę.
"Ja sobie zdaję sprawę z tego, że Berlinie, Paryżu, Brukseli w ogóle sobie nie wyobrażają , że tam może przyjść rosyjski żołnierz, zgwałcić żonę, córkę i zastrzelić człowieka strzałem w tył głowy, ale my Polacy doświadczyliśmy tej rzeczywistości"- wytłumaczył.
"To nie Zachód, to nie NATO, to nie Polska odbudowuje wyścig zbrojeń. To Rosja jest agresorem"- dodał A. Duda.
Odnosząc się do ataku Rosji na Ukrainę w lutym tego roku wskazał, że Rosja "w żaden sposób nie została sprowokowana".
"Naiwny jest ten, kto wierzy w rosyjską propagandę, która opowiada o nazistach na Ukrainie; to jest kompletna bzdura"- podkreślił. "Po prostu- ostrzegł- Rosja chce władać, powiększać swoje tereny", chce wykorzystywać de facto niewolniczą pracę innych narodów, być pasożytem na organizmie innych państw i narodów".
"My się na to nie zgadzamy"- oznajmił Andrzej Duda, który wyraził przekonanie, że "Rosję da się pokonać". Mówił o potrzebie wysyłania broni i sprzętu na Ukrainę i przypomniał o tym, że Polska wysyła kolejne partie uzbrojenia.
Prezydent położył też nacisk na systematyczne wzmacnianie potencjału obronnego Polski, "po to, by nie opłacało się nas zaatakować". "Chcesz pokoju, szykuj się do wojny, a wtedy ona nie nastąpi"- powiedział prezydent.
Prezydent Duda otwarty na współpracę z nowymi włoskimi władzami
Wyraził nadzieję na bliższą współpracę z nowym rządem Włoch, na czele którego ma stanąć Giorgia Meloni z ugrupowania Bracia Włosi.
"To, co mówi w swoich wystąpieniach pani Giorgia Meloni, przyszła premier Włoch , co można przeczytać również w jej założeniach programowych, jest bardzo zbieżne z naszym spojrzeniem , z moim spojrzeniem także na świat"- wyjaśnił.
Odniósł się do słynnych we Włoszech słów Meloni: "Jestem Giorgia, jestem kobietą, jestem matką, jestem chrześcijanką". "Jestem Andrzej, jestem mężczyzną, jestem ojcem, jestem katolikiem"- dodał po włosku.
"To jest w ogromnej części bardzo podobny profil ideowy. My też jesteśmy ludźmi wierzącymi, my też system wartości chrześcijańskich, katolickich uważamy za ważny, my też bardzo mocno stawiamy na rodzinę"- zapewnił prezydent RP i przywołał program 500 Plus. "To nie jest żadna pomoc, żadna jałmużna, to jest inwestycja"- wyjaśnił.
Prezydent stwierdził, że "ta polityka jest dobrze przyjmowana przez polskie społeczeństwo" i będzie kontynuowana. "To właśnie dlatego ja po raz drugi wygrałem wybory prezydenckie w 2020 roku mimo wszystkich trudności, mimo pandemii, mimo cierpienia"- oświadczył.
Przyznał, że program Giorgii Meloni jest mu bliski i jest otwarty na współpracę z nowymi włoskimi władzami.
"Ta szansa, którą włoscy wyborcy dali pani Giorgii Meloni, młodej polityk, młodszej ode mnie, jest także dla Włoch nowym otwarciem"- dodał Andzrej Duda i zapewnił: "Trzymam kciuki za jej powodzenie". Wyraził nadzieję, że Polska i Włochy będą "razem zmieniały Unię Europejską na taką, jaką chcemy, żeby była".
"My chcemy silnej Unii Europejskiej, która będzie ze sobą dobrze współpracowała , ale my chcemy Unii Europejskiej wolnych narodów i równych państw- suwerennych, narodowych", które współpracują, ale "nie ingerują w swoje sprawy, takie jak kwestie religijne, światopoglądowe, kulturowe"- wyjaśnił.
Mówiąc o postaci św. Jana Pawła II prezydent zaznaczył, że jako "duchowy ojciec" świata papież nigdy nie zapomniał, że jest Polakiem.
"Przeciwnicy, ci, którzy chcą skrętu Polski na lewo , którzy chcą, żeby Polska pozbyła się swojej chrześcijanskiej, katolickiej tradycji, żeby wyrzekła się swoich katolickich, chrześcijańskich korzeni, tak bardzo zwalczają Ojca Świętego Jana Pawła II"- powiedział na koniec polski prezydent.
Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)
mmi/