Po wojnie i wyroku dożywotniego więzienia, po kilkuletnim pobycie we wschodnioniemieckim więzieniu, szef obozu koncentracyjnego dla dzieci Karl Camillo Erlich został zwolniony i przeprowadził się do Republiki Federalnej Niemiec.
"Najwyższy rangą oficer SS, komendant jedynego w historii obozu koncentracyjnego dla polskich dzieci, był agentem STASI przekazującym do NRD informacje wywiadowcze" - powiedział PAP dyrektor Maj. "Oczywiście za zgodą i wiedzą Moskwy. Erlich i większość jego współpracowników uniknęli w ten sposób kary" - podkreślił.
Erlich w 1956 roku został zwolniony z więzienia w NRD mógł zamieszkać w RFN. Według informacji MDP był człowiekiem dość zamożnym. Zmarł w Monachium w 1974 roku.
"Do zachodnioniemieckiej policji nie przyjęto do tylko dlatego, że był już za stary. Jego książki jednak były używane, jako publikacje naukowe, uczyli się z nich studenci prawa" - zaznaczył dyrektor Maj. "Ci zbrodniarze byli dla władz komunistycznych idealnymi kandydatami na ulokowanych na Zachodzie agentów wykorzystywanych podczas zimnej wojny" - podkreślił.
"Po naszych badaniach okazało się, że w drezdeńskim archiwum wschodnioniemieckiej bezpieki jest dokument potwierdzający współpracę Erlicha ze STASI" - powiedział historyk i germanista z Muzeum Dzieci Polskich Michał Hankiewicz.
"Zastępca Erlicha - wicekomendant niemieckiego obozu koncentracyjnego dla dzieci - Hans Fuge został po wojnie został w RFN oczyszczony z zarzutów i mógł pracować w zachodnioniemieckiej policji" - dodał. Historycy Muzeum Dzieci Polskich w Łodzi wciąż prowadzą badania na podstawie dokumentów znalezionych w niemieckich archiwach.
Niemiecki obóz koncentracyjny tylko dla dzieci, jedyny podczas II wojny światowej, utworzono 1 grudnia 1942 roku na terenach wyodrębnionych z Litzmannstadt Ghetto. Okupanci więzili tam dzieci i młodzież polską od 6 do 16 roku życia, ale trafiały tam także młodsze, nawet kilkumiesięczne dzieci.
"Nie miałem jeszcze trzech lat, kiedy tu trafiłem razem z bratem" - mówił PAP Jerzy Jeżewicz we wrześniu 2022 roku podczas spotkania ocalałych z obozu.
"Wciąż mam pod powiekami kilka obrazów z tamtych strasznych dni. Przez wiele lat nie wiedziałem, co jest wspomnieniem, a co wyobrażeniem, dopiero potem, po kontakcie z innymi ocalonymi, wszystko zaczęło się układać" - zwrócił uwagę. "Do tej pory jednak trudno mi o tym mówić" - wspomniał.
Dzieci przetrzymywane były w prymitywnych warunkach, niewolniczo pracowały, były torturowane. Najczęściej podaje się, że w obozie życie straciło kilkaset dzieci, a w sumie przetrzymywano w nim od 2 do ponad 3 tys. dzieci. Gdy 19 stycznia 1945 r. zakończyła się niemiecka okupacja w Łodzi, w obozie przebywało ponad 800 małoletnich więźniów.
W czerwcu 2021 r. minister kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotr Gliński wspólnie z Rzecznikiem Praw Dziecka Mikołajem Pawlakiem oraz władzami Instytutu Pamięci Narodowej powołali Muzeum Dzieci Polskich - ofiar totalitaryzmu. Działalność działającego w Łodzi muzeum ma upowszechnić wiedzę o osadzonych w niemieckim obozie. Muzeum funkcjonuje w tymczasowej siedzibie przy ul. Piotrkowskiej 90. Trwają rozmowy z władzami Łodzi o budowie siedziby placówki na terenach dawnego niemieckiego obozu koncentracyjnego dla dzieci. (PAP)
Autor: Hubert Bekrycht
kw/