Po zakończeniu GP USA amerykański team złożył dwa protesty. Jeden z nich okazał się skuteczny.
Haas, który w klasyfikacji konstruktorów jest ósmy i ma tylko dwa punkty przewagi nad AlphaTauri, sprzeciwił się, że Alonso i Meksykanin Sergio Perez (Red Bull), który zajął czwarte miejsce, jechali uszkodzonymi i jednocześnie niebezpiecznymi pojazdami, a mimo tego nie pokazano im czarno-pomarańczowych flag.
Z kolei zespół Alpine Renault, który walczy z McLarenem o czwarte miejsce w mistrzostwach konstruktorów, mając na uwadze nagrodę pieniężną sprzeciwił się dopuszczalności protestu Haasa.
Ostatecznie sędziowie odrzucili protest przeciwko Red Bullowi, ale podtrzymali protest przeciwko Alpine, degradując Alonso na 15. miejsce z 30-sekundową karą po wyścigu. Sędziowie wyrazili głębokie zaniepokojenie tym, że Alonso nie otrzymał czarno-pomarańczowej flagi ani nawet komunikatu radiowego pomimo dwukrotnego apelu Haasa. Alonso uniknął jednak punktów karnych, ponieważ odpowiedzialnością w pełni obarczono zespół.
„Samochód musi być w bezpiecznym stanie przez cały wyścig, a w tym przypadku samochód Alonso nie był. Ta odpowiedzialność spada na zespół Alpine” – stwierdzili sędziowie w komunikacie.
Kierownictwo Alpine stoi na stanowisku, że ekipa Haas złożyła protest 24 minuty po wyznaczonym terminie. Fakt ten potwierdziły władze FIA, które uważają, że kara nie powinna zostać uznana za ważną.
Bez punktów Alonso, Alpine ma tylko sześć przewagi nad McLarenem na trzy wyścigi przed końcem rywalizacji. Degradacja Hiszpana oznacza, że duński kierowca Haasa Kevin Magnussen awansował w wyścigu w Austin z dziewiątego na ósme miejsce, podwajając liczbę punktów zdobytych w wyścigu i dając zespołowi dwa punkty przewagi nad AlphaTauri.(PAP)
mar/