„To, że polityka była prowadzona bezpośrednio z Moskwą, ponad głowami naszych wschodnioeuropejskich sąsiadów, nie jest dobrą niemiecką tradycją” – podkreślił Wirsching.
W zeszłym tygodniu lider SPD Lars Klingbeil próbował rozpocząć „nowy początek” w kwestii polityki wobec Rosji. „Stwierdzenie, że bezpieczeństwo i stabilność w Europie nie może istnieć przeciwko Rosji, ale tylko z nią, jest już nieaktualne” – powiedział Klingbeil w przemówieniu programowym, zapowiadając reorientację polityki zagranicznej SPD. „Rosja opuściła system wspólnego bezpieczeństwa i wspólnych wartości. Niemcy muszą zainwestować we własne bezpieczeństwo” – wyjaśnił lider SPD.
Klasyczna koncepcja, polegająca na „zmianie przez zbliżenie”, zawiodła wobec szefa Kremla. „Ten temat dotyczy nas wszystkich. 'Ostpolitik' Willy'ego Brandta stworzyła tożsamość SPD, dlatego socjaldemokratom jest teraz szczególnie trudno pożegnać się ze starymi przekonaniami. SPD zawsze była dumna z tej zmiany, jaką miało przynieść zbliżenie” – przypomniał Wirsching.
Polityka wschodnia Brandta to „historia sukcesu”, płynnie kontynuowana także przez kanclerza Helmuta Kohla od 1982 roku. „Ale w 1969 mieliśmy zupełnie inną sytuację niż dzisiaj. Mieliśmy niezwykle przygnębiające status quo, podzielony kraj w podzielonej Europie. (Niemcy) chcieli bronić swoich interesów przed obezwładniającym przeciwnikiem, Związkiem Radzieckim” – dodaje Wirsching.
„Dziś mamy do czynienia z inną sytuacją, (…) jest zupełnie inna międzynarodowa konstelacja. Status quo pogarsza się od co najmniej dziesięciu lat” – podkreśla historyk. „SPD i ostatnie rządy federalne zbyt długo nie dostrzegały faktu, że w Rosji rozwija się niebezpieczny nacjonalizm, który pozwolił Putinowi systematycznie poszerzać swoją pozycję władzy. Dzisiejsza Rosja jest państwem rewizjonistycznym. (…) Niemcy i Unia Europejska zbyt długo po prostu przyglądały się Putinowi. To historycznie nowy typ autokraty, tak jak Erdogan w Turcji, Narendra Modi w Indiach, czy oczywiście Łukaszenka na Białorusi” – stwierdził historyk.
Wirsching: uzależnianie Niemiec od dostaw rosyjskiego gazu to duży błąd, sięgający lat 70
Uzależnianie Niemiec od dostaw rosyjskiego gazu to „duży błąd, sięgający lat 70.”. „Wówczas wielkość importu była znacznie mniejsza niż obecnie. Kolejne rządy federalne podjęły świadomą decyzję o zakupie gazu ziemnego z Rosji jak najprościej i najtaniej, a w przypadku Nord Stream 2 - z pominięciem Europy Wschodniej. To, że polityka była prowadzona bezpośrednio z Moskwą i ponad głowami naszych wschodnioeuropejskich sąsiadów, nie jest dobrą tradycją niemiecką” – stwierdził Wirsching.
Jego zdaniem, Związek Radziecki za czasów Stalina „był przewidywalny”. Obecnie „w Rosji obserwujemy tendencję do dyktatury, co czyni sytuację bardzo niebezpieczną, a dyktator dąży do zmiany historii” – dodał historyk. „Jeśli będziemy tolerować rosyjską agresję, wrócimy do nieszczęsnego, starego świata stref interesów, który przestał istnieć w 1990 roku” - przestrzegł.
Wielu Niemców (szczególnie ze wschodniej części kraju) ma swoje własne spojrzenie na Rosję, widać także brak jednomyślności w ramach samego SPD. „SPD i my jako społeczeństwo zostaliśmy wyrwani ze strefy komfortu. Pytanie choćby o przetrwanie najbliższej zimy pokazuje to jasno. Polityka na powrót wkroczyła w sferę prywatną” – podsumował Andreas Wirsching. (PAP)
dsk/