Premier Korei Południowej Han Duk Su obiecał w poniedziałek przeprowadzenie wnikliwego śledztwa w sprawie wydarzeń w Seulu.
"Rząd przeprowadzi dokładne dochodzenie w sprawie przyczyny tego wypadku i dołoży wszelkich starań, aby wprowadzić niezbędne zmiany instytucjonalne, by taka tragedia się już nie powtórzyła" – zapowiedział szef południowokoreańskiego rządu.
Prezydent Korei Płd. Jun Suk Jeol, który w niedzielę ogłosił żałobę narodową z powodu tragedii w Seulu, złożył w poniedziałek hołd jej ofiarom.
Tragedia podczas obchodów Halloween. Policja przyznaje, że nie przewidziała zagrożenia
Do tragedii doszło z soboty na niedzielę w imprezowej dzielnicy Itaewon, gdzie dziesiątki tysięcy ludzi bawiły się z okazji Halloween. W stromej, wąskiej uliczce ludzie w popłochu tratowali się nawzajem, wielu się udusiło.
Według najnowszych danych zginęły 154 osoby, a bilans może dodatkowo wzrosnąć, ponieważ 33 osoby są w ciężkim stanie. Wśród ofiar jest 26 obcokrajowców, między innymi z Rosji, Chin, USA, Japonii, Francji, Norwegii i Austrii – podała agencja Yonhap.
„Przewidywano, że duża liczba ludzi zgromadzi się w tym miejscu. Nie przewidzieliśmy jednak, że doprowadzi to do dużej liczby ofiar” – oświadczył Hong, który kieruje biurem bezpieczeństwa publicznego w południowokoreańskiej policji krajowej.
Według Honga liczba osób bawiących się w Itaewon była podobna jak w poprzednich latach lub nieco wyższa. „Poinformowano mnie, że policjanci na miejscu nie wykryli nagłego nasilenia się tłumu” – powiedział dziennikarzom.
Przedstawiciel policji przyznał, że nie obowiązywały żadne osobne środki kontroli tłumu w wąskiej uliczce, w której doszło do tragedii. Policja nie posiada żadnego zestawu wytycznych na sytuacje, w których duża liczba osób gromadzi się na wydarzeniach bez konkretnego organizatora – dodał.
Wcześniej w południowokoreańskich mediach pojawiały się głosy, że tragedii można było zapobiec lub ograniczyć jej skalę. Jednak minister spraw wewnętrznych Li Sang Min oświadczył w niedzielę, że zgromadzenie w Itaewon "nie wzbudzało specjalnego niepokoju", a wypadku prawdopodobnie nie udałoby się uniknąć, wysyłając na miejsce więcej policjantów i strażaków - podał dziennik "Korea Herald". (PAP)
mmi/