Należący do saudyjskiej rodziny królewskiej Abdullah nie był dysydentem, nie zajmował się polityką, ale gdy jego kuzyn został aresztowany w Arabii Saudyjskiej, zadzwonił do krewnych. Rozmowie - jak się okazało - przysłuchiwały się saudyjskie służby specjalne.
Gdy książę odwiedził rodzinny kraj został aresztowany i skazany na 20 lat więzienia, a wyrok następnie wydłużono do 30 lat - pisze waszyngtoński dziennik.
Associated Press podaje, że przypadek księcia nie jest odosobniony i saudyjskie władze zatrzymały i skazały też inne osoby mieszkające lub przebywające za granicą, za krytyczne wobec Rijadu wypowiedzi lub tweety.
Arabia Saudyjska. Inwigilacja, zastraszanie i ściganie dysydentów nasiliły się
W ocenie FBI ciągu ostatnich pięciu lat inwigilacja, zastraszanie i ściganie saudyjskich dysydentów, lub po prostu Saudyjczyków krytycznych wobec reżimu, nasiliły się, ponieważ rzeczywisty przywódca królestwa, następca tronu książę Mohammed bin Salman, utwierdza swą władzę stosując represje i wykorzystując coraz bardziej zaawansowane technologie do podsłuchów i tropienia przeciwników.
Według organizacji pozarządowych Citizen Lab i Amnesty International saudyjskie służby specjalne posługują się wobec domniemanych wrogów reżimu najbardziej zaawansowanymi środkami stosowanymi przez wojsko.
Reżim oskarżył księcia Abdullaha o działania mające na celu zdestabilizowanie królestwa, wspieranie jego przeciwników i niszczenie "społecznej jedności" Saudyjczyków.
Jak podaje AP, FBI nieformalnie odradziło wielu mieszkającym w USA Saudyjczykom wyjazd do rodzinnego kraju lub nawet odwiedzanie saudyjskiej ambasady.
Dziennikarz zabity w konsulacie w Stambule. Zwłok nigdy nie znaleziono
Krytyczny wobec władz saudyjskich niezależny dziennikarz piszący między innymi dla "Washington Post", Dżamal Chaszodżdżi, został w 2018 roku zabity w konsulacie generalnym Arabii Saudyjskiej w Stambule. Zwłok nigdy nie odnaleziono. Saudyjski prokurator przyznał, że zostały rozczłonkowane i wyniesione z konsulatu.
Według raportu ONZ zleceniodawcą zabójstwa dziennikarza był "według wiarygodnych świadectw" książę Mohammed bin Salman. (PAP)
js/