"Nigdy nie widziałem żadnych dokumentów na temat powiązań Idea Banku z Getbackiem" – mówił we wtorek przed Sądem Okręgowym w Warszawie dyrektor sprzedaży Idea Banku Piotr M. W krótkim oświadczeniu zapewnił też, że nie otrzymywał żadnej prowizji z tytułu sprzedaży instrumentów Getback, nie miał świadomości, że jego pracownicy łamią tajemnicę bankową i zasadniczo to nie on odpowiadał za produkty kierowane do sprzedaży oraz organizację procesu sprzedaży. Jednak z zeznań, jakie złożył w postępowaniu przygotowawczym, a które odczytano dziś przed sądem wynika, iż wiedział, że Idea Bank sprzedawał obligacje Getbacku, choć umowa dotyczyła tylko tzw. "leadowania".
Jego przełożony i kolejny dyrektor Idea Banku Maciej G. odmówił składania wyjaśnień. Tych, które złożył w prokuraturze nie odczytano we wtorek przed sądem. Wiadomo jedynie, że były obszerne, a zapoznać się z nimi będzie można po zakończeniu procesu.
Do winy nie przyznał się także dyrektor departamentu prawnego Piotr L. W firmie był jednym z prokurentów i to jego podpis widnieje pod umową ze spółką marketingową MIA. Jego zdaniem jednak, dane osobowe klientów banku przekazywano na podstawie innej umowy, którą z MIA podpisali członkowie zarządu, a nie on. Piotr L. potwierdził, że od 2018 roku uczestniczył w posiedzeniach zarządu, na których omawiano sprawy związane z Getback, a nagrania z nich przekazał prokuraturze. Oskarżony wiedział też, że za sprzedaż obligacji Getback doradcom wypłacano nagrody, dla najlepszych zorganizowano zaś wyjazd do Dubaju.
Z wyjaśnień Piotra L. wynika też, że sprzeciwiał się on samodzielnej sprzedaży instrumentów Getbacku, na co naciskać miał m.in. jeden z członków zarządu i pion sprzedaży. Ponoć po mailu, jaki oskarżony wysłał w tej sprawie do prezesa Tobiasza B. z tego pomysłu się wycofano.
Afera Getback
Proces przed Sądem Okręgowym w Warszawie ruszył w lutym. Poszkodowanych w sprawie jest ponad 9 tys. obligatariuszy spółki, którzy stracili prawie 3 mld zł.
Akt oskarżenia obejmuje m.in. b. prezesa Getbacku Konrada Kąkolewskiego, który nie przyznał się do stawianych mu zarzutów i na kilku poprzednich rozprawach złożył obszerne wyjaśnienia oraz byłe kierownictwo Idea Banku, w tym b. prezesów Jarosława A. i Tobiasza B. oraz b. członków zarządu Dariusza M. i Małgorzatę Sz.
Zarzuty stawiane oskarżonym dotyczą oszustw związanych z dystrybucją obligacji GetBack i certyfikatów funduszy inwestycyjnych, nadużycia uprawnień i wyrządzenia Idea Bankowi szkody majątkowej w wielkich rozmiarach oraz prowadzenia przez ten bank działalności maklerskiej bez wymaganego zezwolenia KNF. Grozi im do 15 lat pozbawienia wolności.
Oskarżycielami posiłkowymi w sprawie są obligatariusze GetBack, Komisja Nadzoru Finansowego, a także sama spółka, co wzbudziło sprzeciw części uczestników procesu. Sąd oddalił jednak wniosek o wykluczenie jej z tego grona. W postępowaniu, jako organizacja społeczna uczestniczy też Stowarzyszenie Poszkodowanych Obligatariuszy GetBack.
Prokuratura Regionalna w Warszawie w śledztwie dotyczącym afery GetBack skierowała już do sądów pięć aktów oskarżenia.
Spółka GetBack powstała w 2012 r. - zajmowała się zarządzaniem wierzytelnościami, a jej obligacje oferował m.in. Idea Bank. W lipcu 2017 r. GetBack zadebiutował na Giełdzie Papierów Wartościowych. W kwietniu 2018 r., przez "wzgląd na interes i bezpieczeństwo uczestników obrotu", GPW zawiesiła obrót akcjami i obligacjami spółki. (PAP)
Autorka: Luiza Łuniewska
mmi/