Brat wokalisty Backstreet Boys zmarł w młodym wieku. Rodzina wyda jego wspomnienia

2022-11-11 12:39 aktualizacja: 2022-11-12, 09:30
Aaron Carter. Fot. PAP/DPA/BRITTA PEDERSEN
Aaron Carter. Fot. PAP/DPA/BRITTA PEDERSEN
34-letni amerykański piosenkarz pop i aktor, który 5 listopada został znaleziony martwy w wannie, w swoim domu, w ostatnim czasie pracował nad książką o swoim pogmatwanym życiu. W tym o chorobie psychicznej i dorastaniu w cieniu słynnego brata Nicka Cartera, członka zespołu Backstreet Boys. Nie udało mu się skończyć tego projektu, ale wspomnienia i tak się ukażą, do tego w ekspresowym tempie.

Książka pt. „Aaron Carter: An Incomplete Story Of An Incomplete Life” powstała na podstawie wywiadów, jakie z tytułowym bohaterem przeprowadził pisarz Andy Symonds w ostatnich trzech latach.

„Aaron był miłą, łagodną, utalentowaną duszą, niepozbawioną swoich demonów” – stwierdził Symonds w oświadczeniu prasowym. „Był bardzo podekscytowany opowiedzeniem swojej historii i czuję, że jestem mu winien uwolnienie tych części, które ukończyliśmy”.

Fragment książki

Wydawnictwo Ballast Books, które 9 listopada ogłosiło rychłą premierę książki, udostępniło jej fragment. Ten o nocy spędzonej przez Cartera w posiadłości Michaela Jacksona - Neverland. Carter, przebudziwszy się nad ranem, zobaczył Jacksona „w samej bieliźnie kucającego na końcu łóżka, najwyraźniej lunatykującego”. Miał wówczas krzyknąć „Co do cholery!?”, potrząsać „Królem Popu” i wrzeszczeć, żeby wracał do swojego łóżka. Według niego Michael „wyglądał na zaskoczonego, że tam jest. Po prostu wymamrotał: „Ok”. potem wrócił do swojego łóżka i obaj poszliśmy spać. Nigdy go o to nie pytałem i nigdy o tym nie wspominaliśmy. Kiedy obudziłem się rano, nie było go w pokoju”.

Na resztę wspomnień trzeba będzie jeszcze poczekać pięć dni.

Aaron Carter zyskał sławę pod koniec lat 90. Listy przebojów podbił jego drugi album studyjny z 2000 roku „Aaron's Party (Come Get It)”. Zawiera on m.in. przebój o tym samym tytule, który przez 15 tygodni utrzymywał się na liście Billboard Hot 100.

Do tej pory nie podano przyczyny jego śmierci, choć prawdopodobne jest samobójstwo lub przedawkowanie narkotyków. Nick Carter, stwierdził na Instagramie: „Czasami chcemy obwiniać kogoś lub coś za stratę, ale prawda jest taka, że uzależnienie i choroba psychiczna są tutaj prawdziwymi winowajcami”. (PAP Life)

kgr/