PiS złożył w ubiegłym tygodniu w Sejmie projekt zmian m.in. w konstytucji, które mają ograniczyć immunitet parlamentarzystów i sędziów. W projekcie zaproponowano zniesienie immunitetu formalnego, a pozostawienie wyłącznie immunitetu materialnego.
O ten projekt PAP zapytała we wtorek na konferencji prasowej rzecznika PiS. "Chodzi o to, żeby znieść ten aspekt immunitetu, który umożliwia ukrywanie się za nim - jeśli chodzi o przewiny niezwiązane z pełnieniem obowiązków, mandatu. Uważamy, że takie są oczekiwania i liczymy, że również opozycja się do tego przyłączy i nie będzie uznawać, że w tym wypadku należy blokować takie rozwiązania" - mówił Fogiel.
Jak zaznaczył, proponowane przepisy miałyby wejść w życie w następnej kadencji Sejmu. "Jest wymóg konstytucyjny, zgodnie z którym nie można procedować takich projektów wcześniej niż po trzydziestu dniach. Najpierw ten termin musi minąć, żebyśmy mogli zająć się tym na posiedzeniu Sejmu. Oczywiście nie nie jest to jeszcze to posiedzenie Sejmu" - dodał.
Zgodnie z konstytucją, immunitet formalny chroni posła lub senatora przed pociągnięciem do odpowiedzialności karnej bez zgody Sejmu lub Senatu. Obejmuje on wszystkie czyny popełnione przez parlamentarzystę, w szczególności czyny inne niż wynikające z wykonywania mandatu i rozciąga się na całe postępowanie karne.
Parlamentarzystę chroni też immunitet materialny - stanowiący, że nie może on być pociągnięty do odpowiedzialności za swoją działalność wchodzącą w zakres sprawowania mandatu poselskiego (np. wystąpienia w parlamencie, sposób głosowania, zgłaszane inicjatywy ustawodawcze) - ani w czasie jego trwania, ani po jego wygaśnięciu.
Ustawę o zmianie konstytucji uchwala Sejm większością co najmniej 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów (przy pełnej frekwencji jest to 307 głosów) oraz Senat bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów.
Rzecznik PiS: sformułowania ustawy abolicyjnej nie mogą być zbyt szerokie
"W sprawie tzw. ustawy abolicyjnej wyjaśniane są ostatnie wątpliwości legislacyjne, żeby z jednej strony sformułowania tej ustawy nie były zbyt szerokie, a z drugiej strony żeby ustawa nie dotyczyła jednej tylko kwestii" - powiedział we wtorek rzecznik PiS Radosław Fogiel.
Chodzi o złożony przez PiS projekt ws. legalności przekazania danych wyborców Poczcie Polskiej, którym niedawno miał zająć się Sejm jednak marszałek Sejmu Elżbieta Witek po zasięgnięciu opinii Konwentu Seniorów podjęła decyzję o skreśleniu projektu z porządku obrad.
Projekt zakłada, że wójt, burmistrz lub prezydent miasta, który w czasie stanu epidemii przekazał Poczcie Polskiej spis wyborców w związku z wyborami prezydenckimi, nie popełnił przestępstwa. Projekt przewidywał umorzenie trwających w tej kwestii postępowań, a także zatarcie z mocy prawa wyroków, które już zapadły.
We wtorek na wspólnej konferencji prasowej w Sejmie rzecznik PiS Radosław Fogiel oraz rzecznik rządu Piotr Müller zostali zapytani, kiedy projekt tzw. ustawy abolicyjnej znów trafi do Sejmu. "Z tego co wiem trwają ostatnie prace nad tą ustawą. Ona zasadniczo swojego zakresu nie zmieni" - odparł Fogiel.
"Chodzi o wątpliwości legislacyjne, żeby z jednej strony sformułowania tej ustawy nie były zbyt szerokie, a z drugiej strony, żebyśmy nie mieli do czynienia z ustawą dotyczącą jednej tylko kwestii" - podkreślił rzecznik PiS. "Co do istoty sprawy nasze stanowisko jest niezmienne. Na podstawie przepisów obowiązującego prawa samorządowcy byli zobowiązani do przekazania spisów wyborców. Nie ci, którzy te spisy przekazali złamali prawo, ale ci, którzy odmówili" - dodał rzecznik PiS.
"Jeżeli pojawia się w sądach praktyka skazująca za działania na rzecz zdrowia publicznego, na rzecz procesu demokratycznego, a są to wartości konstytucyjne, to taka ustawa jest niezbędna" - oświadczył.
Przed tygodniem prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił, że pierwszy projekt tej ustawy był źle sformułowany i został napisany nowy projekt, który będzie złożony w Sejmie. "Samorządowcy udostępniając spisy wyborców działali w zgodzie z Konstytucją RP" - dodał.
Wybory prezydenckie miały się odbyć 10 maja 2020 r., w czasie gdy w Polsce trwała epidemia COVID-19. Rządzący zaplanowali, że w tej sytuacji wybory odbędą się wyłącznie drogą korespondencyjną. Za organizację głosowania - zgodnie z ustawą z 6 kwietnia tamtego roku o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów na prezydenta zarządzonych w 2020 r. - odpowiadał minister aktywów państwowych Jacek Sasin. Ostatecznie jednak ustawa ta weszła w życie dopiero 9 maja, a wybory zostały przesunięte. Wcześniej wydrukowane zostały m.in. pakiety wyborcze; ich dostarczeniem miała się zająć Poczta Polska, posługująca się spisami wyborców pozyskanymi od władz lokalnych.
Wobec samorządowców, którzy przekazali wtedy spisy wyborców Poczcie Polskiej, składane były zawiadomienia do prokuratur, w których wskazywano na możliwe przekroczenie uprawnień przez organy wykonawcze gmin. W marcu 2022 r. Sieć Obywatelska Watchdog Polska podała, że zapadł pierwszy wyrok w jednej z rozpoczętych w ten sposób spraw - Sąd Rejonowy w Wągrowcu uznał, że wójt gminy Wapno przekroczył uprawnienia i działał bez podstawy prawnej, przekazując dane wyborców. (PAP)
Autorzy: Mateusz Mikowski, Rafał Białkowski, Piotr Śmiłowicz
mj/