"Guardian": Belgia nadal importuje diamenty z Rosji, mimo międzynarodowych nacisków

2022-11-22 20:53 aktualizacja: 2022-11-23, 08:28
"Guardian" przypomina, że Belgia nie jest jedynym państwem europejskim, które stara się chronić swój przemysł przed skutkami sankcji. Zdjęcie ilustracyjne. Fot. PAP/EPA/STR
"Guardian" przypomina, że Belgia nie jest jedynym państwem europejskim, które stara się chronić swój przemysł przed skutkami sankcji. Zdjęcie ilustracyjne. Fot. PAP/EPA/STR
Bez względu na brutalną wojnę na Ukrainie i mimo presji ze strony władz tego kraju, belgijscy handlarze diamentami nadal importują drogie kamienie z Rosji - informuje brytyjski dziennik "The Guardian". Dodaje, że chociaż Unia Europejska przestała kupować wiele rosyjskich towarów, diamenty wymykają się nadal z listy sankcji.

Handel jest kontynuowany pomimo moralnej presji ze strony prezydenta Ukrainy, Wołodymyra Zelenskiego, który przemawiając w marcu w belgijskim parlamencie, powiedział, że pokój jest wart "więcej niż jakiekolwiek diamenty" - zauważa gazeta.

Jak pisze "Guardian" przed inwazją na Ukrainę 25 proc. surowych diamentów przechodzących przez Antwerpię pochodziło z Rosji. Według statystyk narodowego banku Belgii w 2021 roku kraj ten zaimportował rosyjskie diamenty o wartości 1,8 mld euro, a w pierwszych ośmiu miesiącach 2022 roku - 1,2 mld eur.

Stowarzyszenie handlowe Antwerp World Diamond Centre (AWDC) twierdzi, że wprowadzenie zakazu importu rosyjskich diamentów "kosztowałoby 10 000 miejsc pracy".

Filip Reyniers, dyrektor International Peace Information Service, instytutu badawczego z siedzibą w Antwerpii, uważa, że te liczby są "przestarzałe, wyolbrzymione" i opierają się na badaniu, które miało miejsce dwanaście lat temu. AWDC podało, że ich dane opierają się na badaniach z 2021 roku, ale nie odpowiedziało na prośby "Guardiana" o ich udostępnienie.

Według informacji brytyjskiej gazety belgijscy urzędnicy prywatnie ostrzegli Unię Europejską, że wprowadzenie sankcji na rosyjskie diamenty może doprowadzić do utraty miejsc pracy. Rząd w Brukseli zapewnia jednak, że nigdy nie starał się zablokować sankcji.

"Nasz kraj nigdy nie blokował działań dotyczących sektora diamentów" - powiedział w marcu premier Belgii, Alexander De Croo.

"Guardian" przypomina, że Belgia nie jest jedynym państwem europejskim, które stara się chronić swój przemysł przed skutkami sankcji. Węgry, Słowacja i Czechy są wyłączone z embarga na ropę naftową; Włochy i Belgia zapewniły sobie zwolnienie z zakazu handlu niektórymi rosyjskimi wyrobami stalowymi, powołując się na ryzyko zwolnień w branży.

Zakaz sprzedaży rosyjskich diamentów "zadziała na naszą niekorzyść, ponieważ handel trafi do Indii" - powiedział jeden z wysokich rangą dyplomatów UE. Podobnego zdania są przedstawiciele branży w Antwerpii, którzy argumentują, że taki kierunek działań spowodowałby exodus handlarzy z Antwerpii na Bliski Wschód i do Indii, krajów wciąż handlujących z Rosją.

Z kolei inny unijny dyplomata, którego cytuje "Guardian" stwierdził, że "Belgia musi przejść do czynów - nie tylko wspierać Ukrainę mocnymi i miłymi oświadczeniami, ale znaleźć odwagę, by podzielić się bólem sankcji ze wszystkimi innymi partnerami UE".

Jubiler z Antwerpii w rozmowie z "Guardianem" powiedział, że nie mógłby poprzeć takiego posunięcia, które jego zdaniem zaszkodzi handlowcom szlachetnych kamieni i dodał: "Biznes to biznes, wojna to wojna. Nie lubię ingerować w czyjś interes".(PAP)

gn/

TEMATY: