Szyc do Nowickiego: żegnaj kochany Panie Janie. Każdy chciał żyć, jak Ty

2022-12-07 14:05 aktualizacja: 2022-12-07, 18:25
Borys Szyc, fot. PAP/Radek Pietruszka
Borys Szyc, fot. PAP/Radek Pietruszka
Śmierć Jana Nowickiego, jednego z najpopularniejszych polskich aktorów, tytułowego Wielkiego Szu w filmie Sylwestra Chęcińskiego czy Ketlinga w „Panu Wołodyjowskim", o której poinformował w środę Polski Instytut Sztuki Filmowej, bardzo poruszyła ludzi świata artystycznego. Jednymi z pierwszych, którzy pożegnali nestora aktorstwa byli m.in. Cezary Pazury, Olaf Lubaszenko i Halina Mlynkowa. "Podziwialiśmy cię za odwagę, bezkompromisowość, dążenie do wolności i bezczelność. Każdy chciał żyć jak Ty" - stwierdził Borys Szyc.

Cezary Pazury pożegnał się z Janem Nowickim odwołując się do cytatu ze „Sztosu”, ich wspólnego filmu z 1997. „'Ile masz lat, Cezary? – 35 Mistrzu. – Tyle życia przed Tobą. Biedaku…'. Kochany Panie Janie, zostaniesz w moim sercu na zawsze. Ty i to, co od Ciebie usłyszałem. Nikt mi tego nie odbierze. Żegnaj Mistrzu” – napisał Pazura na Instagramie.

Na to, jak doskonałym rozmówcą był Nowicki, zwrócił uwagę też Olaf Lubaszenko. „Drogi Pani Janie, kochany Janku… Dziękuję za każde z naszych spotkań, za wszystkie rozmowy. Zawsze będziesz” – stwierdził Lubaszenko, który tak jak i Pazura pracował z Nowickim przy „Sztosie”.

Na dłuższe wspomnienie zdecydowała się Sonia Bohosiewicz. Opisała czas, gdy z Nowickim kręciła „Jeszcze nie wieczór” i biesiadowali po nocach w Domu Aktora w Skolimowie. „Codziennie po zdjęciach, a to pasztecik z zająca z żurawiną do tego kilka kropli wiśniówki, a to kiełbaska wiejska pod smorodinkę, a to tatarek plus dwie wódki, bo na drugą też trzeba. I rozmowy. Długie i o wszystkim. Pełne wspomnień, anegdot, śmiechu, ale i mądrości. Takich wypowiadanych z lekkością między jednym kieliszkiem a drugim. „'- Sonieczko, po co robić te filmy? Po co to wstawać tak rano, po co tak męczyć serce? - No… żeby ludziom coś dać, coś powiedzieć, nie tak, Panie Janie? - Jeszcze tego ciemnego chlebka dokroję, co? - To ja już. - Sonieczko, tam gó*** dla widzów te filmy robimy. Dla siebie robimy'. Zaczynasz taki film i nie wiesz, co z tego wyjdzie. A i też, jak masz wiedzieć. Ale, jeśli po jakimś filmie zostanie ci jeden prawdziwy przyjaciel, to warto było to kręcić” – oddała znamienną dla aktora bezpośredniość wypowiedzi Bohosiewicz.

Z osób, które poznały Nowickiego na niwie rodzinnej, głos zabrała Halina Mlynkova, która w latach 2003 – 2012 r. była żoną jego syna, Łukasza. „Ach Tato… Dziękuję za te wszystkie lata pięknej relacji. Dziękuję za Twoje książki, role filmowe, teatr, muzykę i słowo… Przede wszystkim dziękuję za bycie wyjątkowym, zupełnie niestandardowym Dziadkiem. Dzięki Twojemu bezkompromisowemu podejściu do życia, żyłeś na własnych zasadach i to też wpajałeś wnukowi. Z całego serca ściskam teraz żonę Anię, która była z Jankiem do ostatnich chwil. Serdeczne kondolencje dla najbliższej rodziny” – czytamy w postach opublikowanych na jej profilach społecznościowych.

O bezkompromisowości Nowickiego wspomina też w swoimi poście Borys Szyc. Ich drogi przecięły się m.in. przy "Sztosie 2". "Żegnaj kochany Panie Janie, choć kazałeś mówić do siebie, Janku. Podziwialiśmy Cię zawsze za aktorstwo, to oczywiste. Ale przede wszystkim za odwagę, bezkompromisowość, dążenie do wolności i bezczelność. Każdy chciał żyć, jak Ty. A to przecież nie jest łatwe życie. Więc nie każdy się odważa. Kochałeś życie i taki zostaniesz w mojej pamięci. Wiecznie uśmiechnięty i żywy. Pełen poezji. Nie dla wszystkich" – w taki sposób zapamiętał go buntownik z młodszego aktorskiego pokolenia.

(PAP Life)

js/