4-latek, którego zwłoki znaleziono zakopane pod Garwolinem, miał wpaść do wrzątku

2022-12-15 16:50 aktualizacja: 2022-12-16, 11:31
Rodzice Leonka usłyszeli zarzuty zabójstwa Fot. PAP/Albert Zawada
Rodzice Leonka usłyszeli zarzuty zabójstwa Fot. PAP/Albert Zawada
Czteroletni chłopiec, którego zwłoki znaleziono zakopane we wsi pod Garwolinem miał wpaść do wanienki pełnej wrzątku. "Podobnej treści wyjaśnienia, że dziecko wpadło do brodzika, w którym był wrzątek i nie zostało zaprowadzone do lekarza złożyli podejrzani matka i jej partner" - powiedziała w czwartek PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Siedlcach Krystyna Gołąbek.

Pod koniec października w Górkach pod Garwolinem odnaleziono zakopane zwłoki 4-letniego chłopca. Zaginięcie chłopca zgłosiła jego prababcia 21 października. 63-latka miała obawiać się o życie prawnuczka Leona, którego nie widziała od kwietnia tego roku.

Jego matka 19-letnia Karolina W. i Damian G. zostali zatrzymani i usłyszeli zarzuty umyślnego zabójstwa dziecka. Sąd Rejonowy w Siedlcach zadecydował o ich tymczasowym aresztowaniu na trzy miesiące. Jak informowała wcześniej prokuratura Damian G. przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu.

Pod koniec października odbyła się sekcja zwłok czterolatka. "Po przeprowadzeniu tych oględzin biegły zaopiniował, że o przyczynie i czasie zgonu wypowie się po przeprowadzeniu dodatkowych badań histopatologicznych płuc i serca zmarłego dziecka" - podawała Prokuratura Okręgowa w Siedlcach.

Portal Życie Siedleckie poinformował o nowych ustaleniach dotyczących śmierci chłopca.

"Feralnego wieczoru Karolina W. wlała wrzątek do wanienki, by wykąpać Leonka. Prawdopodobnie odwróciła się na chwilę i w tym czasie dziecko wpadło do wrzącej jeszcze wody" - napisał portal. Z jego relacji wynika, że zamiast wezwać pogotowie, w obawie przed odpowiedzialnością za niedopilnowanie chłopczyka "sami robili mu różne okłady".

Portal podał też, że poparzony Leon kilka dni słaniał się na nogach. "Przestał jeść i wreszcie zasłabł na podłodze. Damian G. chwycił go jeszcze na ręce, lecz Leoś się nie ruszał. Przestraszeni opiekunowie zawinęli go w kocyk i zakopali za domem" - napisał.

Według informacji portalu, śledczy zakładają, że oboje są winni śmierci Leosia. Od wyników badań będzie zależał wymiar kary, "bo dziecko mogło jeszcze żyć, gdy je zakopywali".

Prokuratura Okręgowa w Siedlcach nie podała przyczyn śmierci dziecka. Poinformowała jednak, że podobne wyjaśnienia składali podejrzani, a śledztwo w tej sprawie wciąż trwa.

"Podobnej treści wyjaśnienia, że dziecko wpadło do brodzika, w którym był wrzątek i nie zostało zaprowadzone do lekarza, złożyli podejrzani, ale my jesteśmy od tego, żeby to weryfikować. Ustaleń sekcji zwłok jeszcze nie ma" - powiedziała PAP w czwartek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Siedlcach Krystyna Gołąbek.

Dodała, że przyczyna i czas zgonu czterolatka będzie znana po przeprowadzeniu dodatkowych badań histopatologicznych, na których wynik prokuratura wciąż czeka.(PAP)

Autor: Aleksandra Kuźniar

mar/