Sankcje są negocjowane w Brukseli na posiedzeniach ambasadorów państw członkowskich. Ich przyjęcie wymaga jednomyślności.
W ostatnich dniach w Brukseli trwa pat w sprawie 9. pakietu sankcji na Rosję. Część krajów, w tym Polska, domaga się dalszego wzmocnienia restrykcji. Część chce jednak wyłączeń.
Temat pojawił się na szczycie przywódców w Brukseli.
Polska jest za wzmocnieniem sankcji na Rosję; wzywamy wszystkie inne kraje, a zwłaszcza Niemcy, Francję, Holandię do uszczelnienia sankcji, ich wzmocnienia i przedłużenia - mówił premier Mateusz Morawiecki w czwartek w Brukseli przed szczytem UE.
Morawiecki zwrócił uwagę, że w Brukseli bardzo często działają lobbyści i agenci rosyjscy. Jak mówił, działają w wiadomym kierunku - by te sankcje "obchodzić, rozszczelniać i łagodzić".
Dodał, że kilka państw zaproponowało, by wykreślić kilku z listy sankcyjnej kilku rosyjskich oligarchów, w tym Wiaczesława Kantora, który - jak mówił premier - odpowiada, jako jeden z najbliższych współpracowników Władimira Putina, za interesy gospodarcze Rosji.
"Jesteśmy temu zdecydowanie przeciwni. Kiepska i tandetna insynuacja jakoby Polska była zwolennikiem zmniejszania, łagodzenia sankcji ma bardzo krótkie nogi. Mówię stąd wprost i bardzo jednoznacznie: Polska jest za wzmocnieniem sankcji, wzywamy wszystkie inne kraje, a zwłaszcza Niemcy, Francję, Holandię do uszczelnienia sankcji, do wzmocnienia sankcji i do ich przedłużenia" - podkreślił Morawiecki.
Dodał, że Polska jest też zwolennikiem konfiskaty majątków rosyjskich oligarchów i Federacji Rosyjskiej. "Szukamy pieniędzy? Tam są pieniądze, to jest 350 mld dolarów, nawet niektórzy sugerują, że może to być ok. 400 mld dolarów, których można użyć na odbudowę Ukrainy, a także na łagodzenie skutków rosyjskiej agresji dla obywateli Europy" - mówił.
Z Strasburga Łukasz Osiński
mar/