St. post. Krystian Byra z Wydziału Ruchu Drogowego KMP w Koninie podkreślił w rozmowie z PAP, że służba w policji wiąże się z wieloma różnymi wyzwaniami, ale zdarzenie, do którego doszło na MOP Łęka na autostradzie A2 było zdecydowanie jednym z najbardziej niecodziennych.
Jak mówił, tej nocy pełnił służbę na autostradzie A2 wraz z mł. asp. Przemysławem Dukarskim. Dwadzieścia minut przed pierwszą w nocy przyjechali na MOP Łęka, żeby skontrolować, czy wszystko jest tam w porządku. "Praktycznie w tej chwili, kiedy wjechaliśmy na MOP i zatrzymaliśmy samochód, podbiegł do nas mężczyzna informując, że jego żona prawdopodobnie zaczęła w tym momencie rodzić i prosił nas o pilotaż do najbliższego szpitala" – mówił Byra.
Niestety warunki pogodowe były złe - mróz i intensywne opady śniegu. "Z tego względu nie zdecydowaliśmy się na pilotaż i poprzez dyżurnego skierowaliśmy na miejsce Zespół Ratownictwa Medycznego, a sami postanowiliśmy działać. Pani została przeniesiona do budynku MOP. Tam już się wszystko potoczyło. Przystąpiliśmy razem z ojcem do odbierania porodu" – dodał. Drugi z policjantów w tym czasie zaopiekował się 7-letnim synem małżeństwa.
Lili – tak córeczce dali na imię rodzice – przyszła na świat dokładnie o godz. 1.10, w niedzielę, 18 grudnia.
Byra pytany skąd wiedział, co powinien robić, powiedział, że "na miejscu cały czas byliśmy telefonicznie połączeni z dyżurnym, on przekazywał nam co robić, mówił, jakie obowiązują procedury".
"Jestem też członkiem Ochotniczej Straży Pożarnej i tam także ćwiczymy różne procedury – może nie typowo porodowe, ale tę kwalifikowaną pomoc przedmedyczną staramy się ćwiczyć jak najczęściej" – dodał policjant.
Pytany, czy takie akcje wiążą się z większym stresem, odpowiedział, że "o tym stresie raczej nikt wtedy nie myślał - to była chwila i chcieliśmy działać, żeby to wszystko miało szczęśliwy finał".
Pomoc, której udzielił, przyniosła mu satysfakcję, "szczególnie, jak dziecko było już w ramionach ojca" i głośno dało o sobie znać.
St. post. Byra wspomniał, że sam jest ojcem 14-letniego syna, a we wrześniu przyszła na świat jego córka. Powiedział, że był obecny przy narodzinach syna, więc w jakimiś stopniu pomogła mu też wiedza, którą wyniósł z własnego życia.
"Jadąc do zdarzenia nigdy nie wiemy, z czym przyjdzie nam się zmierzyć, co zastaniemy na miejscu – każde doświadczenie życiowe może nam się przydać" – podkreślił.
Policjant ma nadzieję, że będzie miał okazję spotkać się z rodzicami dziewczynki i zapytać, jak się czuje ich córeczka.
Po narodzinach mała Lili wraz z 35-letnią mamą trafiły do kolskiego szpitala. Rodzina mieszka w gminie Łuków (woj. lubelskie). (PAP)
Autorka: Anna Jowsa
kgr/