National Gallery dokonała restauracji obrazu z XV wieku. Krytycy mówią o drugim "Małpim Chrystusie"

2022-12-22 12:00 aktualizacja: 2022-12-22, 12:17
Wystawienie przez National Gallery odrestaurowanego “Narodzenia Pańskiego” pędzla Piera della Francesci miało być zapewne gwiazdkowym prezentem dla miłośników sztuki. Jednak zamiast radości, jest oburzenie. Jak podaje serwis Artnews, wysiłki konserwatorów, którzy starali się zrekonstruować poważnie uszkodzone części namalowanego w 1475 roku obrazu, nie zyskały uznania.

To najłagodniejsza z opinii. Znacznie ostrzejszej oceny dokonał krytyk „The Guardian” Jonathan Jones, który stwierdził, że londyńska National Gallery zrujnowała Boże Narodzenie. “To jest tak okropne, że przywodzi mi na myśl osławione amatorskie przemalowanie rysów Chrystusa na hiszpańskim fresku, które dziesięć lat temu wywołało wesołość na całym świecie” - napisał, odwołując się do głośnego skandalu z “Małpim Chrystusem”. Jones zwrócił jednak uwagę, że w tym wypadku fatalny efekt nie jest wynikiem ignorancji, lecz "ekspertyzy pozbawionej artystycznej duszy".  

 

Obraz od dawna wymagał konserwacji. Już kiedy w 1874 roku National Gallery nabyła to renesansowe arcydzieło, było ono w złym stanie - miało pęknięcia w panelu, a głowy dwóch pasterzy w tle wskutek nieumiejętnego oczyszczenia były prawie całkowicie wymazane. Właśnie głowy pasterzy, które trzeba było praktycznie malować od nowa, są najbardziej widocznym efektem renowacji. Konserwatorzy przy ich rekonstrukcji polegali na szkicu wykonanym przez della Franceskę. Mimo to twarze wydają się nie na miejscu - wyraźnie odbiegają od wizerunków pozostałych postaci, a ich skóra ma ciemniejszy, prawie pomarańczowy kolor. Poza tym cieniowanie kamiennej ściany stajenki, na którą przez rozbity dach padają promienie słońca, straciło ponoć na delikatności.

Kolejną istotną zmianą było oprawienie płótna w nową ramę. Dotychczas obraz był w bogato zdobionej, złotej ramie typowej dla obrazów eksponowanych w kościołach. Tymczasem badania konserwatorów doprowadziły do odkrycia, że pierwotnie zdobił on dom, być może samego Piera della Franceski. Dlatego po konserwacji oprawiono obraz w taką ramę, jaką w XV wieku można było zobaczyć w domu, nie w kościele. Wykonana jest z ciemnego drewna orzecha i ozdobiona z prostym wzorem.

Mimo fali krytyki, konserwatorzy przekonują, że zarówno do obrazu, jak i swojej pracy podeszli z największym szacunkiem i zaangażowaniem. "Spędzenie ostatnich trzech lat z tym wspaniałym obrazem było prawdziwym przywilejem, ale także wielką odpowiedzialnością. Każda decyzja, najdrobniejsze pociągnięcie pędzlem podczas retuszu wpływa na to, jak postrzegany, być może przez wiele pokoleń, będzie jego wygląd i przesłanie. Mam nadzieję, że odwiedzający będą teraz mogli doświadczyć cichej magii tego arcydzieła, a ich uwagi nie będą rozpraszać dawne uszkodzenia" – oświadczyła Jill Dunkerton, starsza konserwatorka w National Gallery. (PAP Life)