Przyjazd do Jerozolimy, szczególnie w okresie adwentu, przed świętami Bożego Narodzenie, jest szczególnym wydarzeniem dla chrześcijan na całym świecie. Dla wielu, jest to podróż życia.
"Jako 82-letni mężczyzna zrealizowałem swoje marzenia. Nigdy nie byłem w Ziemi Świętej i nie sądziłem, że tu przyjadę" – przyznał w rozmowie z PAP Konstanty Łapiński z Hajnówki, który wraz grupą pielgrzymów z diecezji drohiczyńskiej przyjechał w okresie adwentu do Ziemi Świętej.
Modlitwa za Ukrainę
"Chciałem po raz pierwszy w życiu na własne oczy zobaczyć, a nawet dotknąć, najważniejszych dla mnie świętości, bo Ziemia święta to świętość" – powiedział. "Jednak przede wszystkim chciałem pomodlić się w tym miejscu, szczególnie o zdrowie, bo jak masz zdrowie, to masz wszystko. I o to, żeby nie było wojny na Ukrainie, aby tam wreszcie zapanował pokój
Grupa pielgrzymów, z którą przyjechał miała okazję uczestniczyć w celebrowanej w języku polskim mszy świętej w bazylice Grobu Pańskiego, zwanej też bazyliką Zmartwychwstania. Lituria sprawowana była we franciszkańskiej części świątyni, kilka metrów od miejsca, gdzie do grobu złożono ukrzyżowanego Chrystusa.
"W tym miejscu, przy Grobie Pańskim, każdy z nas może odpowiedzieć sobie na pytanie, czy nasza wiara jest żywa. Tu, w tym miejscu, warto uświadomić sobie, że jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, to nasza wiara jest daremna" – mówił podczas homilii polski duchowny ks. prof. Waldemar Cisło.
"Życie człowieka jest adwentem, czekaniem na coś"
Zwracał też uwagę, że pielgrzymi odwiedzili Ziemię Świętą w okresie adwentu, tuż przed Bożym Narodzeniem.
"Można powiedzieć, że całe życie człowieka jest adwentem, czekaniem na coś. Dla jednych jest to kariera, dla innych pieniądze, jeszcze innych przeżycie czegoś wspaniałego. Ale wszyscy czekamy na jedno: na spotkanie z Panem. To jest ten jeden wieki adwent: życie człowieka" – mówił.
Zwrócił też uwagę na sytuację, w jakiej są dziś nasi bracia Ukraińcy i przypomniał, że Chrystus nazywany jest Księciem Pokoju.
"Niech ten Książę Pokoju jedzie z Wami do waszych domów. Najpierw przyniesie pokój do naszych serc, bo tu zaczynają się wszystkie wojny. Następnie, do naszych rodzin, szkół, uczelni miejsc pracy i także do naszego kraju, bo niepotrzebnie jesteśmy podzieleni" – życzył pielgrzymom.
Drugi z kapłanów apelował do pielgrzymów, by trwali w miłości i przekazali ją dalej w swoim codziennym życiu.
"Bo Bóg jest miłością, która wszystko przezwycięży" – podkreślał.
Msza była ogromnym przeżyciem dla przybyłych tu Polaków. "To nie była zwykła msza w kościele parafialnym, skąd pochodzę. To było coś więcej. Wciąż jeszcze jestem pod wrażeniem. To co tu przeżyliśmy, zostanie ze mną na zawsze – powiedział PAP Konstanty Łapiński.
Msza celebrowana przez polskich duchownych, w języku polskim, była jednym z głównych punktów planów pielgrzymki. Pielgrzymi z Polski odwiedzili najważniejsze miejsca dla chrześcijan. Obok bazyliki Grobu Pańskiego i bazyliki Narodzenia w Betlejem byli także na Górze Oliwnej, w Ogrodzie Oliwnym, a także nad rzeką Jordan, gdzie "zostali ochrzczeni".
Pan Konstanty nie ukrywał, że było to dla niego pierwsze tak wielkie przeżycie.
"Wszystko co obejrzałem, dotknąłem, nie jestem w stanie oddać słowami, ale człowiek to bardzo przeżywa. Uważam, że to co zobaczyliśmy, to coś pięknego" – mówił.
Trudna sytuacja chrześcijan
Pielgrzymi mieli okazję przyjrzeć się z bliska realiom życia chrześcijan mieszkających w cieniu konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Sytuacja chrześcijan jest trudna.
Jak wyjaśnił w rozmowie z PAP o. Zacheusz Drążek z Ofm, z uwagi na brak pracy wielu chrześcijan wyjechało pracy w ostatnich latach z Jerozolimy.
"Obecnie największym wyzwaniem jest dla nas to, by ich tutaj zatrzymać" – powiedział. "Dlatego my franciszkanie, jako Kościół lokalny, ale także patriarchat Jerozolimy – organizujemy różne projekty, które są się kierowane właśnie do nich, jak zatrudnienie w domach patriarchalnych czy w domach Kustodii Ziemi Świętej. Pieniądze nie idą na niewiadome cele i prywatne konta, ale naprawdę są przeznaczane na utrzymanie miejsc pracy dla lokalnych chrześcijan" – dodał.
Franciszkanin przez ostatnie miesiące odpowiadał za zbieranie oliwek w należącym do franciszkanów ogrodzie w Dolinie Cedronu, oddzielającym jerozolimskie Wzgórze Świątynne od Góry Oliwnej.
"Ponad nami znajduje się najstarszy ogród oliwny w Getsemani, gdzie Chrystus modlił się przed swoją męką" – pokazuje o. Zacheusz, oprowadzając nas po ogrodzie. "W przyszłości ma tutaj być park dla pielgrzymów, by mogli przyjść i pomodlić się. Będzie można również odprawiać msze święte, ale jeszcze trzeba na to poczekać rok lub dwa lata" – zaznacza franciszkanin.
Do Ziemi Świętej przyjechał w 2013 r. Przez sześć lat był w bazylice Grobu Pańskiego w Jerozolimie, tuż przed pandemią wrócił jednak do Polski. Trzy lata spędził w seminarium magistrem braci kleryków we Wrocławiu, ale po pandemii wrócił do Jerozolimy. Teraz jest ekonomem we wspólnocie i wikariuszem. Pracuje sam z jednym pracownikiem. Nie ma zbyt wielu chętnych do pomocy. Więcej jest takich, którym trzeba pomóc.
Prośba o pomoc dla potrzebujących
"Każdego dnia rodziny dzwonią do nas z pytaniem, czy moglibyśmy wesprzeć ich odrobiną chleba, mąki, ryżu, żeby mieli czym nakarmić dzieci" – przyznaje w rozmowie z PAP s. Szczepana Hrehorowicz ze Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety, która prowadzi w Betlejem Dom Pokoju dla Sierot.
Przyznaje, że elżbietanki starają się dawać pracę każdemu, kto tylko potrafi cokolwiek wykonać. Zlecają im drobne zadania, by mogli sobie zarobić. A na co dzień siostry opiekują się ponad trzydziestoma dziećmi w wieku od 3-18 lat. Nie wszystkie dzieci nocują w domu, jeśli mają rodziców, wieczorami wracają do nich.
"To wyłącznie dzieci chrześcijańskie, dziewczynki i chłopcy" – wyjaśnia siostra.
Chrześcijańskie rodziny palestyńskie borykają się z brakiem pracy.
"Brakuje im wszystkiego co potrzebne do przeżycia. Często brakuje im wody, prądu, zdarza się nawet, że proszą nawet o chleb. Każdego dnia dzwonią do nas z pytaniem: czy siostry mogłyby wesprzeć nas odrobiną chleba, mąki, ryżu, żebyśmy mieli czym nakarmić dzieci. Staramy się pomagać i docierać nie tylko do tych rodzin, których dziećmi się opiekujemy. Chcemy dawać im nadzieję, że może być lepiej" – mówi s. Szczepana.
Siostra przyznaje, że niektóre dzieci są bardzo zaniedbane, mają ogromne braki w edukacji, dlatego siostry zatrudniają nauczycieli. Na miejscu pracują obecnie trzy siostry, trzech wolontariuszy i sześciu nauczycieli, którzy pomagają dzieciom w odrabianiu lekcji, wspierają w najważniejszych rzeczach.
Ciężka praca wolontariuszy
Jedna z wolontariuszek w Domu Pokoju jest Alicja Berg z Pruszkowa. Kiedyś odwiedziła to miejsce ze znajomymi podczas wakacji i od razu poczuła, że musi tu wrócić.
"Długo dojrzewała we mnie decyzja o przyjeździe do Betlejem, ale nie żałuję, bo ta praca daje mi bardzo dużo satysfakcji. Z dnia na dzień obserwuję coraz większe przywiązanie dzieci do siebie. To niesamowite" – przyznaje.
Opiekunowie i nauczyciele starają się rozwijać zdolności dzieci w taki sposób, by miały później fach w ręku.
"Chcemy też, by kształciły się na wyższych uczelniach. W Betlejem jest uniwersytet, ale od niedawna zaczęłyśmy również wysyłać dzieci do Polski. W tym roku jedna z dziewcząt skończyła w Polsce medycynę, druga jest na psychologii w Warszawie, a jeden chłopiec w szkole filmowej" – wylicza. W tym roku w domu jest czterech maturzystów. "Jak Bóg pozwoli, ich również wyślemy do Polski" – mówi s. Szczepana.
Dom Pokoju w Betlejem
Podkreśla też, że w utrzymaniu Dom Pokoju w Betlejem pomaga również wiele osób z Polski.
Zgodnie z raportem "Prześladowani i zapomniani? 2020-2022", wydanym pod koniec listopada przez Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie, prawie 75 lat po utworzeniu państwa Izrael liczba chrześcijan na Zachodnim Brzegu spadła z 18 proc. do mniej niż jednego procenta. Chociaż ogólna liczba chrześcijan w Izraelu rośnie – wzrost o 1,4 proc. w 2021 r. – ciągłe ataki grup separatystycznych skłoniły przywódców Kościoła do mówienia o "systematycznej próbie wypędzania społeczności chrześcijańskiej z Jerozolimy i innych obszarów Ziemi Świętej".
PKWP prowadzi kampanię SOS dla Ziemi Świętej. W jej ramach pomaga chrześcijanom z Betlejem sprzedać w Polsce przygotowane przez nich pamiątki, rękodzieła, różańce, krzyże, figurki czy ozdoby choinkowego. Produkty, które powstają w Ziemi Świętej i sprzedawane są za pośrednictwem strony pkwp.org. Jak podkreśla dyrektor sekcji polskiej PKWP ks. prof. Waldemar Cisło, poprzez zakup tych produktów każdy może przyczynić się do utrzymania najstarszych wspólnot chrześcijańskich w Ziemi Świętej. (PAP)
Z Jerozolimy Daria Kania (PAP)
kgr/