Zmarł legendarny brazylijski piłkarz Pele

2022-12-29 20:10 aktualizacja: 2022-12-30, 08:24
Pele, fot. SEBASTIAO MOREIRA PAP/EPA
Pele, fot. SEBASTIAO MOREIRA PAP/EPA
W wieku 82 lat w szpitalu w Sao Paulo zmarł Brazylijczyk Pele, uważany często za najlepszego piłkarza w historii. "Kochamy Cię nieskończenie, spoczywaj w pokoju" - napisała w mediach społecznościowych jego córka Kely Nascimento.

Pele, który w październiku skończył 82 lata, w szpitalu Alberta Einsteina w Sao Paulo był od blisko miesiąca. Po kilku dniach pobytu w placówce poinformowano w komunikacie, że nastąpiło pogorszenie choroby onkologicznej, a dziennik "Folha de S. Paulo" podał, że otrzymuje opiekę paliatywną.

Zmarł o godzinie 15.27 czasu lokalnego z powodu niewydolności wielonarządowej wynikającej z nowotworu jelita.

Walczył z rakiem jelita

Uważany za jednego z najlepszych piłkarzy w historii Pele od prawie dwóch lat walczył z rakiem jelita. Na początku września 2021 roku przeszedł operację guza okrężnicy. Oprócz kłopotów z układem pokarmowym od lat cierpiał na problemy z biodrami, które uniemożliwiały mu swobodne poruszanie się.

Trzykrotny mistrz świata

Pele jest jedynym trzykrotnym mistrzem świata w piłce nożnej. Z reprezentacją Brazylii triumfował w 1958, 1962 i 1970 roku.

W drużynie narodowej zdobył 77 goli w 92 meczach w latach 1957-71. Długo był samodzielnym rekordzistą w liczbie bramek dla reprezentacji Brazylii. Dopiero podczas niedawnych mistrzostw świata w Katarze wynik 77 goli wyrównał Neymar.

Z klubem Santos sześć razy świętował mistrzostwo Brazylii oraz dwa razy zdobył Copa Libertadores - południowoamerykański odpowiednik Ligi Mistrzów. Przez ostatnie trzy sezony kariery grał w New York Cosmos, z którym w 1977 również wywalczył mistrzostwo. Do USA przyjechał z postanowieniem zwiększenia popularności piłki nożnej w tym kraju.

Strzelił 1283 goli

W całej karierze strzelił 1283 goli w 1367 meczach według jego autobiografii; choć inne źródła podają, że było 1284 w 1356 meczach.

W ankiecie francuskiego dziennika "L'Equipe" uznano go za najlepszego sportowca XX wieku, a w plebiscycie magazynu "World Soccer" w 1999 roku - za najlepszego piłkarza minionego stulecia.

Pele stał się jedną z pierwszych sportowych, globalnych ikon XX wieku. Ze swoim ujmującym uśmiechem i niesamowitą pokorą, która oczarowała rzesze fanów, był lepiej znany niż wiele hollywoodzkich gwiazd, czy polityków – z których sporo, jeśli nie większość, poznał podczas trwającej sześć dekad aktywności.

Jego sława była często przytłaczająca. Kibice szukający pamiątek często rzucali się na boisko po meczach i zdzierali z niego spodenki, skarpetki, a nawet bieliznę. Jego dom w Brazylii znajdował się niecałą milę od plaży, ale nie chodził na nią przez jakieś dwie dekady z obawy przed tłumami.

Jednak nawet wśród przyjaciół rzadko narzekał. Wierzył, że jego talent jest boskim darem i wzruszająco opowiadał o tym, jak piłka nożna pozwoliła mu podróżować po świecie, dodawać otuchy chorym na raka i osobom, które przeżyły wojny i głód, a także zapewniać byt rodzinie.

"Bóg dał mi tę umiejętność z jednego powodu: aby uszczęśliwić ludzi. Bez względu na to, co zrobiłem, starałem się o tym nie zapomnieć" - powiedział podczas wywiadu dla agencji Reutera w 2013 roku.

Pele w cytatach: urodziłem się, by grać w piłkę

"Urodziłem się, by grać w piłkę nożną, tak jak Beethoven urodził się, by pisać muzykę, a Michał Anioł, by malować” - to jeden z cytatów o sobie samym zmarłego legendarnego Brazylijczyka Pelego.

Najbardziej znane i najciekawsze cytaty o Pele, również jego własne:

  • "Ludzie spierają się o to, kto jest lepszy - Pele czy Maradona. A najlepszy jest Di Stefano, bo był piłkarzem o wiele bardziej kompletnym" - Pele w 2009 roku w debacie o najlepszym piłkarzu wszech czasów.
  • "Urodziłem się, by grać w piłkę nożną, tak jak Beethoven urodził się, by pisać muzykę, a Michał Anioł, by malować" - Pele o sobie na stronie internetowej FIFA.
  • "Wszystkie dzieci na świecie, które grają w piłkę, chcą być jak Pele. To wielka odpowiedzialność, aby pokazać im nie tylko, jak być świetnym piłkarzem, ale także jak być wspaniałym człowiekiem" - Pele dla magazynu "Sports Illustrated" w 1999 roku.
  • "Uzyskałem w karierze ponad tysiąc bramek, a ludzie zawsze mówią o tej, której nie zdobyłem" - Pele o niezwykłej interwencji angielskiego bramkarza Gordona Banksa w meczu obu zespołów w mistrzostwach świata w Meksyku 7 czerwca 1970 roku.
  • "Pele nie umiera. Pele nigdy nie umrze. Pele będzie żył wiecznie. Ale Edson Arantes do Nascimento to zwykły człowiek, który pewnego dnia umrze i ludzie o nim zapomną" - Pele o swojej sportowej nieśmiertelności i byciu zwykłym człowiekiem w brytyjskim dzienniku "The Guardian" w 2003 roku
  • "Pele jest najlepszy w historii, jest tuż przed Messim. Nigdy nie widziałem drugiego takiego piłkarza jak Pele. Grałem z nim w New York Cosmos i kiedy daliśmy mu piłkę, nigdy więcej go nie widzieliśmy, ponieważ był za szybki. Pele na boisku to był czysty instynkt" - niemiecki piłkarz Franz Beckenbauer.
  • "Dla mnie artysta to przede wszystkim ktoś, kto potrafi rozświetlić ciemny pokój. Nigdy nie widziałem żadnej różnicy między podaniem Pele do Carlosa Alberto w finale mundialu 1970 roku a wierszami Rimbauda. Obaj potrafili wyrazić piękno w sposób, który na zawsze w nas zostaje" - francuski piłkarz Eric Cantona.
  • "Patrzeć, jak gra, to widzieć radość dziecka połączoną z wdziękiem niezwykle utalentowanego człowieka" - Nelson Mandela o Pele.
  • "Pele jest jedynym zawodnikiem, który przekroczył granice logiki" - holenderski piłkarz Johan Cruyff.
  • "Przed meczem powiedziałem sobie, że on przecież też jest stworzony ze skóry i kości, jak wszyscy inni... Myliłem się" - włoski obrońca Tarcisio Burgnich, który miał misję upilnowania Pelego w finale mistrzostw świata w 1970 roku.
  • "Kiedy zobaczyłem, jak gra Pele, chciałem zawiesić swoje buty piłkarskie na kołku" - król strzelców MŚ 1958 roku Francuz Just Fontaine.
  • "Pele wzniósł piłkę nożną na poziom, jakiego nigdy wcześniej nie osiągnęła w Ameryce" - były prezydent USA Jimmy Carter.
  • "Większość dzisiejszych kibiców nie widziała jak gra, a jednak uważają go za część swojego życia" - były sekretarz stanu USA Henry Kissinger o Pele.
  • "Pele jest jednym z nielicznych, którzy przeczą mojej teorii - zamiast 15 minut sławy będzie miał 15 stuleci" - amerykański artysta Andy Warhol.(PAP)

"Król futbolu" Pele (sylwetka)

Pele, czyli Edson Edson Arantes do Nascimento, urodził się 23 października 1940 roku w pobliżu miasteczka Bauru, w miejscowości o romantycznej nazwie Tres Coracoes (Trzy Serca). Z Bauru trafił do klubu FC Santos, a potem do reprezentacji kraju, z którą trzykrotnie triumfował w mundialu (1958, 1962, 1970). W całej karierze strzelił 1283 goli w 1367 meczach według jego autobiografii; choć inne źródła podają, że było 1284 w 1356 meczach.

Zanim jednak świat poznał przydomek Pele, mały Edson zaczynał jako pucybut na ulicach Bauru, chcąc zarobić na piłkarski strój. Zauważył go były piłkarz Santosu Waldemar de Brito. I Edson został członkiem juniorskiej drużyny Bauru Athletic Club (BAC), zwanej Baquinho (zdrobnienie od BAC).

Jako 10-latek był świadkiem rozpaczy ojca i innych dorosłych, którzy przeżyli przegraną Brazylii z Urugwajem w meczu decydującym o tytule mistrza świata. Wtedy też przyrzekł ojcu, że "pomści tę hańbę" i pokona Urugwaj w MŚ.

"Kiedyś zdobędę dla ciebie Puchar Świata" - powiedział Joao Ramosowi do Nascimento, zwanemu w rodzinie Dondinho. Jak się po latach okazało, słowa dotrzymał.

Szybko dostrzeżono jego talent i w 1956 roku został piłkarzem klubu FC Santos. Pozostał mu wierny do 1974. Stąd już był tylko krok do reprezentacji. Z zespołem narodowym 17-letni Pele pojechał w 1958 roku do Szwecji na swe pierwsze mistrzostwa świata.

Początkowo nie miał miejsca w podstawowej jedenastce, a poza tym dokuczała mu kontuzja kolana. Gdy wreszcie trener Feola wpuścił go na boisko w ćwierćfinale z Walią, pokazał co potrafi. Jego gol przesądził o awansie "Canarinhos" do kolejnej rundy. W półfinale z rewelacyjną Francją Pele strzelił trzy gole w ciągu 22 minut (5:2), a w finale ze Szwecją (5:2) zdobył kolejne dwa. W wieku 17 lat został mistrzem świata, czego nie dokonał nikt przed nim i po nim. Nic dziwnego, że płakał jak bóbr w ramionach bramkarza Gilmara.

Cztery lata później płakał, ale tym razem z rozpaczy, gdy po dwóch meczach kontuzja nie pozwoliła mu kontynuować występów w MŚ w Chile, zakończonych zwycięstwem Brazylii. Łzy leciały mu po brutalnych faulach rywali, m.in. bułgarskiego obrońcy Dobromira Żeczewa i Portugalczyka Joao Moraisa, także w mundialu cztery lata później w Anglii. Jego znoszono z boiska na noszach, a Brazylia nie wyszła z grupy.

W MŚ 1970 w Meksyku triumfował po raz trzeci, po finałowym zwycięstwie nad Włochami 4:1. W tym meczu to on zdobył pierwszą bramkę. Opuszczał boisko na ramionach kolegów... W turniejach finałowych MŚ strzelił 12 goli, a ogółem dla drużyny narodowej 77 goli w 91 meczach w latach 1957-71.

W 1975 roku podpisał kontrakt z nowojorskim Cosmosem. Pele i inni sławni gracze, m.in. Niemiec Franz Beckenbauer czy Anglik Bobby Moore, przyczynili się do popularyzacji europejskiego "soccera" w Ameryce, a poza tym podreperowali budżety, bo nie bez powodu klub gwiazdorów nazywano "klubem milionerów". Pele przestał występować w Nowym Jorku w 1976 roku, a 1 października 1977 rozegrał pożegnalny mecz w barwach ukochanego Santosu.

Piłka przyniosła mu sławę i pieniądze. Zawsze potrafił zadbać o swoje interesy. Zaprojektował buty z kangurzej skóry, które wyprodukowano specjalnie dla niego i nazwano na jego cześć "King". Sprzedawały się wiele lat jak świeże bułeczki. Zagrał w filmie Johna Hustona "Ucieczka do zwycięstwa", z udziałem m.in. Bobby'ego Moore'a i... Kazimierza Deyny. W końcu został ministrem sportu Brazylii (1995-98).

W ankiecie francuskiego dziennika "L'Equipe" uznano go za najlepszego sportowca XX wieku, a w plebiscycie magazynu "World Soccer" w 1999 roku - za najlepszego piłkarza minionego stulecia.

"Król futbolu" nie miał i nie ma następcy. Jego syn Edinho został co prawda bramkarzem w Santosie, ale wielkiej kariery nie zrobił. Do tego nie potrafił dźwignąć ciężaru nazwiska ojca, który musiał spłacać jego długi, wstydzić się za niego na procesie o nieumyślne spowodowanie wypadku ulicznego ze skutkiem śmiertelnym i starać się o zwolnienia z więzienia, gdzie syn trafił za handel narkotykami.

Pomimo wybryków syna, reputacja Pelego nie ucierpiała. Był gościem honorowym wielu wydarzeń w kraju, ale też poza jego granicami. Był ambasadorem mundialu w 2014 roku w jego ojczyźnie. W Santosie powstało "Museu Pele", poświęcone karierze legendarnego piłkarza.

W lipcu 2016 roku Pele po raz trzeci stanął na ślubnym kobiercu - z 25 lat młodszą Marcią Cibele Aoki. Para była ze sobą wcześniej przez sześć lat, a Brazylijczyk mówił mediom o ich związku, określając narzeczoną jako "ostatnią wielką miłość". Z pierwszego małżeństwa z Rosimeri Cholbi miał troje dzieci, a z drugiego, z Assirią Lemos - bliźniaki.

W ostatnich latach Pelego nękały problemy zdrowotne. Z ich powodu nie był w stanie pojechać w 2018 roku na mundial do Rosji. W 2019 był hospitalizowany z powodu infekcji układu moczowego. Jego sytuację komplikował fakt, że przez ponad 40 lat miał tylko jedną nerkę. Od dawna nękały go też kłopoty z biodrem. Niegdyś Edinho zdradził, że ojciec ma problemy z poruszaniem się, co wprawiało go w zakłopotanie, więc niechętnie opuszczał dom. Co więcej, pogorszenie zdrowia wprawiło go w depresję i przygnębienie.

Pele udzielał się natomiast w mediach społecznościowych. Zamieszczał wpisy motywujące, nawołujące do angażowania się w różnego rodzaju akcje i inicjatywy, czasem też pisał z przymrużeniem oka. Po mundialu w Rosji, gdy Francja z Kylianem Mbappe sięgnęła po tytuł, skomentował występy 19-letniego wówczas zawodnika, który został drugim najmłodszym strzelcem gola w finale (pierwszym jest właśnie Pele): "Jak tak dalej pójdzie, będę musiał odkurzyć buty".

Do szpitala w Sao Paulo Pele został przewieziony 30 listopada. Choć początkowo jego córka Kely Nascimento informowała, że była to wizyta planowa i nie było zagrożenia życia, jego stan zdrowia szybko się pogorszył.

Pele odszedł niewiele ponad dwa lata po śmierci Diego Armando Maradony - być może jedynego w historii piłkarza, którego talent nie bladł, gdy przyrównywano go do "króla futbolu". A na pewno jedynego przed erą Cristiano Ronaldo i Lionela Messiego, który w tym roku w Katarze zdobył mistrzostwo świata i może być stawiany w jednym rzędzie ze swoim wielkim rodakiem i brazylijskim "królem futbolu".(PAP)

mj/