Nowe informacje o stanie zdrowia kobiety rannej w wybuchu w Siecieborzycach

2022-12-30 16:47 aktualizacja: 2022-12-31, 07:42
31-latka ucierpiała w wyniku wybuchu pakunku. Fot. zrzutka.pl
31-latka ucierpiała w wyniku wybuchu pakunku. Fot. zrzutka.pl
Stan zdrowia kobiety pokrzywdzonej w wybuchu w Siecieborzycach nie pozwala na jej przesłuchanie – powiedziała PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze Ewa Antonowicz.

Jak dodała "od lekarza prowadzącego nadal nie wiemy, kiedy będzie można przesłuchać pokrzywdzoną. Dopóki lekarz nie wyrazi zgody wszyscy musimy czekać, nawet biegli nie mają do niej dostępu" – powiedziała PAP prokurator Ewa Antonowicz.

Wyjaśniła, że na razie trwają przesłuchania świadków; prokuratura oczekuje opinii biegłych z zakresu kryminalistyki ws. zabezpieczonych śladów.

Do tragedii doszło w zeszły poniedziałek rano we wsi Siecieborzyce. Fot. zrzutka.pl

Pacjentka – jak powiedziała PAP rzecznik prasowy Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze Sylwia Malcher-Nowak - nie przebywa już na oddziale intensywnej terapii. "Najgorszy kryzys minął" – powiedziała.

Dodała, że stan zdrowia kobiety po wybudzeniu jej dwa dni temu ze śpiączki nie zmienił się i nie uległ pogorszeniu. "Widzi, ale czeka ją jeszcze wiele badań. Stan zdrowia dzieci poprawił się" - powiedziała rzecznik.

Wybuch paczki we wsi Siecieborzyce. Ucierpiała 31-latka i jej dwoje dzieci

Do tragedii doszło w zeszły poniedziałek rano we wsi Siecieborzyce, w pow. żagańskim. Przed domem, w którym 31-latka mieszka z dwójką dzieci i swoimi rodzicami, ktoś zostawił pakunek. Prawdopodobnie ktoś z domowników zabrał paczkę do środka.

Do silnej eksplozji doszło najprawdopodobniej w momencie, kiedy 31-latka w kuchni otwierała paczkę. W pomieszczeniu były także jej dzieci, najbliżej córka. W domu w tym czasie przebywali rodzice kobiety, którzy nie zostali pokrzywdzeni na skutek wybuchu.

Ranna kobieta została zabrana do szpitala w Zielonej Górze przez śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego i od razu trafiła na salę operacyjną. Jej dzieci do tego samego szpitala przewieziono karetkami. Lekarze musieli także je operować.

Na miejscu wybuchu przez wiele godzin były prowadzone oględziny i inne czynności procesowe, m.in. z udziałem techników kryminalistyki, pirotechników oraz prokuratora. Śledczy pracowali zarówno w domu, w którym doszło do eksplozji, jaki sprawdzili pobliską okolicę. Teraz trwa analiza zebranych śladów i informacji oraz inne czynności.(PAP)

Autorka: Ewa Bąkowska

js/