Mężczyzna z powiatu stargardzkiego najpierw sam zadzwonił do dyżurnego policji w sprawie goniących go ulicami Grudziądza innych kierowców, a później przyjechał na komendę policji.
"W niedzielę wieczorem oficer dyżurny policji w Grudziądzu przyjął telefoniczne zgłoszenie od mężczyzny, który miał uciekać przed osobami z dwóch innych aut. Zdaniem zgłaszającego, ktoś chciał go zatrzymać i zrobić mu krzywdę. Chwilę później pojawił się on w komendzie, gdzie liczył na pomoc" - poinformował we wtorek oficer prasowy grudziądzkiej policji mł. asp. Łukasz Kowalczyk.
Po nim na teren komendy przyjechali dwaj inni kierowcy. Widząc styl jazdy 23-latka ulicami Grudziądza, chcieli uniemożliwić mu dalszą podróż.
"Policjanci, którzy zajęli się sprawą, od razu wyczuli woń alkoholu od 23-letniego mieszkańca powiatu stargardzkiego. Skontrolowali jego trzeźwość. Alkotest wykazał w organizmie mężczyzny blisko dwa promile. Dodatkowo nie miał on uprawnień do kierowania" - wskazał mł. asp. Kowalczyk.
23-latkowi za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości grozi do dwóch lat więzienia. Za jazdę bez uprawnień może otrzymać grzywnę — minimum 1500 zł oraz przynajmniej półroczny zakaz prowadzenia pojazdów.
"Na pochwałę zasługuje postawa dwóch mężczyzn. Okazało się, że to bracia. Widząc zagrożenie, jakie nietrzeźwy kierowca stwarzał na drodze, próbowali uniemożliwić mu dalszą jazdę" - podkreślił mł. asp. Kowalczyk. (PAP)
autor: Tomasz Więcławski
mar/