Treliński podczas próby medialnej powiedział dziennikarzom, że "+Moc przeznaczenia+ to jeden z największych spektakli jaki kiedykolwiek realizował, a także największa produkcja Opery Narodowej".
"To opowieść epicka, bardzo hollywoodzka. Opowiada o losach czwórki głównych bohaterów na przestrzeni 20 lat. Połączenie tych wszystkich wątków był zadaniem karkołomnym. Wszystkie tricki filmowe i narrację filmową przeniosłem do tego utworu" - tłumaczył. "Role i losy bohaterów na wiele lat determinuje początkowe ojcobójstwo. To jest dla mnie kluczem do tej opery" - dodał.
Treliński wyjaśnił, że zawsze stara się, aby jego realizacje przemawiały do współczesnej wrażliwości widza. "Punkt wyjścia jest u Verdiego, ale to co mnie najbardziej interesuje to krytyka społeczeństwa patriarchatu i pewnego sposobu myślenia, który w tym kraju jest bardzo trudny do zniesienia. Mam na myśli logikę narzucania swojej woli, pewnej dominacji i siły, która tu jest opowiedziana bardzo prosto przez figurę ojca" - powiedział. "Ojciec historycznie i mitycznie symbolizuje normy, prawa, obyczaje. W momencie, kiedy ojciec umiera następuje pustka, w której jakoś musimy sobie radzić" - tłumaczył. Zwrócił uwagę, że każdy z bohaterów "Mocy przeznaczenia" próbuje na swój sposób rozwiązać problem braku ojca. "Leonora odnajduje się w klasztorze, gdzie panuje patriarchat, Don Alvaro w armii, a mój ulubiony bohater Don Carlo jest Hamletem. Musi pomścić ojca, ale nie potrafi tego zrobić, bo jest bardzo słaby, delikatny" - powiedział.
W rolę Generała Calatravy (ojca Leonory i Don Carla) wciela się bas Tomasz Konieczny. W spektaklu gra on również rolę ojca Gwardiana. "Propozycja połączenia dwóch ról była bardzo ciekawa. Nieoczywistym jest wybór mojej osoby do tego spektaklu, ponieważ specjalizuję się w muzyce niemieckiej, natomiast z ogromną przyjemnością śpiewam również po włosku. W trakcie pracy nad spektaklem z dwóch partii zrobiły się cztery" - powiedział PAP śpiewak. Wyjaśnił, że "pierwsza scena, w której występuje ojciec Gwardian jest widziana subiektywnym okiem Leonory". "Przypomina on jej ojca, który został trafiony zbłąkaną kulą i zmarł" - mówił. "W kolejnej scenie ojciec Gwardian jest już starszy i nie jest widziany okiem Leonory, nie jest już podobny do Calatravy, więc można powiedzieć, że jest to trzecia rola. Na końcu opery pojawia się duch ojca w końcowym tercecie, kiedy ginie Leonora" - opowiadał.
"Na początku opery ojciec Leonory jest pokazany jako generał, dyktator, jako osoba autorytatywna, której Leonora podporządkowuje się. Nie ma w operze matki Leonory, więc mamy tu tylko relację ojciec-córka. W tym układzie ta postać jest skrajnie negatywna" - powiedział Konieczny. "Później pokazujemy hierarchię Kościoła Katolickiego w naszej interpretacji. Jednym z jej przedstawicieli jest właśnie ojciec Gwardian. Nie jest tajemnicą, że Verdi był krytykiem hierarchii kościelnej - nie samej wiary, ale kościelnej hierarchii i pracowników Kościoła. W tej operze daje temu wyraz dość subtelnie, ale wyraziście. My podkreślamy tylko to, co Verdi wpisał w tę operę" - mówił. "W mojej kolejnej scenie ojciec Gwardian próbuje uspokoić swojego współpracownika, wściekłego na nędzarzy, którym ma pomóc. Tłumaczy mu, że tylko poprzez medytację i modlitwę można coś osiągnąć, więc tu moja postać jest pozytywna. Na końcu pojawiam się jako duch - reminiscencja" - opowiadał artysta.
W spektaklu wystąpią również m.in. Izabela Matuła jako Donna Leonora, Krzysztof Szumański jako Don Carlo di Vargas, Tadeusz Szlenkier jako Don Alvaro.
Za muzyczną stronę spektaklu odpowiada Patrick Fournillier, scenografię przygotował Boris Kudlicka, a kostiumy Moritz Junge.
Po piątkowej premierze spektakl będzie można obejrzeć 15, 18, 20 i 22 stycznia. Następnie będzie on wystawiony w Metropolitan Opera w Nowym Jorku. (PAP)
Autor: Olga Łozińska
js/