"DGP" pisze, że gdyby trzy ugrupowania wystartowały razem, osiągnęłyby dwie korzyści.
"Po pierwsze, to szansa na jak najlepszy wynik, przy minimalnym ryzyku, że ludowcy znajdą się poza Sejmem" - zaznacza dziennik wyjaśniając, że po przeliczeniu na mandaty średniego poparcia z sondaży wspólna lista daje opozycji 230 głosów. Do tego dochodzą 33 głosy Lewicy. "Gdyby wszystkie opozycyjne ugrupowania poszły osobno, dostałyby 18 głosów mniej" - dodaje gazeta.
"Po drugie, współdziałanie ma zagwarantować, że to ugrupowanie opozycyjne zajmie pierwsze miejsce. A to będzie miało znaczenie zaraz po wyborach, gdy prezydent będzie decydował, komu powierzyć misję stworzenia nowego rządu" - podkreśla "DGP".
"Wygląda na to, że partia Donalda Tuska zdała sobie sprawę, że opór przed stworzeniem jednej listy także z lewicą, pod nieformalnym przywództwem KO, jest zbyt duży. Dlatego – jak słyszymy – nie będzie już nacisków na ten wariant" - pisze gazeta.
"Przekonujemy Lewicę, że ich osobny start daje opozycji większe szanse na maksymalizację wyniku" – mówi "DGP" polityk PO. (PAP)
mmi/