Realizując programy motoryzacyjne "Top Gear" i „The Grand Tour”, Jeremy Clarkson wielokrotnie pokazał, że ma dobry refleks. Tym razem mu go jednak zabrakło. Nie wyczuł bowiem, że ostre słowa pod adresem Meghan Markle mogą go słono kosztować. Co prawda przyznał na Twitterze, że jego tekst był niewłaściwy, jednak dopiero teraz ogłosił, że przeprosił żonę księcia Harry'ego. Szefowie Amazon Prime najwyraźniej uznali ten gest za spóźniony, bowiem postanowili zerwać współpracę z dziennikarzem. To właśnie ta platforma nadaje „The Grand Tour” oraz "Farmę Clarksona".
Decyzję, o której napisały serwisy „Variety” i „Deadline”, sam Clarkson prawdopodobnie poznał wcześniej. Może o tym świadczyć wpis, który opublikował na Instagramie w poniedziałek 16 stycznia. Dziennikarz wyznał w nim, że jeszcze przed świętami wysłał maila z przeprosinami do Meghan i Harry’ego oraz do wszystkich swoich współpracowników. Przyznał także, że zdaje sobie sprawę z tego, iż jego słowa mogą dla wielu – szczególnie tych, którzy się ich domagali – okazać się niewystarczające. „Jedną z dziwnych rzeczy, które zauważyłem w ostatnim czasie, jest to, że ilekroć poseł lub znana osoba jest proszony o przeprosiny za coś, bez względu na to, jak szczere i głębokie one są, nigdy nie są wystarczające dla tych, którzy się ich domagali. Zamierzam przełamać ten trend kierując do Meghan Markle przeprosiny za to, co powiedziałem na łamach +The Sun+. Jest mi naprawdę przykro. Mea culpa” – podkreślił w oświadczeniu dziennikarz.
Dalej w swoim oświadczeniu Clarkson opisał kulisy powstawania felietonu. Skupił się głównie na najbardziej kontrowersyjnym fragmencie, w którym napisał, że gardzi Meghan Markle i marzy o dniu, „w którym ona jest zmuszona do paradowania nago po ulicach każdego miasta w Wielkiej Brytanii, podczas gdy tłumy skandują +Wstyd!+ i rzucają w nią grudkami ekskrementów”. Clarkson zaznaczył, że opisując tę scenę linczu, inspirował się jedną ze scen w serialu „Gra o tron”, ale zapomniał tego zaznaczyć w swoim felietonie.
W dalszej części instagramowego oświadczenia Clarkson dał do zrozumienia, że nie zdawał sobie sprawy z tego, jak ostry jest ten felieton. „Zwykle przed złożeniem tekstu czytam to, co napisałem komuś innemu, ale tego pamiętnego dnia byłem sam w domu i śpieszyłem się. Kiedy więc skończyłem pisać, po prostu nacisnąłem +wyślij+. A potem, gdy felieton pojawił się następnego dnia, mina eksplodowała” – tłumaczył Clarkson i dodał, że początkowe ignorował głosy oburzenia.
Jednak gdy krytyka zaczęła narastać – i była wyrażana przez polityków, czytelników, gwiazdy – dziennikarz uznał, że musi jeszcze raz sięgnąć do tekstu i ocenić wydźwięk swoich słów. „Nie mogłem uwierzyć w to, co czytałem. Czy ja naprawdę to powiedziałem? To było okropne. To wyglądało tak, jakbym w istocie nawoływał do przemocy wobec Meghan Markle. Byłem zażenowany, podobnie jak wszyscy inni. Mój telefon rozdzwonił się, najbliżsi przyjaciele kipieli z wściekłości, nawet moja córka wyraziła swoje potępienie dla mnie na Instagramie” – napisał. „Trudno jest być interesującym i czujnym jednocześnie. Nigdy nie słyszeliście salw głośnego śmiechu dochodzących z seminarium o bezpieczeństwie. Ale obiecuję wam, że spróbuję. Kto wie? Już niedługo powinienem zostać dziadkiem, więc w przyszłości może będę po prostu pisał o tym” – zakończył swoje oświadczenie Clarkson.
Dziennikarz nie wspomniał o tym, że do Independent Press Standards Organisation (Niezależnej Organizacji ds. Standardów Prasowych) spłynęło ponad 20 tys. skarg od oburzonych czytelników. Nie wspomniał również o tym, że szefowie platformy Amazon Prime byli tak zażenowani jego słowami, że postanowili zakończyć współpracę z nim. Co do tego, że to właśnie kontrowersyjny felieton jest powodem tej decyzji, zgodne są serwisy „Variety” i „Deadline”, które niezależnie od siebie podały tę informację. Oba jako powód zerwania współpracy z dziennikarzem podają obraźliwy tekst o Meghan.
Co ta decyzja oznacza dla fanów "Farmy Clarksona oraz „The Grand Tour”? Zamówione odcinki tych programów zostanę nakręcone i wyemitowane, ale nie ma mowy o zleceniu realizacji kolejnych sezonów. Jeśli te powstaną, to już w ramach kontraktu z inną stacją telewizyjną lub platformą streamingową.
Sam Jeremy Clarkson na razie nie skomentował oficjalnie doniesień o końcu współpracy z Amazon Prime. Opublikował jednak na Instagramie wymowny post - zdjęcie maleńkiej świnki z podpisem „Umarła”. Znając specyficzny styl bycia dziennikarza, można założyć, że to symbol końca jego programu o życiu farmera. (PAP Life)
kgr/