Ukraińscy analitycy przypuszczają, że regularna armia rosyjska może nawet upodobnić własną taktykę do tej, którą stosuje Grupa Wagnera i zastępować jednostkami szturmowymi klasyczne batalionowe grupy taktyczne rosyjskich sił zbrojnych.
Grupa Wagnera, to prywatna firma wojskowa, prowadzona przez rosyjskiego oligarchę Jewgienija Prigożyna, który - jak zauważa CNN - "zawsze szybko przypisywał sobie zasługi za sukcesy strony rosyjskiej".
Raport opisuje, że Grupa Wagnera stosuje atak w mobilnych grupach liczących kilkunastu najemników, którzy używają granatników RPG i - co autorzy raportu oceniają jako "kluczowy czynnik" - wykorzystując zwiad z dronów w czasie rzeczywistym.
Bezlitosne reguły w Grupie Wagnera
Autorzy raportu wyliczają bezlitosne reguły rządzące działaniami najemników, w rezultacie których można określać grupę jako "jednorazową piechotę". "Nieuprawnione wycofanie się z drużyny lub wycofanie się bez odniesienia rany jest karane egzekucją na miejscu" - twierdzą. Także przechwycone rozmowy telefoniczne dowodzą brutalności zasad w Grupie Wagnera. W jednej z rozmów żołnierz opowiada o członku grupy, który próbował poddać się Ukraińcom. "Wagnerowcy złapali go i obcięli mu jaja" - mówi.
Skazańcy, których dziesiątki tysięcy zwerbował Prigożyn, często są wykorzystywani w pierwszej fali ataku - według ukraińskich urzędników aż 80 proc. z nich ginie. Za nimi powinni podążać bardziej doświadczeni bojownicy, wyposażeni w termowizory i noktowizory. Jeśli siłom Wagnera uda się zająć pozycję, wsparcie artyleryjskie pozwala im na okopanie się i umocnienie pozycji. Słabą stroną Rosjan jest brak koordynacji między Grupą Wagnera a regularną armią - twierdzą autorzy raportu.
CNN sygnalizuje, że Grupa Wagnera pozyskuje broń również spoza Rosji i przypomina o danych amerykańskich, świadczących o tym, że grupa zaopatrywała się w broń z Korei Północnej, w tym w granaty i pociski.
Redakcja zauważa, że Prigożynowi nie brakuje ambicji. Ostatnio miał oświadczyć, że Wagner jest prawdopodobnie "najbardziej doświadczoną armią w dzisiejszym świecie". (PAP)
mj/