Polacy utknęli w Maroku. Samolot po naprawie ma wystartować do Warszawy

2023-02-01 12:51 aktualizacja: 2023-02-01, 16:14
Pasażerowie, którzy we wtorek informowali PAP, że kolejny dzień nie mogą odlecieć do Polski z powodu awarii samolotu podali, że wieczorem we wtorek zawieziono ich do hotelu, w którym spędzili noc. Fot. PAP/DPA (zdjęcie ilustracyjne)
Pasażerowie, którzy we wtorek informowali PAP, że kolejny dzień nie mogą odlecieć do Polski z powodu awarii samolotu podali, że wieczorem we wtorek zawieziono ich do hotelu, w którym spędzili noc. Fot. PAP/DPA (zdjęcie ilustracyjne)
Pasażerowie samolotu linii Wizz Air z Maroka, którzy od dwóch dni nie odlecieli do Polski poinformowali PAP, że otrzymali karty pokładowe, a samolot po naprawie ma wystartować z Marrakeszu do Warszawy w środę po południu. Wizz Air przeprosił za niedogodności.

Pasażerowie, którzy we wtorek informowali PAP, że kolejny dzień nie mogą odlecieć do Polski z powodu awarii samolotu podali, że wieczorem we wtorek zawieziono ich do hotelu, w którym spędzili noc. Rano przewieziono ich na lotnisku, gdzie ok. godz. 10 na tablicach informacyjnych pojawiła się informacja o locie.

Z informacji, które uzyskali na miejscu pasażerowie, z którymi rozmawiała PAP wynika, że podobne problemy z odlotem miał samolot tych linii przed ok. dwoma tygodniami. Wówczas też pasażerowie mieli przez kilka dni czekać na powrót do kraju.

Najbardziej grupę 180 pasażerów zbulwersowało, że we wtorek niepotrzebnie przewieziono ich na lotnisko, gdzie czekali na lot, o którym od początku było wiadomo, że się nie odbędzie - relacjonował jeden z mężczyzn.

"Było to meczące, w grupie pasażerów są chorzy, małe dzieci, jedno niemowlę, a mimo, że linie wiedziały, że nie ma wczoraj możliwości naprawy i odlotu, ciągnęły nas z hoteli lotnisko" - powiedział.

Podał, że teraz otrzymali nowe karty pokładowe - choć z poniedziałkową datą - i po odprawie przepuszczono ich do wyjścia, gdzie czekają na start ich opóźnionego rejsu.

Anna Robaczyńska z reprezentującej w Polsce te linie lotnicze firmy poinformowała w środę rano PAP, że "Wizz Air potwierdza, iż lot numer W6 1598 z Marrakeszu do Warszawy na Lotnisko Chopina, zaplanowany na 30 stycznia, z przyczyn technicznych został odwołany".

"W związku z wystąpieniem nieprawidłowości, niezbędna była naprawa i przegląd maszyny w Marrakeszu. Zgodnie z rozporządzeniem UE i polityką Wizz Air, wszyscy pasażerowie otrzymali bony na posiłki oraz zakwaterowanie w hotelu" - podała linia w oświadczeniu.

Zaznaczyła, że wylot zaplanowano na środę 1 lutego na godzinę 11.40 czasu UTC (12.40 w Polsce).

"Wizz Air przeprasza za wszelkie niedogodności, ale bezpieczeństwo naszych pasażerów, załogi oraz samolotu jest priorytetem linii" - napisano w oświadczeniu.

We wtorek wieczorem oczekujący na powrót Polacy relacjonowali, że linie nie podawały, kiedy uszkodzony w poniedziałek samolot będzie gotów do lotu i wrócą do kraju. Na lotnisku w Marrakeszu na samolot do Warszawy oczekiwało wówczas ok. 180 osób - podali PAP podróżni.

"W poniedziałek wieczorem mieliśmy odlecieć do Polski z Marrakeszu, jednak po godzinie oczekiwania kapitan powiadomił nas o uszkodzonej oponie. Miał zdjęcia z uszkodzeniami przesłać do centrali Wizz Air w Budapeszcie. W końcu zdecydowano, że nie lecimy i z lotniska przewieziono nas na noc do hotelu, z informacją, że polecimy następnego dnia - we wtorek po południu" - powiedział we wtorek wieczorem PAP jeden z podróżnych Paweł Kudzia.

Według jego relacji ok. godz. 13 we wtorek podróżnych przewieziono na lotnisko, jednak obsługa nie chciała ich odprawić, każąc czekać na informacje.

"Nikt nie podawał, czy i kiedy możemy oczekiwać samolotu do Polski i kiedy będziemy w kraju. Wydano nam talon na kanapkę i butelkę wody - to wszystko. Do tej pory nikt nam nie przekazał, co się stanie - czy lecimy, czy ponownie zostanie nam udostępniony hotel" - tłumaczyli oczekujący na lot pasażerowie. Wyjaśnili, że informacje o locie znikły z ekranów na lotnisku, a wcześniej rejs był oznaczony jako opóźniony.

Podróżny, z którym rozmawiała PAP mówił wtedy, że Wizz Air nie udzielał żadnych informacji, nie było też informacji od obsługi lotniska, które odsyłało do linii lotniczych, a w aplikacji oczekiwanie na informację przesuwane było co pół godziny.

Pasażerowie zaznaczyli wtedy, że kontaktował się z nimi polski konsul w Maroku, który zna sprawę i - według relacji oczekujących - próbuje kontaktować się z liniami lotniczymi, żeby przyspieszyć powrót do kraju.(PAP)

autor: Aleksander Główczewski

gn/

TEMATY: