Prezydent o Rosji: jestem gotów zbudować żelazną kurtynę aż do chmur, żeby trzymali się od nas z daleka

2023-02-02 18:17 aktualizacja: 2023-02-02, 18:41
Prezydent Andrzej Duda podczas wizyty w Rydze
Prezydent Andrzej Duda podczas wizyty w Rydze
Jestem przygotowany na to, że żelazna kurtyna zostanie odbudowana, jeżeli wschodnią granicą będzie agresywne państwo, które chce zabijać i niewolić swoich sąsiadów - mówił w czwartek prezydent Andrzej Duda. Dodał, że dążeniem władców Rosji z Władimirem Putinem na czele jest tak naprawdę przywrócenie wpływów imperium carów. "Sprzeciwiamy się wojnie, zrobimy wszystko, żeby tej wojny u nas nie było"- powiedział prezydent.

Prezydent Duda i prezydent Łotwy Egils Levits uczestniczyli w czwartek w Rydze w spotkaniu z ekspertami, które poświęcone było kwestiom bezpieczeństwa.

Andrzej Duda podkreślił, że Polska dołoży wszelkich starań, żeby nie doszło do wybuchu regionalnej wojny w Europie. Zaznaczył przy tym, że Polska buduje w tym celu militarny potencjał odstraszania.

"W tym momencie mobilizujemy się. W Polsce jest to zrozumiałe. Zwiększamy limit naszych wydatków obronnych, one przekroczyły niedawno 2 proc., będą prawdopodobnie na poziomie 4 proc. w 2023 r. Polskie społeczeństwo jak na razie znakomicie to rozumie" - mówił.

Prezydent odniósł się też do apeli o niedoprowadzenie do odbudowania żelaznej kurtyny. "Jestem przygotowany na to, że żelazna kurtyna zostanie odbudowana, jeżeli będę miał do czynienia za wschodnią granicą z agresywnym państwem, które chce zabijać swoich sąsiadów, które chce zabierać im ziemię, które chce odbierać im wolność. To ja jestem gotów zbudować żelazną kurtynę aż do chmur, po to tylko żeby trzymali się od nas z daleka" - powiedział Andrzej Duda.

Dodał, że Polacy nigdy więcej nie chcą u siebie "ruskiego miru". "Niech Rosja zachowa swój ruski mir dla siebie. jeżeli im się podoba. Nam się nie podoba" - oświadczył.

Podkreślił przy tym, że Polska jest częścią NATO. "Wierzę, że także dzięki temu będziemy w stanie oprzeć się wszelkim zakusom niewolenia nas i narzucania nam obcej władzy. Dla mnie to kwestia fundamentalna" - zaznaczył Duda.

Prezydent: dzisiaj dążeniem władców Rosji jest przywrócenie wpływów imperium carów 

Dzisiaj dążeniem władców Rosji z Władimirem Putinem na czele jest tak naprawdę przywrócenie wpływów imperium carów; sprzeciwiamy się wojnie, zrobimy wszystko, żeby tej wojny u nas nie było - mówił prezydent.

Wskazał, że wszystko co wydarzyło się w ciągu ostatniego roku spowodowało zdecydowane zmiany w postrzeganiu świata przez wielu ludzi, przede wszystkim w perspektywie bezpieczeństwa i przyszłości.

Zwracał uwagę, że państwa bałtyckie, które mają podobne do Polski doświadczenia historyczne ostatniego stulecia, ostrzegały świat, że to nie jest tak, "że komunizm w Rosji upadł, Związek Sowiecki się rozsypał, że ta tradycyjna Rosja z jej tradycyjna wielkoruską mentalnością zniknęła z powierzchni ziemi i jej nie ma i nigdy się nie odrodzi".

"Właśnie widzimy jej odrodzenie się, tę eksplozję tego rosyjskiego kompleksu imperialnego, który skutkuje agresją wobec naszej części Europy" - ocenił polski prezydent.

"Dzisiaj dążeniem władców Rosji z Władimirem Putinem na czele jest tak naprawdę przywrócenie wpływów imperium carów. To jest według mnie ich dążenie" - podkreślił Duda.

"Wszelkie opowieści o danym raz na zawsze pokoju były mrzonką"

Jak zauważył, to co Rosja zrobiła w ostatnim czasie pokazało całej reszcie świata, że "wszelkie opowieści o końcu historii i wszelkie opowieści o danym raz na zawsze pokoju i spokoju w Europie zwłaszcza były absolutną mrzonką".

"My się sprzeciwiamy wojnie, my tej wojny absolutnie nie chcemy; zrobimy wszystko co w naszej mocy na pewno z panem prezydentem Egilsem Levitsem żeby tej wojny u nas nie było. Dołożymy ku temu wszelkich starań" - zapewnił Duda.

Prezydent: twierdzić w demokratycznym kraju, że Rosja ma prawo "do obrony strefy wpływów" - oburzające 

Trudno o coś bardziej oburzającego, niż twierdzenie w demokratycznym kraju, że Rosja ma prawo do obrony strefy wpływów. Jeżeli ludzie demokratycznie wybierają NATO czy sojusz z USA, to znaczy, że tego chcą - powiedział prezydent Duda.

Podczas debaty polski prezydent stwierdził, że w środowisku ekspertów zauważalne są dwie rozbieżne tendencje analiz dot. sytuacji w Rosji i przyczyn agresji na Ukrainę.

Jak wskazał, jedna z nich mówi, że Putin zdecydował się na atak na Ukrainę, by zareagować na nieuchronny kryzys wiszący nad Rosją, spowodowany wyczerpywaniem się złóż i potrzebnego do ich eksploatacji zaplecza, a także pogłębiającą się sytuacją demograficzną z kraju. Druga natomiast, jak mówił, twierdził, że atak na Ukrainę był w "jakiś sposób naturalną" reakcją imperium na zbliżające się do Rosji NATO i "amerykańską łapczywość".

"Mnie jako człowieka, prezydenta RP i obywatela Polski, kraju w Europie środkowej, człowieka, który urodził się w sowieckiej strefie wpływów, nie obchodzą motywacja pana Putina, nie obchodzi sytuacja w Rosji, kompletnie. Nie interesuje mnie to - to problem pana Putina, on sobie musi poradzić z naprawą rosyjskiej gospodarki, i on musi znaleźć zachętę dla Rosjan, by odwrócić negatywny kryzys demograficzny" - oświadczył prezydent.

Jak ocenił, cały świat powinien zareagować na to w jeden sposób: "Szanowny panie, pana sąsiadów nie interesuje to, że przez lata narobiliście sobie problemów i nie umieliście krajem zarządzać, doprowadziliście do tego, że macie zacofanie technologiczne i nie jesteście w stanie zachęcić ludzi do tego, żeby mieli dzieci, bo żyją w biedzie" - mówił.

"Druga rzecz - trudno o coś bardziej oburzającego, jeżeli w kraju demokratycznym ktoś pisze coś takiego, że Rosja ma prawo do obrony swojej strefy wpływów. Przepraszam bardzo - to wierzymy w demokrację czy nie? Bo jeżeli wierzymy w demokrację, to ja, jako Polak, mam prawo się wypowiedzieć, z kim chcę się przyjaźnić i jaki ustrój mieć" - podkreślił Duda.

"Jeżeli ludzie wybierają władze, które chcą wstępować do NATO i wspierają tę decyzję, a następnie wypowiadają się w referendum za akcesją do UE, to jasno świadczy o tym, że chcemy być częścią wspólnoty Zachodu, a nie ruskiego miru. Jeżeli Ukraińcy wybierają władzę, które mówią o przynależności do UE, o przynależności NATO i czynią to w wolnych, suwerennych wyborach, które wywalczyli sobie de facto rewolucjami, takimi jak Majdan, to znaczy że te społeczeństwa tego chcą" - zaznaczył.

Dodał, że formułowanie koncepcji o strefach wpływów prowadzi do odbierania narodom takim jak Ukraińcy prawa do samodecydowania i demokracji. "Ja nigdy się z tym nie pogodzę i uważam tego typu argumentację za coś niedopuszczalnego. Nie ma czegoś takiego jak rosyjska strefa wpływów. A amerykańska? Jeżeli ktoś wybiera sojusz z USA, jeżeli wybrane w demokratycznych wyborach władze wybierają ten kierunek, to znaczy, że ludzie tego chcą. Albo pozwalamy ludziom wybrać, albo nie, albo pozwalamy  na koncert mocarstwa, albo nie" - oświadczył prezydent Duda.

autorzy: Mateusz Mikowski, Wiktoria Nicałek, Rafał Białkowski, Mikołaj Małecki

mar/