Szef rządu w rozmowie z portalem interia.pl był pytany, kiedy będzie złożony wniosek o KPO. "Chcemy złożyć go w porozumieniu z Komisją Europejską w najbliższym czasie, kiedy tylko przez nasz parlament przejdą ustawy, które są efektem kompromisu z Unią Europejską. Najważniejsza jest ustawa o Sądzie Najwyższym. Ustawa 'wiatrakowa' jest mniej istotna" - odpowiedział Morawiecki.
Dopytywany, kiedy "przejdzie" nowela ustawy o SN odparł: "Jest szansa, że w najbliższych siedmiu dniach".
Premier podkreślił, że rząd chce złożyć wniosek o KPO "w uzgodnieniu z KE, aby nie dostać czarnej polewki". "Planujemy uzgodnić tryb procedowania wniosku o KPO. To jest bardzo poważna sprawa, nie będziemy tego robić pochopnie" - dodał.
Na pytanie, czy ma pewność, że prezydent zaakceptuje ustawę o sądach i ją podpisze, powiedział: "Nie tylko nie mam żadnej pewności, ale nie mam wiedzy co do decyzji pana prezydenta. To jest prerogatywa prezydenta i to do głowy państwa należy ostatecznie decyzja. Jednak po stronie parlamentu chcemy wykonać wszystko, co możliwe, aby tak się stało".
Premier o tzw. ustawie wiatrakowej: kompromis 700 metrów nie jest zły
W wywiadzie dla portalu interia.pl, szef rządu został zapytany także o tzw. ustawę wiatrakową. "Ta ustawa wiąże się z ogromnymi emocjami społecznymi, była bardzo ważna dla wielu grup wyborców kilka lat temu. Dzisiaj wiatraki są inne, rzeczywistość jest inna i wyzwania są inne" - powiedział Morawiecki.
Jak dodał, rząd szanuje obawy tych, którzy wskazują na zakłócenia miru domowego i spokoju w związku ze zbyt blisko stojącym wiatrakiem.
"Ten kompromis 700 metrów nie jest zły, ale jeżeli dałoby się go jeszcze dodatkowo złagodzić, np. poprzez mechanizm polegający na tym, że między 500 a 700 metrów możliwe byłoby fakultatywne referendum, to byłbym tego zwolennikiem. Myślę, że wielu parlamentarzystów również. Jednak już te 700 metrów otwiera kolejne perspektywy inwestycyjne dla wiatraków. A jest to rzeczywiście ważne dla niezależności energetycznej, dla niższych kosztów energii. Powtarzam często: nie chcemy płacić drogo za norweski czy katarski gaz, za kolumbijski węgiel i ropę z Bliskiego Wschodu. Odnawialne źródła energii leżą w naszym najlepiej pojętym interesie. Ale interes społeczny i obawy ludzi też są ważne. I stąd to ustępstwo" - wskazał premier.
Pytany, czy nie zaskoczyła go ta poprawka, odparł: "Poprawka mnie nie zaskoczyła, bo życie i polityka to sztuka kompromisów. Przyjmuję to i całkowicie akceptuję. I nie przesadzałbym z tymi dwoma latami prac. Tak naprawdę toczyły się one w ostatnich kilku tygodniach, były bardzo intensywne i to wtedy decyzje zapadały". (PAP)
mmi/