Chiński balon obserwacyjny mógł być szokiem dla Stanów Zjednoczonych, lecz zdjęcia satelitarne wskazują, że Indie są pod ich stałą obserwacją. Balony są wykorzystywane jako tanie źródło prowadzenia wywiadowczej obserwacji - wynoszą nad Himalaje radary, sprzęt do nasłuchu i działań zwiadowczych - napisał portal.
Emerytowany pułkownik indyjskich sił zbrojnych Vinayak Bhat powiedział, że balon podobny do tego obserwowanego nad Stanami Zjednoczonymi był ostatnio widziany nad Port Blair na Wyspach Andamańskich i Nikobarskich, indyjskim terytorium w Zatoce Bengalskiej - pisze news.com.au.
Dyrektor CSIS James Lewis twierdzi, że nie są to jednak idealne obiekty szpiegujące. "Są duże i trudno je ukryć" - stwierdził. "Lecą tam, gdzie niesie je wiatr (a nad Indiami dominują wiatry wiejące w stronę północno-zachodnią) i są zasadniczo niesterowalne".
Australijski portal informacyjny podał, że Pekin kupił w 2011 roku od Moskwy kilka balonów obserwacyjnych na uwięzi. Od tego czasu Chiny przeszły do budowy własnych aerostatów (balonów na uwięzi) i mobilnych sterowców. Wymiary jednego z takich aerostatów szacowane są na około 100 m długości i 30 m szerokości; jest on zdolny do wyniesienia dwutonowego ładunku na wysokość 7 tys. m. W komunikacie dodano też, że na pustyni Xinjiang sfotografowano olbrzymi hangar, w którym produkuje się balony. Konstrukcja o wymiarach 350 metrów na 140 metrów została ukończona w 2015 roku.
Dyrektor CSIS: obiekt, który zestrzeliły siły zbrojne USA nie był balonem szpiegowskim
Lewis twierdzi jednak, że obiekt, który w sobotę zestrzeliły siły zbrojne USA nie był balonem szpiegowskim. "Byłoby to dziwne postępowanie wobec tak technologicznie zaawansowanego i wyrafinowanego przeciwnika (jak USA)" - powiedział Lewis. "Ponieważ balon nigdy nie wróci do bazy, musi być jakiś sposób na przekazanie zebranych danych z powrotem do domu". A to, jak mówi, oznacza, że balon musi transmitować swoje dane.
"Balon mógłby przekazywać drogą radiową zebrane dane do chińskiego satelity, ale nie było żadnych doniesień o transmisji radiowej z balonu. Zbieranie danych i niemożność ich odzyskania to strata czasu i pieniędzy. Nie było sygnału, nie było ładunku, nie ma dowodów na szpiegostwo" - skonkludował dyrektor CSIS.
Chińskie satelity szpiegowskie przelatują nad USA każdego dnia - pisze news.com.au. "Chiny wystrzeliły w zeszłym roku kolejne cztery nowoczesne satelity szpiegowskie" - powiedział Lewis i dodał, że zestrzelony obiekt był tym, o czym mówią Chiny - balonem meteorologicznym. Twierdzi też, że reakcja Waszyngtonu była w dużej mierze przesadzona.
"Chińskie szpiegostwo jest agresywne, a Stany Zjednoczone potrzebują ostrzejszej reakcji, ale martwienie się balonami jest odpowiednikiem zaglądania co noc pod łóżko w poszukiwaniu chińskich szpiegów" - podsumował dyrektor CSIS. (PAP)
mj/