Pacjent po przeszczepie obu płuc w szpitalu MSWiA wraca do zdrowia [WIDEO]

2023-02-10 14:52 aktualizacja: 2023-02-12, 08:55
Marian Oniszczuk. Fot. PAP/Leszek Szymański
Marian Oniszczuk. Fot. PAP/Leszek Szymański
61 - letni mężczyzna, któremu w minionym tygodniu przeszczepiono płuca czuje się coraz lepiej. Operacja trwała 12 godzin, pacjent jest w bardzo dobrej formie, badania są prawidłowe - powiedział koordynator Programu Przeszczepu Płuc szpitala PIM MSWIA dr Jakub Staromłyński.

Pacjent Marian Oniszczuk, u którego w Państwowym Instytucie Medycznym MSWiA przeszczepiono oba płuca, wraca do zdrowia. Operacja odbyła się 1 lutego, kiedy na pokładzie policyjnego śmigłowca Black Hawk przetransportowano z woj. lubelskiego do szpitala MSWiA płuca pobrane od dawcy. Zespół operacyjny prof. dr hab. n. med. Piotra Suwalskiego, kierownika Kliniki Kardiochirurgii szpitala MSWiA wspomagali kardiochirurdzy ze Śląskiego Centrum Chorób Serca: dr Tomasz Stącel i dr Maciej Urlik.

"W tym momencie pacjent jest w bardzo dobrej formie, wszystkie badania są prawidłowe, więc się bardzo z tego cieszymy" - powiedział w rozmowie z PAP.PL koordynator Programu Przeszczepu Płuc szpitala PIM MSWIA dr Jakub Staromłyński.

Pacjent Marian Oniszczuk wspominając moment wybudzenia po operacji nie krył wzruszenia. "Od razu wiedziałem, że jest dobrze. Nie wiem skąd, ale wiedziałem. Jak najszybciej chciałem zadzwonić do żony, żeby się nie martwiła. Obudziłem się i mogłem normalnie oddychać. Jestem bardzo szczęśliwy, że dostałem nowe życie. Takie szczęście w 43. rocznicę ślubu" - powiedział wzruszony.

"Przed operacją czułem się tak jak ktoś, kto mając zamknięte usta i zatkaną jedną dziurkę nosa przebiegł 100 metrów. Teraz czuję się świetnie i normalnie oddycham" - dodał.

Operacja przeszczepienia obu płuc w szpitalu MSWiA była wykonana po raz trzeci. "Specyfiką tego zabiegu było to, że udało się bardzo fajnie skoordynować logistykę pomiędzy zespołem pobierającym i wszczepiającym dzięki uprzejmości policji i służb specjalnych. Narządy, jak wiadomo były przywiezione helikopterem Black Hawk narządy" - wyjaśnił kierownik Klinki Kardiochirurgii i Transplantologii PIM MSWiA profesor Piotr Suwalski. "To jest dla nas duża lekcja koordynacyjna, jeśli chodzi o kwestie logistyczne. Także bardzo dziękujemy" - podsumował.

Według doktora Jakuba Staromłyńskiego na telefon od koordynatora przeszczepów czeka 24 godziny na dobę. "Obecnie w placówce oczekuje kilkanaście osób z pełną kwalifikacją do operacji. Telefon z informację, że są gdzieś w Polsce płuca do pobrania może zadzwonić w każdej chwili" - wyjaśnił.

Dodał, że najczęściej takie telefony odbiera w nocy. "Mam specjalnie ustawiony dzwonek na ten numer. Po telefonie od koordynatora rozpoczynamy całą procedurę. Sprawdzamy najpierw wydolność narządu i jeśli jest ona prawidłowa szukamy kompatybilnego biorcy" - powiedział.

Jeśli nie ma takiej zgodności to informacje o narządach są przekazywane do innych ośrodków. "W przypadku Mariana Oniszczuka, po tygodniu od zakończenia kwalifikacji do przeszczepu zadzwonił telefon, że są dla niego płuca. Była noc, a o świcie zespół medyczny wyruszył do Lublina, gdzie dr Maciej Bartczak pobrał organy i policyjnym Black Hawkiem przywieźli je do Warszawy. Operacja przeszczepienia rozpoczęła się w momencie, gdy płuca dawcy znalazły się na terenie szpitala" - podkreślił.

Zdaniem prof. Suwalskiego operacje przeszczepienia obu płuc są wymagające technicznie. "Wymagają bardzo dobrego prowadzenia zarówno ze strony anestezjologicznej jak i ze strony chirurgicznej. Z natury rzeczy są długie. Ta operacja trwała około 12 godzin. Dla każdego lekarza i pielęgniarki to największa radość, że tak duży wysiłek owocuje coraz lepszym zdrowiem pacjenta, który jest zadowolony i ma przed sobą perspektywę powrotu do dobrego życia" - powiedział.

Dr Jakub Staromłyński podkreślił, że udana operacja to zasługa całego zespołu. "To jest jest sztab ludzi, zespół kliniczny, który pracuje od tego pierwszego telefonu do dzisiaj, i będzie to trwało jeszcze przez kilkanaście dni. To sztab ludzi pielęgniarki, rehabilitanci, nasi anestezjolodzy – cały zespół, który ma za zadanie przygotować, przeprowadzić zabieg operacyjny, a potem chorego zrehabilitować i spowodować, że będzie mógł bezpiecznie zostać wypisany do domu - podsumował.

Autorka: Monika Rutke

kgr/