Bolesne doświadczenia gwiazdy "Emily w Paryżu". Była poniżana i wyzywana

2023-02-10 18:01 aktualizacja: 2023-02-11, 09:02
Lily Collins, fot. PAP/EPA/CAROLINE BREHMAN
Lily Collins, fot. PAP/EPA/CAROLINE BREHMAN
Gwiazda serialu „Emily w Paryżu” w najnowszym wywiadzie opowiedziała o swoim poprzednim związku z toksycznym partnerem. Córka Phila Collinsa ujawniła, że jako dwudziestolatka związała się z mężczyzną, który notorycznie ją poniżał i obrzucał wyzwiskami. „Używał okropnych słów mówiąc na przykład o tym, jak się ubieram. Nazywał mnie wtedy dziwką. To było słowne i emocjonalne znęcanie się nade mną” – wyznała.

Lily Collins od kilku lat jest w szczęśliwym związku z amerykańskim reżyserem Charliem McDowellem, którego poślubiła w 2021 roku. W wywiadzie udzielonym w październiku serwisowi „E! News” gwiazda serialu „Emily w Paryżu” rozpływała się w zachwytach nad mężem i nazwała go swoim „najlepszym przyjacielem”. „Mam poczucie, że razem możemy wszystko. To cudowne, że po tym, co przeszłam, znalazłam partnera, który rozśmiesza mnie w chwilach, gdy najbardziej tego potrzebuję i jest dla mnie nieocenionym wsparciem. Czuję ogromną wdzięczność za to, że mam u boku tak wspaniałego człowieka” – powiedziała.

Aktorka w istocie wiele przeszła, a o swoich bolesnych doświadczeniach opowiedziała teraz w podcaście „We Can Do Hard Things”. Córka Phila Collinsa ujawniła, że gdy miała 20 lat, związała się z toksycznym, przemocowym mężczyzną, który stale ją poniżał i wyzywał. „Używał okropnych słów, mówiąc na przykład o tym, jak się ubieram. Nazywał mnie wtedy dziwką. To było słowne i emocjonalne znęcanie się nade mną. Zwracał się do mnie pogardliwie, nazywając mnie 'małą Lily'. I rzeczywiście, czułam się przez niego mała, nieistotna” – wyznała gwiazda.

Collins podkreśliła, że dopiero na terapii zdołała uporać się z traumą, jaką wywołał w niej ten związek. Wtedy też dostrzegła u siebie mechanizm, który bardzo często występuje u ofiar przemocy domowej. „Kiedy ofiara czuje się zagrożona przez partnera, stara się fizycznie skurczyć, by stać się możliwie jak najmniejszą, niemal niewidzialną. Przestaje jeść, by nie wyglądać zbyt 'kusząco'. Dopiero wtedy czuje się względnie bezpiecznie” – zaznaczyła aktorka. I dodała, że mimo terapii i szczęśliwego związku bolesne doświadczenia wciąż czasem dają o sobie znać. „Lęk i panika wracają, niekiedy w zupełnie niespodziewanym momencie. Odczuwasz wtedy bóle brzucha, twoje serce zaczyna szybciej bić i nagle wracasz do tego momentu sprzed dekady, w którym ktoś cię skrzywdził. To jest cholernie trudne” – wyznała gwiazda.

W 2017 roku Collins wystąpiła w dramacie „Aż do kości”, w którym zagrała dziewczynę cierpiącą na anoreksję. Jak wyznała później na Instagramie, rola ta pomogła jej pokonać własne problemy związane z zaburzeniami odżywiania. Aktorka zaznaczyła, że przyjęła angaż, aby opowiedzieć o wyniszczającej chorobie, która wciąż zbiera śmiertelne żniwo. „Mam nadzieję, że ta historia zainspiruje ludzi, którzy zmagają się z podobnymi dolegliwościami, do zasięgnięcia pomocy. Marzę o tym, by zdrowie psychiczne stało się globalnym priorytetem oraz by dzielenie się tym, przez co przechodzimy, przestało być tematem tabu” – napisała wtedy Collins. (PAP Life)

js/