Cyklon nadciągnął na północ Nowej Zelandii dwa tygodnie po niszczycielskich powodziach w tym samym regionie, w których zginęły cztery osoby, a tysiące ludzi musiało opuścić swoje domy.
W Auckland, największym mieście Nowej Zelandii, leżącym na Wyspie Północnej, i w innych miastach na północy kraju zamknięto szkoły i urzędy. Co najmniej 6 z 9 regionów Wyspy Północnej ogłosiło stan wyjątkowy. Odnotowano już pierwsze uszkodzenia, drzewa zwaliły się na drogi pod wpływem silnych wiatrów.
"Doszło do poważnych zakłóceń transportu publicznego, ruch samolotów, promów, autobusów i pociągów został wstrzymany bądź pracują one w ograniczonym zakresie" - poinformował Kieran McAnulty, minister Nowej Zelandii ds. zarządzania kryzysowego.
Policja przekazała, że stara się zlokalizować zaginioną osobę, która znajdowała się w poniedziałek na statku przy wyspie Great Barrier, 90 kilometrów na północny wschód od centrum miasta Auckland.
"Myślę, że część regionu Auckland, która nie doświadczyła jeszcze trudnych warunków wietrznych, dziś w nocy doświadczy wichury" - powiedziała w poniedziałek meteorolog z nowozelandzkiej służby MetService Georgina Griffiths, cytowana przez agencję Reutera.
Wedle przewidywań meteorolog fala sztormowa może osiągnąć szczytowy poziom o godz. 2. w nocy z poniedziałku na wtorek, czyli około godz. 14. w poniedziałek w Polsce, we wschodnich częściach regionu Auckland.
Wcześniej w sobotę cyklon Gabrielle dokonał zniszczeń na Wyspie Norfolk, australijskim terytorium zależnym, które zamieszkuje 1750 osób. (PAP)
kw/