Wniosek poparło 283 europosłów, a przeciwko było 69. Od głosu wstrzymało się 26 europarlamentarzystów. Rezolucja w tej sprawie ma zostać poddana pod głosowanie na sesji w marcu.
"Gnębiciel Białorusi Alaksandr Łukaszenka uruchomił kolejną falę represji i kieruje ją pod adresem swojego społeczeństwa. Bardzo ważny członek opozycji białoruskiej, dziennikarz Andrzej Poczobut po 690 dniach w więzieniu, w oczekiwaniu na wyrok, w końcu doczekał się dalszych kroków. Teraz Aleś Bielacki, laureat pokojowej Nagrody Nobla, także Nagrody Sacharowa, poprosił, aby postępowanie przeciw niemu toczyło się w języku białoruskim. Ten wniosek został odrzucony. To pokazuje stopień rusyfikacji Białorusi" - powiedziała na sali plenarnej europosłanka Anna Fotyga (PiS), prezentując wniosek.
W środę 8 lutego sąd obwodowy w Grodnie skazał Poczobuta, działacza niezależnego Związku Polaków na Białorusi i dziennikarza, na osiem lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. Polskie MSZ ten polityczny wyrok nazwało „haniebnym”.
Zgodnie z białoruską praktyką w przypadku zaskarżenia wyroku, a do niego najpewniej dojdzie, Poczobut pozostanie do czasu rozpatrzenia apelacji w areszcie przy więzieniu nr 1 w Grodnie, swoim rodzinnym mieście. Przebywa tam od października. Wcześniej był przetrzymywany w aresztach w Żodzinie i w Mińsku. Za kratami spędził już niemal dwa lata – od zatrzymania w marcu 2021 roku.
Ponieważ proces toczył się przed sądem obwodowym, instancją apelacyjną jest białoruski Sąd Najwyższy.
660 dni bez spotkania z rodziną
Przez ponad 660 dni przebywania w areszcie Poczobut ani razu nie miał możliwości spotkania z bliskimi i mógł się spotykać jedynie z adwokatami. 16 stycznia przez kilkanaście minut pierwszej rozprawy (później proces został utajniony) mogła go zobaczyć na sali sądowej najbliższa rodzina – żona Oksana oraz rodzice. Pozostałe osoby, które przyszły do sądu, mogły jedynie zajrzeć do sali przez uchylone na krótko drzwi, gdy ktoś wchodził lub wychodził.
Środowe ogłoszenie wyroku było drugą możliwością zobaczenia Poczobuta. Tym razem na salę sądową wpuszczono żonę i córkę oraz rodziców Andrzeja Poczobuta. Nieliczne miejsca w pomieszczeniu zajęli dziennikarze państwowych mediów.
W czasie śledztwa i procesu bliscy aktywisty nie otrzymali ani jednej zgody na widzenie. Teraz, po ogłoszeniu wyroku, sąd powinien wydać zgodę na takie spotkanie, do którego dojdzie na terenie aresztu.
Wyrok ośmiu lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze dla Andrzeja Poczobuta ogłosił w środę sędzia Grodzieńskiego Sądu Obwodowego Dzmitryj Bubienczyk.
W uznanym za politycznym procesie władze zarzuciły Poczobutowi, obywatelowi Białorusi i działaczowi polskiej mniejszości, „podżeganie do nienawiści”, a jego działaniom polegającym na kultywowaniu polskości i publikowaniu artykułów historycznych przypisano znamiona „rehabilitacji nazizmu”. Poczobut był również oskarżony o wzywanie do sankcji i działań na szkodę Białorusi. Groziła mu kara do 12 lat więzienia.
Organizacje praw człowieka uznają Poczobuta za więźnia politycznego, a postępowanie wobec niego za motywowane politycznie. Władze Polski oraz społeczność międzynarodowa apelują do władz Białorusi o uwolnienie aktywisty oraz zaprzestanie represji przedstawicieli mniejszości.
Polski MSZ twierdzi, że niedemokratyczne władze Białorusi przetrzymują Poczobuta jako „zakładnika relacji polsko-białoruskich”. Polski resort dyplomacji zapewnia, że podejmuje działania – jawne i niepubliczne – na rzecz uwolnienia Poczobuta.
Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)