Rozpoczyna się proces łódzkiego adwokata. Mówił, że ofiary jechały w "trumnach na kołach"

2023-02-15 06:21 aktualizacja: 2023-02-15, 13:00
Mężczyzna skuty kajdankami na sali rozpraw. Fot. PAP/Roman Zawistowski
Mężczyzna skuty kajdankami na sali rozpraw. Fot. PAP/Roman Zawistowski
Olsztyński sąd rejonowy zaplanował w środę rozpoczęcie procesu łódzkiego adwokata Pawła K., który będzie odpowiadał za spowodowanie wypadku, w którym zginęły dwie kobiety - matki młodego małżeństwa. Sprawa stałą się głośna, gdy adwokat powiedział, że ofiary jechały "trumnami na kołach". Dodał, że lepiej "uzbierać i kupić bezpieczniejsze auto".

Proces adwokata Pawła K. zaplanowano na godz. 13 w największej sali sądu rejonowego w Olsztynie. We wtorek po południu nic nie wskazywało na to, by oskarżony adwokat lub jego pełnomocnicy złożyli pisma, które mogłyby zablokować rozpoczęcie sprawy.

Okoliczności, w jakich doszło do tragedii

Paweł K. z wolnej stopy będzie odpowiadał za spowodowanie wypadku drogowego 26 września 2021 roku na lokalnej drodze na trasie Barczewo – Jeziorany. Wracający z wesela influencerki mecenas kierował mercedesem, w pojeździe była też jego rodzina. W pewnym momencie trasy adwokat przekroczył podwójną linię ciągłą, zjechał na przeciwny pas i zderzył się z prawidłowo jadącym z przeciwka audi 80. Dwie jadące tym samochodem kobiety - matki młodego małżeństwa - zginęły. W ocenie Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Paweł K. umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym.

O wypadku z udziałem adwokata stało się głośno po tym, gdy dzień później nagrał on i zamieścił w mediach społecznościowych film, w którym stwierdził, że "to była konfrontacja bezpiecznego samochodu z trumną na kółkach i między innymi dlatego te kobiety zginęły". Dodawał, że niektórzy są zadowoleni, bo "kupili sobie auto za 3 tys. zł". Adwokat "doradzał też", żeby nie jeździć starym samochodem.

"A nie lepiej wziąć kredyt? Pożyczyć od kogoś kasę? Poczekać? Uzbierać? I kupić auto bezpieczne?" – mówił na nagraniu.

Wypowiedź ta zbulwersowała opinię publiczną, wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta nazwał wypowiedzi adwokata szokującymi. Po medialnej burzy adwokat usunął nagranie ze swojego profilu, ale bez problemu nadal można je odnaleźć w Internecie.

Narkotyki w organizmie zatrzymanego

Ponieważ przyczyny wypadku nie były na początku znane adwokatowi nie odebrano prawa jazdy - nakazano mu powstrzymywanie się od prowadzenia pojazdów mechanicznych. Po przedstawieniu mu zarzutów zastosowano wobec niego 50 tys. zł poręczenia majątkowego.

W śledztwie okazało się także, że w organizmie adwokata wykryto śladowe ilości kokainy. Były one zbyt małe, by prokuratura sformułowała zarzut prowadzenia auta pod wpływem narkotyków. Paweł K. pytany w wywiadzie telewizyjnym o obecność narkotyku w organizmie powiedział: "świadomie kokainy nie spożywałem nigdy".

W czasie wysyłania do sądu aktu oskarżenia prokuratura informowała, że w sprawie wypadku Paweł K. nie przyznał się do dokonania zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień. On sam występując w telewizji mówił, że nie pamięta momentu wypadku, pamięta ogromny huk i że "wystrzeliły wszędzie poduszki, było ich dużo jak w sypialni".

W ostatnim czasie za wypowiedź o "trumnach na kołach" sąd dyscyplinarny łódzkiej Izby Adwokackiej zawiesił Pawła K. na 16 miesięcy w wykonywaniu czynności zawodowych. Adwokat został również skazany za zamieszczenie w internecie zdjęcia z samochodu świadczącego o znacznym przekroczeniu dopuszczalnej prędkości, czyli naruszeniu przepisów prawa o ruchu drogowym. Za to wymierzono mu karę finansową w wysokości 8,4 tys. zł i obciążono go kosztami postępowania. Sąd dyscyplinarny ukarał Pawła K. także za obrazę sędziów Sądu Apelacyjnego w Łodzi - adwokat niewybredny komentarz o sędziach także zamieścił w internecie. Za to zachowanie sąd korporacyjny nakazał mu zapłacić grzywnę ok. 28 tys. zł i zakazał na pięć lat szkolenia aplikantów. K. ma także przeprosić sędziów.

W mediach społecznościowych Paweł K. komentuje prowadzone wobec niego przez sąd korporacyjny postępowania.

Za spowodowanie zarzucany mu czynu grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.(PAP)

Autorzy: Joanna Kiewisz-Wojciechowska, Marcin Boguszewski

kgr/