Mer Lwowa Andrij Sadowy ocenił w rozmowie z reporterką PAP.PL, że obecnie ponad tysiąc mieszkańców Lwowa jest w okolicach Bahmutu. "Są ranni, są też cywile, którzy oddają swoje życie. Każdego dnia mamy we Lwowie ceremonie pogrzebowe. Obserwuję, jak niektórzy politycy w Unii debatują, że może nie trzeba tak szybko wysyłać śmigłowce, że można jeszcze poczekać, a tam na co dzień giną ludzie" - powiedział Sadowy.
Przypomniał, że w jednym z lwowskich szpitali do tej pory pomoc otrzymało ponad 11 tysięcy rannych. "To nie tylko operacje, trzeba myśleć o rehabilitacji psychologicznej, fizycznej, o protezach, o tym, gdzie ci ludzie będą mieszkać, gdzie będą pracować" - powiedział. Dodał, że obecnie w mieście mieszkają różne wspólnoty – wspólnota z Mariupola, Melitpola, z Kadowska - to ponad 150 tys. ludzi. "Wszyscy otrzymują wsparcie od miasta. Jest ciężko, ale wszyscy pracują, dzieci chodzą do szkoły" - zaznaczył.
"Putin nie może tego zrozumieć, że nasze wojsko to nie jest 400 tysięcy żołnierzy. Nasze wojsko to jest 40 milionów i każdy musi mieć gotowość walczyć za naszą niepodległość. Dzisiaj Ukraina walczy za niepodległość Polski, Francji i Niemiec – taka jest nasza misja historyczna. Za to, żeby być wolnym państwem trzeba oddawać życie" - podkreślił.
We Lwowie są dni, kiedy odbywa się sześć lub więcej pogrzebów
We wtorek w Cerkwii Garnizonowej św. Pawła i Piotra odbyła się kolejna ceremonia pogrzebowa. 35-letniego żołnierza żegnała rodzina, żołnierze i mieszkańcy Lwowa. Tuż obok ustawiono autobusy – każdy mógł skorzystać z transportu miejskiego i uczestniczyć w pochówku. Po odprawieniu nabożeństwa samochód z trumną przejechał pod Ratusz, gdzie mer Lwowa, urzędnicy ratusza i mieszkańcy pożegnali i oddali cześć poległemu, a trębacz specjalnie odegrał hejnał dla żołnierza. Wielu mieszkańców klęczało.
Dla poległych przygotowano cmentarz tuż za murami Cmentarza Łyczakowskiego – każdego dnia przybywa tam kilka nowych grobów. (PAP)
Autorka: Monika Rutke