Były szef PO: jesteśmy krajem, który jest frontowy, który koordynuje i przekazuje całą pomoc dla Ukrainy

2023-02-21 15:47 aktualizacja: 2023-02-22, 08:27
Były szef PO Grzegorz Schetyna. Fot. PAP/Mateusz Marek
Były szef PO Grzegorz Schetyna. Fot. PAP/Mateusz Marek
Prezydent USA Joe Biden swoją wizytą w Kijowie dał znać Władimirowi Putinowi, że Ukraina chce być i będzie częścią wolnego świata - ocenił we wtorek były szef PO Grzegorz Schetyna. Jego zdaniem, Rosjanie będą musieli bardzo poważnie zrewidować swoją politykę.

W poniedziałek prezydent Joe Biden złożył niezapowiedzianą wizytę w Kijowie, gdzie spotkał się z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Amerykański prezydent podczas wizyty poinformował m.in., że Ukraina otrzyma nowy pakiet pomocy wojskowej warty 500 mln dolarów, w tym amunicję do systemów HIMARS.

We wtorek w Radiu Wrocław b. szef PO Grzegorz Schetyna ocenił, że "niezłomna postawa prezydenta Bidena będzie miała wpływ na politykę następnych miesięcy i lat, a także na to, co zdarzy się za naszą wschodnią granicą". "To jest potrzebna wizyta, zupełnie niespodziewana, zaskakująca i pokazująca, jak wielki wpływ na politykę, tę międzynarodową, chcą mieć i mają Stany Zjednoczone”"– stwierdził.

Jego zdaniem, prezydent Biden swoją wizytą dał znać Putinowi, że "Ukraina chce być, może być i będzie częścią wolnego świata". "Biden zbudował ogromny kapitał zaufania na Ukrainie, wśród Ukraińców i to będzie miało wpływ na dalsze kroki amerykańskie, jeśli chodzi o rozstrzygnięcie tej wojny i tego co będzie później, po wojnie, czyli po końcu agresji" – mówił Schetyna.

Zwrócił też uwagę na brawurowy - w jego ocenie - sposób przeprowadzenia tej wizyty. "Nikt się tego nie spodziewał. Także tym bardziej to miało tak ogromne znaczenie i wszyscy to w ten sposób zobaczyli. Myślę, że Rosjanie będą musieli bardzo poważnie zrewidować swoją politykę. Wiedzą, że nie mają inicjatywy w tej kwestii. To, co będzie mówił prezydent Biden, co będą mówiły Stany Zjednoczone, będzie miało wpływ na rozstrzygnięcia polityczne" – wskazał.

Odnosząc się do przemówienia prezydenta USA w Polsce, Schetyna podkreślił, że chciałby usłyszeć m.in. o roli Polski i Polaków po 24 lutego zeszłego roku, "kiedy otwieraliśmy serca i domy, kiedy przyjmowaliśmy setki tysięcy, miliony ukraińskich uchodźców". "Ale chciałbym też takiego konkretnego zobowiązania do ochrony wschodniej granicy NATO, wschodniej granicy Polski, o żołnierzach amerykańskich, o bazach amerykańskich, o takim nierozerwalnym sojuszu amerykańsko, czy NATO-wsko-polskim, że Polska jest ważną, czy jedną z ważniejszych części NATO" – mówił.

"Jesteśmy krajem, który jest frontowy, który koordynuje i przekazuje całą pomoc dla Ukrainy"

Dopytywany, czy jego zdaniem Polska jest obecnie silniejsza niż rok temu ocenił, że "na pewno tak, ze względu na to, że jesteśmy krajem, który jest frontowy, który koordynuje i przekazuje całą pomoc dla Ukrainy". "Wyobraźmy sobie, co by było, gdyby w Polsce premierem był ktoś taki, jak (szef węgierskiego rządu) Viktor Orban, który by prowadził taką politykę wschodnią. To by była po prostu kompletna katastrofa. Dzisiaj cała polska polityka, rządzący i opozycja, bezwzględnie wspierają sprawę ukraińską i to buduje pozycję Polski” – stwierdził.

Dodał przy tym, że "to nie jest tak, że Unia Europejska, wolny świat, także Stany Zjednoczone, nie widzą tego, czego w Polsce brakuje i co jest niezbędne do tego, żebyśmy mówili, że jesteśmy krajem praworządnym, demokratycznym i naprawdę suwerennym".

Amerykański przywódca przybył do Warszawy w poniedziałek późnym wieczorem. We wtorek zaplanowano jego spotkanie z prezydentem Andrzejem Dudą; ma też wygłosić przemówienie do narodu polskiego. Na środę zaplanowano jego udział w szczycie Bukaresztańskiej Dziewiątki, gdzie mowa będzie o dalszym wsparciu Ukrainy. (PAP)

Autorka: Agata Tomczyńska

gn/