"Jestem optymistą, jeśli chodzi o koniec tego konfliktu. I jest to optymizm uzasadniony. Wojna zakończy się zwycięstwem Ukrainy i upadkiem Rosji. Nie dało się nie przewidzieć, że wywołanie takiej agresji przeciwko suwerennemu sąsiadowi skończy się w sposób opłakany dla agresora" - mówi Zakajew.
"Nie mam wątpliwości, że Czeczenia odzyska swoją państwowość. Jestem pewien, że Rosja, jaką znaliśmy sprzed agresji na Ukrainę, jako państwo - w tej formie i w tych granicach - przestanie istnieć" - przewiduje czeczeński emigracyjny polityk.
Pytany, czy zaskoczył go opór Ukraińców odparł: "Byłem do końca przekonany, że Putin blefuje i nie rozpocznie agresji na Ukrainę. Wiedziałem, że Ukraina będzie walczyć, że Ukraińcy są bardzo zmotywowani i że Putin przegra, jeśli rozpocznie wojnę. Byłem pewien, że on też zdaje sobie z tego sprawę i że nie zdecyduje się na agresję na wielką skalę".
"Putin przez osiem lat motywował Ukraińców do walki. Dołożył wszelkich starań, żeby usunąć z ich świadomości wszelką myśl o jakimkolwiek braterstwie, o wspólnej historii, o dobrym sąsiedztwie. Postawił ich przed wyborem: albo nadal będą istnieć jako naród, albo nie. W takiej sytuacji, z taką motywacją i z takim przygotowaniem ukraińskiego wojska, które nabierało bojowego doświadczenia od 2014 roku, było oczywiste, że Ukraina będzie zaciekle walczyć" - podkreśla Achmied Zakajew.
Dopytywany, dlaczego - jego zdaniem - Władimir Putin, mimo to, zdecydował się na agresję, wyraził przypuszczenie, że rosyjski prezydent przecenił skuteczność działań rosyjskich służb na Ukrainie.
"Putin nie jest głupkiem. Nie mógł nie przewidzieć wyniku tego przedsięwzięcia. Jest prawdopodobne, że został przekonany przez swoje otoczenie, że Ukraina szybko padnie. Przecież Rosja zainwestowała ogromne sumy w przekupienie ukraińskich elit politycznych i wojskowych. Putin był przekonany, że wszystko pójdzie jak na Krymie w 2014 roku. Szykował się do parady zwycięstwa w Kijowie po tygodniu. Bardzo się przeliczył" - zaznacza czeczeński polityk.
Poproszony o ocenę roli Polski we wspieraniu Ukrainy Zakajew przypomniał, że świat - a w szczególności Europa - od dawna przymykał oczy na działania Rosji na Kaukazie i na Bliskim Wschodzie.
"Teraz, dzięki Polsce, ale też krajom bałtyckim i Finlandii, nie ma powrotu do polityki ustępstw i udawania, że nic się nie dzieje. Dzięki wam Unia Europejska nie siedzi z założonymi rękoma" - skonkludował Achmied Zakajew.
Z Brukseli Artur Ciechanowicz (PAP)
kgr/