Szwedzka prezydencja w UE obecnie opóźnia planowane głosowanie nad przełomowym prawem, które zakłada zakończenie sprzedaży nowych samochodów z silnikami spalinowymi w 2035 roku, po tym jak Niemcy wycofały się ze swojego wcześniejszego poparcia dla tych przepisów. Przeciwnych tym regulacjom jest wiele krajów UE, w tym Polska.
Kloc pytana, czy jest szansa na zablokowania tego projektu na poziomie Rady, odpowiada jednak, że w tej kwestii nie jest nadmierną optymistką.
"Z jednej strony w mediach pojawiają się głosy, że coraz więcej państw jest sceptycznie nastawionych do tego projektu, który – trzeba to sobie powiedzieć wprost – jest zły, nieracjonalny, uderzający w gospodarkę i rujnujący standardy życia Europejczyków. Toczą się też jednak rozmowy kuluarowe, z których wynika, że blokada projektu na poziomie Rady może okazać się trudnym zadaniem. Proszę też nie dać się zmylić zapowiedziom, że Niemcy nie zagłosują za zakazem sprzedaży aut spalinowych po 2035 roku. Oni rozmywają temat, proponują zmianę niektórych definicji, generalnie szukają rozwiązań, które byłyby dla nich korzystne" - powiedziała.
Jak dodała, trzeba "uważnie przyglądać się, do czego naprawdę dążą Niemcy w europejskiej polityce klimatycznej". "Pamiętajmy, że to oni odpowiadają za najbardziej szkodliwe akty prawne związane z Zielonym Ładem, na czele z fatalnymi przepisami dotyczącymi europejskiego systemu handlu emisjami dwutlenku węgla. Ich autorem jest niemiecki poseł Europejskiej Partii Ludowej, Peter Liese" - zaznaczyła.
W opinii Kloc, bez dużych krajów, zwłaszcza Niemiec, zbudowanie koalicji przeciwko tym regulacjom będzie skomplikowane.
"Pamiętajmy, że silni gracze mają polityczne i ekonomiczne narzędzia wpływu na mniejszych partnerów. Nie znaczy to, że racjonalizm i rozsądek mają się poddać w tym ideologicznym starciu, które nakreśli przyszłość Europy na najbliższe dziesięciolecia. Polska na pewno będzie uczestnikiem takiej koalicji, a dużą role mogą też odegrać posłowie do Parlamentu Europejskiego. Nie ustaję w apelach do moich koleżanek i kolegów, aby przyłączyli się do blokady tego szaleństwa. Europejski przemysł samochodowy jest nowoczesny, innowacyjny, wprowadzający coraz więcej rozwiązań tanich i chroniących środowisko. To miliony miejsc pracy przy samym procesie produkcji i w łańcuchach dostaw. I to wszystko mamy poświęcić w imię mrzonek zielonych fundamentalistów?" - powiedziała.
Jak podkreśliła Kloc, jeśli przepisy ponownie będą przedmiotem negocjacji, trzeba zrobić wszystko co możliwe, aby je zracjonalizować.
"Może to być druga szansa dla krajów, które przespały negocjacje w Radzie, a teraz będą mogły naprawić swój błąd. Nie wyobrażam sobie, że przywódcy państw o długiej tradycji przemysłu samochodowego będą się biernie przyglądać, jak Bruksela demontuję ich gospodarkę" - zaznaczyła.
W opinii Kloc, "Parlament w tej kadencji jest najbardziej lewicowy i radykalny w swojej historii". "Jest też dobra wiadomość - są europosłowie, którzy chcą walczyć z „zielonymi” nonsensami. Przypomnę tylko głosowania w sprawie EU ETS i CBAM. Poprawki, które wynegocjowałem w imieniu komisji ITRE, zostały przyjęte i znacząco zmodyfikowały ostateczne brzmienie tekstu. Do tego stopnia, że sprawozdawca CBAM wycofał wniosek w obawie przed odrzuceniem. To pokazało, że w „postępowych” szeregach też są słabe punkty. Zakaz stosowania silników spalinowych może być trudny do przełknięcia dla wielu posłów, którzy w sprawach obyczajowych i tzw. „praworządności" głosują jak neokomuniści, ale ręka może im zadrżeć jeśli swoją decyzją mogą się przyczynić do upadku przemysłu motoryzacyjnego i odebrać Europejczykom życiowe standardy, do których przywykli" - podsumowała Kloc.
Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)
mmi/