Po wyzwoleniu Chersonia przez Siły Zbrojne Ukrainy, część mieszkańców wróciła do miasta, trwające nieustannie rosyjskie ostrzały, znów karzą im jednak opuszczać miasto. „Nie ma pozytywnego trendu w przyroście ludności, wręcz przeciwnie, ludzie opuszczają Chersoń, ponieważ boją się ciężkich ostrzałów. Jesteśmy ostrzeliwani dziesiątki razy każdego dnia i każdej nocy. Wróg używa artylerii, "Gradów" i moździerzy i niestety niszczy infrastrukturę, domy prywatne, wielopiętrowe budynki i ludzkie mieszkania. Przed rozpoczęciem wojny 24 lutego miasto miało 333 tysiące mieszkańców. Obecnie w mieście pozostało około 50 tysięcy osób" – powiedziała Hałyna Łuhowa.
Rosjanie opuszczając Chersoń, zaminowali większość budynków, w których stacjonowali oraz obiekty infrastruktury. „Rozminowywanie nadal trwa” - poinformowała Łuhowa. "Operacja jest realizowana etapami, według specjalnego harmonogramu".
Piwnice niektórych budynków w czasie okupacji były przerabiane przez Rosjan na katownie. "Muszę powiedzieć, że fakty dotyczące tortur i gwałtów dokonywanych w miejscach, gdzie przebywali okupanci, rzeczywiście się potwierdzają" – oświadczyła ze smutkiem była szefowa administracji wojskowej tego miasta.
Chersońskie szkoły okupanci zamienili z kolei na koszary, teraz potrzeba sporo pracy, by znowu mogły tam się uczyć dzieci. "Są placówki oświatowe, w których wystarczy sprzątanie, do innych po pobycie "orków" nawet strach było wchodzić" - powiedziała Łuhowa. Obecnie w całej Ukrainie, proces edukacyjny odbywa się zdalnie. "Pewna liczba szkół została zaś przeznaczona na centra organizacji pomocy humanitarnej” – wskazała nasza rozmówczyni.
"Zniszczonych zostało 48 obiektów infrastruktury, 64 placówki edukacyjne, do 2000 domów prywatnych, wiele mieszkań w blokach mieszkalnych, 20 placówek medycznych i 10 akademików. Liczby dotyczące zniszczeń zmieniają się każdego dnia" - opowiada rozmówczyni PAP.PL o skali zniszczeń w mieście.
"Specjalna komisja dokonuje inspekcji budynków, które ucierpiały w ostrzałach i prowadzi ich rejestr. W jej skład wchodzi przedstawiciel resortu budownictwa, resortu audytu, a także starostowie i przewodniczący rad rejonowych" - wytłumaczyła Łuhowa.
Chersoń nawiązał współpracę w zakresie pomocy humanitarnej z niemieckim miastem Bonn oraz Królestwem Niderlandów. "Jesteśmy otwarci na współpracę ze społecznością międzynarodową, jeśli chodzi o pomoc w odbudowie infrastruktury i mieszkań. Liczymy na program współpracy 50 na 50 w zakresie odbudowy. Połowa byłaby zapewniona przez mieszkańców, a reszta przez sponsorów" - kontynuowała Łuhowa.
Na pytanie PAP.PL, jak będzie wyglądał Chersoń po wojnie, Łuhowa powiedziała, że miasto ma się rozszerzyć: "Mamy ziemię położoną na terenie wspólnoty terytorialnej Chersonia, są projekty, które chętnie przekażemy darczyńcom i państwom, które nas wspierają, żeby uwierzyli w nasz południowy region, bo ma on ogromny potencjał. Planujemy rozszerzenie budowy dzielnic mieszkaniowych — będą to wysokie budynki mieszkalne, a także planujemy wybudowanie na tym nowym terenie kilku szkół, przedszkoli, a także placówek medycznych. Planujemy zrobić wszystko, aby społeczność lokalna powróciła do miasta i się rozrastała".
Proces będzie przebiegał stopniowo. "Najważniejsze, by powstrzymać ostrzały. To dla nas priorytet. Jeśli wróg zostanie wyparty i całkowicie opuści terytorium naszego kraju, wtedy będziemy mogli spokojnie myśleć o pełnym rozwoju i rozbudowie Chersonia. Jeśli inwestorzy uwierzą w potencjał naszego miasta, może się to odbyć naprawdę szybko" - podsumowała Łuhowa.
Rozmawiał: Dmytro Menok
js/kw/