Matka piosenkarza uważa, że 34-letni piosenkarz padł ofiarą przestępstwa, a nie zmarł w wyniku przedawkowania narkotyków, jak uznała policja. Oskarża wręcz organy ścigania o zaniechanie dochodzenia w sprawie jego „potencjalnego zabójstwa”. Zdjęcia, które udostępniła, mają dowodzić jej racji.
„Wciąż próbuję przeprowadzić prawdziwe śledztwo w sprawie śmierci mojego syna Aarona Cartera” - napisała w poście. „Chcę podzielić się tymi zdjęciami z miejsca śmierci, ponieważ koroner uznał, że nastąpiła ona w wyniku przypadkowego przedawkowania narkotyków. Nie przeprowadzili śledztwa w kontekście możliwej zbrodni, tylko dlatego, że wcześniej był uzależniony od leków na receptę”.
Matka zmarłego Aarona Cartera: zbyt wiele rzeczy się tu nie zgadza
Jane zaznaczyła, że jej syn otrzymywał wcześniej „wiele gróźb śmierci” i „było wielu ludzi, którzy uprzykrzali mu życie”. „Nie boję się nikogo. Chcę tylko znać prawdę. Zbyt wiele rzeczy się tu nie zgadza” - napisała w kolejnym poście. W innym zasugerowała, że w śmierć syna może być zamieszana gosposia, która pierwsza natknęła się na zwłoki. Kobieta twierdziła bowiem, że wyciągnęła Aarona z wanny i próbowała go resuscytować. Ale na zdjęciach - opublikowanych przez matkę Cartera - nie widać rozchlapanej wody.
„Matka zawsze walczy o swoje młode. Zrobię to samo dla Nicka. Chcę tylko porządnego śledztwa. Owszem, miał wiele problemów, ale nigdy nie zamierzał umrzeć w ten sposób!” - podkreśliła. (PAP Life)
mmi/